– daję 7 łapek!

Luciano Ligabue jest bardzo popularnym we Włoszech i szanowanym przez kolejne pokolenia muzykiem. Na scenie od lat 80. – jako wokalista, instrumentalista i intelektualista. Angażował się m.in. politycznie. Tym razem postanowił swoje refleksje na temat rzeczywistości wyrazić nie poprzez piosenkę lecz pełnometrażowy film.

Kadr z filmu „Made in Italy”.





Ligabue kreśli obraz codzienności Włoch przez pryzmat pewnej zwyczajnej rodziny. Sara (Kasia Smutniak) i Riko (Stefano Accorsi) – mimo wieloletniego stażu małżeństwa – czasem wydają się być dla siebie niczym obcy ludzie. Ich relacje z dorosłym synem także pozostawiają dużo do życzenia.

Rico pracuje w przetwórni mięsa. Dzień w dzień – ubrany w biały kitel – stoi przy taśmie produkcyjnej i nie widać w nim ani krzty nadziei na zmianę swojego życia. Automatycznie wykonywane wciąż powtarzające się ruchy rękoma zabijają monotonią.

Kadr z filmu „Made in Italy”.

Znam Włochy tylko z wakacyjnych podróży. Dla mnie ten film był jedynie nie do końca zrozumiałą mozaiką codzienności. Taką, którą ze względu na przystępny sposób realizacji przyjemnie się ogląda.

Jednak słyszałam, że „Made in Italy” miał pretendować do miana włoskiej epopei filmowej. Podobno tego obrazu nie da się w pełni poczuć, jeśli nie jest się Włochem. Dlatego właśnie zapytałam pewnego native’a o jego wrażenia.





Riko może być typowym Włochem, który przystał na egzystencję w zastanym schemacie, nigdy nie opuścił kraju, ciężko pracował całe życie. Zaczął jeszcze we wczesnej młodości, a kiedy już miał rodzinę – nie było ucieczki od pracy i nie było możliwości podróżowania.

Kolejne generacje są ofiarami systemu. Riko urodził się w bogatych Włoszech, w których teraz nie może się odnaleźć. Praca była zawsze, teraz jej nie ma.

Jego syn przyszedł już na świat w innej rzeczywistości – i on również zdaje się być zagubiony. Riko nie podąża za marzeniami, nie odnajduje w sobie odwagi na próbę zmienienia czegokolwiek – Pietro nie potrafi się usamodzielnić i zdefiniować własnego celu, za którym chce podążać.

Kadr z filmu „Made in Italy”..

Sytuacja ekonomiczna we Włoszech wygląda teraz bardzo nieciekawie. Młodzi Włosi wyjeżdżają z kraju w poszukiwaniu pracy, starsi po latach tracą swoje stanowiska i znajdują się w trudnej sytuacji finansowej. Twórcy poruszyli także m.in. gorący temat wielokulturowości.

 „Made in Italy” to wyważony emocjonalnie odcinek serialu obyczajowego, pt. „Italia jakiej nie widać na pocztówkach”. To nie tylko słońce i imponujące zabytki, ale też codzienność pełna problemów. Zwyczajna prawdziwa historia z ulicy. Oczywiście okraszona moimi ulubionymi utworami Ligabue.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply