Woda spokojnie uderza o brzeg. Szum fala powinien kojąco utulać nad do snu i wyczekiwanego odpoczynku. Tymczasem wakacje na jednej z greckich wysp, na którą w Córce zaprasza nas Maggie Gyllenhaal, okażą się emocjonalną huśtawką i trudną wędrówką do kobiecego świata marzeń, pragnień, wyrzeczeń i obowiązków. 

Przeczytaj także: Przedszkolanka

Córka to bardzo świadomy debiut reżyserski, w którym ani razu nie słychać fałszywej nuty. Doskonale wyważony, wypełniony pełnokrwistymi postaciami i poruszający w prostocie opowiadania. Gyllenhaal, która już jako producentka (bardzo dobra Przedszkolanka czy Kroniki Times Square), z uwagą przygląda się kobiecej sile i słabości. Mówi o trudach macierzyństwa i niełatwych wyborach między własnymi aspiracjami a powinnościami. I choć nie zawsze podąża łatwą drogą, jest przy tym bardzo czuła i niezwykle empatyczna wobec swoich bohaterów. 

Leda (Olivia Colman) ma 48 lat, dwójkę dorosłych córek i samodzielne życie, które stara się spędzać na własnych zasadach. Właśnie przyjeżdża do Grecji, gdzie trochę pracuje, ale głównie odpoczywa w słonecznych promieniach. Nadmorski urlop dość szybko przeobraża się w pełną wspomnień i gorzkich refleksji wędrówkę po przeszłości. Prowodyrem jej rozmyślań jest pewna rodzina, która hałaśliwie i angażująco spędza swój czas na plaży. Leda z uwagą przygląda się dwudziestoparoletniej Ninie (Dakota Johnson) i jej kilkuletniej córce Elenie. Patrzymy na macierzyństwo wymagające, w którym wyczerpanie i brak sił to codzienność. Gyllenhaal stąpa po cienkim lodzie, mówią, że bycie rodzicem to nie droga usłana różami.

Przeczytaj także: Ojciec

Film uważnie przygląda się dojrzałej Ledzie, ale zabiera nas do jej młodości, w retrospekcjach pokazując jej zmagania z wychowaniem dwóch małych dziewczynek. Ambitna i pełna pasji staje do walki z własnymi pragnieniami, kiedy okazuje się, że kariery nie da się pogodzić z pełnowymiarowym rodzicielstwem. Młoda Leda (świetna Jessie Buckley) pokazuje wszystkie odcienie macierzyństwa przez radosne wspólne chwile z niesfornymi córkami przez narastającą frustrację i nieopisaną samotność w zmaganiach z własnymi bolączkami. 

Gyllenhaal niespiesznie buduje atmosferę emocjonalnego pochłonięcia, wprowadzając elementy grozy i niepewności. Umiejętnie wykorzystuje symbole, jak choćby gnijące owoce zwiastujące początek kłopotów w raju czy robak wypełzający z ust lalki. Leda zatapia się w swoich uczuciach i wspomnieniach, a my wraz z nią czujemy się coraz bardziej przytłoczeni. Kamera towarzyszy jej bez przerwy, z uwagę przygląda się zmianą, które w niej zachodzą. Olivia Colman z maestria odgrywa wszystkie emocjonalne stany, mówiąc bardzo dużo jednym spojrzeniem czy gestem. To aktorka wybitna, rozpływająca się w dobrym tekście, która umiejętnie wygrywa wszystkie uczuciowe niuanse swoich postaci. 

Córka niesie w sobie słoneczne ciepło, ale też burzowe chmury. Gyllenhaal stawia trudne pytania, zastanawiając się jak połączyć macierzyństwo z karierą albo jak nie zatracić siebie i swoich pasji w miłości do dziecka. Pokazuje niełatwe zmagania emocjonalne i psychiczne z podejmowanymi decyzjami. Jest przy tym ogromnie czuła i delikatna. Nie przyjmuje roli wszechwiedzącego twórcy tego świata, ale pozwala swoim bohaterom przeżywać i pracować na swoich traumach. To dobry i świadomy debiut reżyserski. Takich głosów nam potrzeba. 

daję 8 łapek!

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply