5– daję 5 łapek!

Opowiem Wam o trzech filmach, które nigdy nie powstały. 

Splecione wątki, urwane pomysły i niewykorzystany potencjał mógł przynieść ciekawe opowieści o kobiecym pożądaniu, zemście nastolatka i psychopatycznym chłopaku balansującym na granicy bezpieczeństwa. Tymczasem powstało „Lolo” i śmiech przerodził się w smutne rozczarowanie. Julie Deply miała potencjał, ale przegrała ze swoimi ambicjami.

lolo1

Czego pragną kobiety?

„Lolo” rozpoczyna się od wyjazdu dwóch dojrzałych kobiet do Spa. Obie samotne, po wielu przejściach z mężczyznami, potrafią otwarcie i bez zażenowania opowiadać o swoich potrzebach i seksualnych pragnieniach. Violette (Julie Deply) wciąż marzy o tym jednym jedynym, chodzącym ideale, podczas gdy jej przyjaciółka, Ariane (Karin Viard), nie zamierza się powstrzymywać przed korzystaniem z uroków życia. Z otwartością nastolatki i bez pruderii mówi o seksie. Jest niczym łapczywa samica, która zdobywa każdego samca. Relacja między kobietami pełna jest ciepła i humoru, dodaje filmowi energii i nieskrępowanych dialogów.

To właśnie kobieca perspektywa jest ogromnym atutem „Lolo”. Violette mogłaby się stać orężem wojujących feministek. Samodzielna, zdecydowana z doskonałą ścieżką kariery, nie poddaje się stereotypom i wymogom męskiego świata – nawet tego, w którym przyszło jej pracować. Organizuje pokazy mody, lecz daleko jej do bycia ideałem szowinistycznej wyobraźni, ale nie czuje się przez to gorsza czy niedoceniona. Jest po prostu dobra w tym, co robi. A życie zawodowe, jak i prywatne daje jej satysfakcję. Nie jest zniewolona przez mężczyznę. Spełnia swoje marzenia i pasje, nie stoi w fartuszku w kuchni, choć dostaje małpiego rozumu, jeśli chodzi o jej syna. Kiedy poznaje Jean-Reno (Dany Boon) potencjał na dobrą feministyczną komedię przepada z kretesem, a na arenie pojawia się komedia romantyczna. Cóż, nie można mieć wszystkiego.

Ja Cię kocham, a Ty wariujesz

Jean – Reno niesie w sobie nieprzebrane ciepło francuskiego fajtłapy i poczciwca, który może się okazać jedynym wybawieniem dla kobiety od jej smutnej samotności. Samodzielny, z marzeniami i ogromną naiwnością nie jest rekinem biznesu, ale można mu wybaczyć, dopóki nie sprawia kłopotów i otacza aurą romantyzmu. Deply zrobiła ze swojego bohatera misia w kapciach, który wciąż nie jest w stanie przyćmić ogromnego ego Violette. Można w tym wyczuć potencjał na romantyczną opowieść o dopasowaniu dusz, pomimo materialnych i intelektualnych różnic. Jednak bohaterowie z czasem przybierają nieco groteskowe pozy, a wzajemna chemia ulatuje. Włączenie do tego duetu przeuroczego syna, Lolo (Vincent Lacoste), wcale nie poprawia sprawy. W tym momencie film przeradza się w dramat z malutkim oddechem grozy na plecach.

lolo

Musimy porozmawiać o Lolo

Nastolatek wyraźnie cierpi na kompleks Edypa, a potencjalnego kandydata do serca swojej matki traktuje jak wroga. Pomysłowość Lola nie zna granic, a jego starania z początku naprawdę wywołują falę śmiechu. Gorzej, że z czasem staje się wtórny i zapamiętały, a poziom humoru mocno się obniża. Żartowanie z dzieci z Downem, alkoholowych przygód i sfingowanie upojnej nocy „ojczyma” z młodymi dziewczynami przypomina serię gagów rodem z amerykańskiego kina. W ten sposób ciężar zostaje przesunięty w mroczną opowieść o psychopacie. Pamiętacie „Musimy porozmawiać o Kevinie”? „Lolo” mógł być opowieścią o zwichrowanej psychice i patologicznej zależności od rodzica, niestety skończyło się na kilku dziwnych spojrzeniach i napisie „hell” za plecami bohatera.

Julie Deply przygotowała film, który dobrze się ogląda. Z pozoru wszystko jest w porządku, postaci są wielowymiarowe, mają swoje marzenia i pragnienia. Przechodzą wzloty i upadki, ale giną w chaosie pomysłów i wydumanych koncepcji. Reżyserka sprawia, że fabuła staje się bardzo pojemna, każdy odnajdzie coś dla siebie, ale niestety nie zostaje w pełni usatysfakcjonowany przez emocjonalne urywanie tematu i przechodzenie do kolejnego wątku. Powstały trzy filmy w jednym, ale żaden nie jest do końca spełniony.

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply