– daję 7 łapek!

Zabierzemy Was w podróż do niesamowicie malowniczego zakątka świata. Pomyślcie: Włochy. Ale nie te Włochy pełne turystów obwieszonych aparatami, ulicznych grajków liczących na kilka euro w futerale gitary, monumentalnych zabytków architektonicznych i kręcących się pomiędzy nimi dzielnych Carabinieri.

Pomyślcie o Włochach dzikich, nieodkrytych, tajemniczych. Jeśli wędrowaliście kiedyś po Sardynii czy Sycylii poza ośrodkami turystycznymi – na pewno wiecie, o czym mówię. Budząca respekt potęga gór, uderzające do głowy czyste powietrze, intensywna zieleń, przebijające się przez korony drzew promienie słońca. Słyszysz świergot ptaków i trzask gałęzi, pękających pod ciężarem umykającego lisa.

Kadr z filmu „Aspromonte”.

Kalabria – region na południu Półwyspu Apenińskiego. Także dzisiaj w przewodnikach turystycznych określa się go jako namiastkę „prawdziwych Włoch”. Tymczasem akcja filmu rozgrywa się w latach 50., kiedy tytułowy masyw Aspromonte był jeszcze trudniej dostępny i daleki od pełnej nowinek technologicznych cywilizacji, którą znamy teraz.

Zapomniane przez resztę świata i pozostawione samo sobie niewielkie miasteczko – Africo. Tu czas się zatrzymał. Nie liczą się pieniądze i wpływy. Sąsiedzi pomagają sobie nawzajem, wymieniając się produktami, które udaje im się pozyskać ciężką pracą własnych rąk. Empatia i solidarność. A ponad wszystko wielka pracowitość. Mieszkańcy – sfrustrowani izolacją, która pozbawia ich dostępu do opieki medycznej – postanawiają sami zbudować sobie drogę do pobliskiego miasta, w którym stacjonuje lekarz.

Kadr z filmu „Aspromonte”.

Uwaga widza skupia się na trzech charyzmatycznych postaciach: Peppe (Francesco Colella) – doświadczonym przez życie mężczyźnie, cieszącym się dużym zaufaniem lokalnej społeczności i pełniącym poniekąd funkcję przywódcy; Ciccio (Marcello Fonte) – ekscentrycznym myślicielu, nazywanym poetą, który kontempluje, rysuje i próbuje pouczać wszystkich wokół; Giulii (Valeria Bruni Tedeschi) – przybyłej z północy nauczycielce, wierzącej że nabycie wykształcenia może pomóc miejscowym dzieciom wyrwać się z odciętego od świata Africo i zapracować na byt w godnych warunkach.

Reżyser, który sam wychował się pod kalabryjskim niebem, zgrabnie poprowadził narrację, ubierając zwyczajne wiejskie życie w wielkie emocje. Codzienność w Africo jest powolna, brudna, pełna cierpienia – a film Calopresti wręcz przeciwnie. „Aspromonte” opowiada o przeszłości w bardzo nowoczesny sposób. Nie nudzi. Fascynuje i wywołuje refleksje.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply