– daję 7 łapek!

Studio A24 ponownie nie zawodzi! Debiut reżyserski Jonah Hilla ma niepowtarzalny klimat i młodzieńczą energię. Przewrotna opowieść o chłopaku dorastającym w połowie lat 90. w Ameryce pokazuje buzujące hormony, brak męskich wzorców i buntownicze zagubienie. Mid90s to dokumentalna dokładność i intensywne aktorstwo, w którym trudno oderwać wzrok od podskórnych emocji.

Mid90s

Mid90s

Stevie (Sunny Sulijic) nie ma łatwego dzieciństwa. Jest samotnie wychowywany przez matkę i niezwykle intensywnie dyscyplinowany przez nastoletniego brata (Lucas Hedges). Zatopiony w swoim świecie, pozbawiony oparcia zaczyna szukać nowych znajomych, na których mógłby polegać. Jego wybór pada na paczkę skateboardzistów. Różnorodna grupa zawsze trzyma się razem, zbierając doświadczenia i przesuwając granice bezpiecznego eksplorowania własnych możliwości. Chłopak, który wygląda jeszcze jak dziecko, zaczyna wychodzić z domu, wracać późno, palić papierosy, pić alkohol i przeżywać swoje pierwsze doświadczenia z dziewczynami. By zaimponować starszym kumplom, gotowy jest na brawurę i ryzyko. Jak daleko posunie się w zabieganiu o akceptację?



Mid90s to jeden z wielu filmów poruszających tematykę uzależnień młodzieży, które pojawiły się na tegorocznym festiwalu w Toronto. I choć konsekwencje używania narkotyków są takie same i prowadzą do niekończącej się serii odwyków i powrotów do uzależnienia, Hill sięga po inne źródło problemów. Do narkotycznych ciągów prowadzą nie tylko kłopoty rodzinne, brak zrozumienia czy samotność, ale chęć dobrej zabawy. Stevie sięga po używki dla przyjemności, nie przykrywa nimi rodzinnych problemów, to tylko kolejny krok odkrywania świata.

Jonah Hill oddaje hołdu latom 90. Nie zatapia się z lubością w popkulturę, by wyciągnąć charakterystyczne elementy i grać na ludzkich sentymentach. Choć widzimy skateboard, muzykę na kasetach i pierwsze discmany, nie one są kluczem do opowieści o kumpelskiej energii, która wymyka się schematom. Mid90s ma w sobie pazura epoki, ciepło kalifornijskich plenerów, ale też kameralne spojrzenie na uniwersalną historię.

Mid90s to udany debiut nie tylko ze względu na opowiadaną historię, ale również intensywne fotografowanie. Stevie i jego kumple kochają jazdę na desce, ona daje im wolność i nadzieję na lepszą przyszłość. Hill potrafi podążać za swoimi bohaterami i utrzymuje tempo ich postrzegania rzeczywistości. Choć skupia się na ciasnych kadrach, przechodząc do szerokich planów, daje odrobinę wytchnienia i pozwala spojrzeć na świat z szerszej perspektywy.

Debiutujący reżyser pokazuje świat lat 90., który niewiele różnił się od współczesnych czasów. Każdy potrzebuje kogoś bliskiego, na kim będzie mógł polegać. A esencję młodości stanowi eksperymentowanie, przekraczanie własnych barier i poszukiwanie punktu odniesienia wśród bliskich znajomych. Mid90s to kumpelska energia nie tyle zdobywania świata, co władania swoją własną rzeczywistością.

 

 

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply