7 – daję 7 łapek!

Fiński kandydat do Oscara, „Szermierz”, nie chce się wpisać w gatunkowe schematy. Choć zawiera elementy kina historycznego, biograficznego, sportowego i romantycznego nie nudzi przewidywalną formą czy banalnymi rozwiązaniami. Klaus Haro wykorzystuje subtelne opowiadanie, aby przez pryzmat indywidualnej historii Endela (Mart Avandi) opowiedzieć o dzieciach z małego estońskiego miasteczka i ich niepohamowanej chęci przekraczania własnych granic. 

movieway-szermierz

Estonia ma burzliwość przeszłość. Podczas II wojny światowej znalazła się pod okupacją niemiecką, a potem radziecką. Endel został wcielony do armii, z której zdezerterował. Teraz musi się ukrywać. Przebywanie w większych miastach grozi mu aresztowaniem, więc jego życie zamienia się w ciągłą ucieczkę przed przeszłością i brakiem perspektyw na przyszłość. Wycofany i zamknięty w sobie wkracza do małej społeczności i jako nauczyciel szermierki staje się nie tylko przewodnikiem, ale potrzebną figurą utraconego ojca. Dzieci, pomimo surowego i chłodnego usposobienia mężczyzny, lgną do niego, zyskując to, co przez wojnę zostało utracone.

Choć „Szermierzowi” brakuje werwy i napięcia godnego filmu, który opowiada o walce ze swoimi słabościami, jak i ciągłej niepewności przed kolejnym dniem. Do tego szermiercze pojedynki nie wywołują nerwowego zaciskania kciuków, choć z pewnością mogłyby spowodować szybsze bicie serca. Równie trudno wczuć się w codzienne lęki Endela, kiedy odrobina niepewności nie przeradza się w odczuwalny oddech na plecach ze strony poszukującej go władzy.

Haro jest niesamowicie poprawny, ale takim opowiadaniu tkwi niepowtarzalny urok. Szczególnie w tym momentach, kiedy największe emocje rozgrywają się między słowami, w ciszy i niewypowiedzianej samotności. Urzekają wyjątkowo zdecydowane dzieci, które bez kompleksów potrafią walczyć o swoje. Uderza stonowane granie Marta Avandi, który stworzył atmosferę surowej łagodności. Został nieco osadzony w romantycznej duszy, ale nie rozmywa się niczym niespełniony idealista z głową chmurach, lecz twardo i zdecydowanie stąpa po ziemi.

„Szermierz” w spokojnym opowiadaniu pełen jest emocji i różnorodnych postaci, które zostały ukształtowane przez przeszłość i pragmatycznie próbują odnaleźć się w teraźniejszości. Małomiasteczkowa społeczność w zaskakujący sposób nie poddaje się konformizmowi władzy, choć system próbuje złamać ich indywidualne pragnienia. Haro ucieka od politycznej agitki, choć duch nowego porządku wyjątkowo mocno uaktywnia się za sprawą dyrektora szkoły, w której przyszło pracować Endelowi, który uznaje szermierkę wspomnienie feudalizmu. Na szczęście reżyser „Nowego człowieka” nie popada w schematyczne opowiadanie, gdzie przeszłość konfrontuje się z nowoczesnością, wyruszając na barykady.

Estońska opowieść nie zalewa potem i łzami, ale tonie w przygaszonych barwach zachowawczego spokoju.  Haro momentami gubi się w swoich artystycznych ambicjach, ale nie można odebrać jego filmowi uroku i powabu, pełnego nadziei i czystych ludzkich relacji. „Szermierz” to satysfakcjonująca przygoda zawieszona między love story a sportowym dramatem.

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply