7– daję 7 łapek!
Niedaleka przyszłość nie jawi się w kolorowych barwach. Nie chodzi bynajmniej o nieuchronna apokalipsę, katastrofy naturalne czy ataki terrorystyczne. To technologia, nieustanne pragnienie czegoś więcej i popadanie ze skrajności w skrajność prowadzi do załamania psychiki człowieka. Benjamin Dickinson nie roztacza utopijnych wizji. Wystarczy obejrzeć się dookoła. Już jesteśmy na drodze do zniszczenia.

creative control 

Creative Control – przyszłość dzieje się teraz

Creative Control to czarno-biała opowieść o skrajnościach. David (Benjamin Dickinson) jest pracownikiem korporacji. Zajmuje się tworzeniem reklam i promowaniem nowych produktów. Tym razem w jego ręce wpadają „magiczne” okulary. Rzeczywistość rozszerzona staje się prawdą, a David wpada w pułapkę własnych pragnień. Zatopiony w imprezowy szał niczym bohaterowie Wszystkich nieprzespanych nocy odkrywa, że tak naprawdę potrzebuje miłości. Granica, między tym co realne a wytworzone przez procesor komputera, zostaje zatarta.

Reżyser przedstawia mieszankę Her i Ex Machina – futurystyczną wizję świata, kiedy uczucia można stworzyć przy pomocy komputera. Avatar szyty na miarę porywa serce, a sztuczna inteligencja nie pozwala wątpić w obcowania z realnym bytem. Ten świat niemal idealny stanowi o wiele ciekawszą alternatywę zwykłego życia, w którym mocno jest osadzona Juliette (Nora Zehetner), dziewczyna Davida.

To właśnie na skrajnych kontraktach bazuje opowieść Dickinsona. Pokazuje on pracoholików oraz joginów z ogromnym spokojem i życiem zgodnym z rytmem natury. Udowadnia, ze oddawanie się bezrefleksyjnie idei nie prowadzi do niczego dobrego. A całość doprawia ironicznym i gorzkim spojrzeniem.

creative control

Creative Control jest wyjątkowo spójne i konsekwentne w opowiadaniu o zatopienie się w wirtualnej rzeczywistości i skutkach takiego działania. W filmie pojawia się fenomenalna scena, kiedy David jednocześnie rozmawia z testerem okularów, pracuje i odpisuje na smsy swojej dziewczyny. Wielozadaniowość okazuje się atutem, ale i przekleństwem współczesnego człowieka. Oszczędna forma opowiadania i brak kolorowych zdjęć nie są tylko zagraniem mającym tworzyć artystyczne wrażenie. To przemyślane wycofanie z rozbuchanego świata.

Film Dickinsona uwodzi wyczuciem do dialogów. Język bohaterów jest mięsisty i niezwykle prawdziwy. Cała opowieść co prawda nie ma uroku Her Spike’a Jonze, ale intryguje nieporadnością i zagubieniem bohaterów. Przyszłość nie wygląda zbyt dobrze, dlatego warto czasem zdjąć wirtualne okulary i zatopić się w życiu.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply