Po jakie filmy sięga Marieta Żukowska? Kto powinien wyreżyserować film o niej i czy płacze na filmach? Aktorka opowiedziała nam o tym, czym dla niej jest kino i jak zmienia jej patrzenie na świat.

Czy dla Ciebie jest kino?

Kino to jest takie słowo, które mieści w sobie wiele pojęć. To ważny glos, który może poruszyć i zmienić ludzi. A oprócz tego kino jest też rozrywką. Ma w sobie niesamowicie dużo możliwości. Cieszy, może smucić, wzburzyć czy prowokować rozmowy. Jest równoległą rzeczywistością, która funkcjonuje na równi z naszym światem. 

Jaki film zmienił Ciebie? Patrzenie na świat?

Niektórzy mówią, że film nie jest w stanie zmieniać. Głęboko wierzę, że są takie filmy, które dają nam możliwość popatrzenia inaczej na drugiego człowieka. Po seansie możemy czuć się bardziej empatyczni ze zrozumiem na inność. Są takie filmy, które zawsze poruszają mnie do żywego, na przykład „Biała wstążka”, „Pianistka”, „Ojciec Chrzestny” czy „Taksówkarz”. Nawet taki film jak „Big Short” potrafi zmieniać moje myślenie. Otwiera mi oczy na inną rzeczywistość. Są takie filmy, które działają na mnie podprogowo. Na przykład „Bestie z południowych krain”. To czysta, absolutna i oryginalna opowieść. Twórcom udało się rzucić w ten świat bez żadnych hamulców. Takie ryzyko często zdarza się przy debiutach. Ludzie podążają za swoją wewnętrzną intuicją, logika przestaje działać. Po prostu całkowicie wchodzi się w projekt.

Słaba płeć?
Co dla Ciebie znaczy dobry film? 

To taki film, przy którym zapominam, że jestem aktorką. Zapominam o tym, jak się konstruuje daną scenę i że ludzie na ekranie są aktorami. W momencie, kiedy uda mi się być tylko widzem, wtedy oglądam dobre kino. Myślę, że filmy, które są robione z potrzeby serca, a reżyserowi udaje się znaleźć cienką granicę między prawdą i kreacją, są najcenniejsze.

Po jakie kino sięgasz?

Uwielbiam film, który również spotkał się z krytyką – „Drzewo życia” Terrence’a Malicka. To taki twórca, który robi kilka filmów w swoim życiu, i są one wspaniałe, indywidualne. Widać jego olbrzymi warsztat. Te filmy są robione z ogromnej potrzeby, stają się autentycznym głosem w jakiejś sprawie. „Drzewo życia” jest grane na cienkich strunach, delikatnych momentach, które przenoszą mnie w inną rzeczywistość i dochodzą do moich skrywanych wspomnień i przeżyć.  Kocham film „Blade Runner”. To taki film, którego nikt nie rozumie. Pamiętam, że jak oglądałam making of. Jeden ze scenarzystów mówił, że producent na pewnym etapie odebrał mu film, żeby ktoś zupełnie inny napisał dialogi. Aby te dialogi były bardziej ludzkie, zwierzęce. Na kino musi się złożyć szereg niesamowitych rzeczy, aby zapomnieć o całym świecie i przenieść się do wymyślonej rzeczywistości. To jest bardzo trudne, dlatego jestem zawsze bardzo ostrożna w ocenianiu filmowców.

Masz filmy, do których wracasz?

To są filmy, które nie do końca są dla mnie arcydziełami, ale niosą w sobie pewien sentyment. Często do snu włączam „Autora widmo” Romana Polańskiego. Nie jest to mój ulubiony film tego reżysera. „Chinatown” czy „Dziecko Rosemary” są o wiele lepsze, ale ten ma swoją unikalną atmosferę spokoju i niepokoju. Często tej atmosfery potrzebuję. Wracam też do „Pianistki”. Jestem muzykiem i oddziałuje na mnie Schubert w tle, do tego niesamowita rola Isabelle Huppert – grana na niebywałych niuansach. 

Botoks
Ulubiony film z dzieciństwa?

To film, na którym byłam pierwszy raz w kinie – „Tajemniczy ogród” Agnieszki Holland. Pamiętam, że strasznie się bałam, ale niesamowicie mnie wzruszył tym, jak cudownie budował cały świat. A poza tym bardzo lubiłam filmy z Louis de Funès. Natomiast przy „Kapitanie Hooku” po raz pierwszy zobaczyłam, co to znaczy kino. Wtedy zakochałam się w tym kinie i zaczęłam marzyć, by w nim pracować. 

Wzruszasz się na filmach?

Bardzo często. Ostatnio na „Dumbo”. Wszyscy mówili, że to taki mroczny film dla dzieci, a mnie poruszył. Jestem bardzo naiwna, jeśli chodzi o filmy. Należę do widzów łagodnych i często płaczę. To wyostrzona wrażliwość przez zawód, który uprawiam. Często pracuję na emocjach i muszę je uruchamiać z łatwością, dlatego mam do nich szybszy dostęp. 

Reżyserzy, których filmy musisz koniecznie zobaczyć?

Haneke i Scorsese, który mimo wieku trzyma formę. Mam wrażenie, że z czasem stał się większym łobuzem. Lubię Quentina Tarantino i jestem ciekawa jego najnowszego filmu. 

Ulubieni aktorzy?

Bardzo lubię Michelle Pfiffer, Sharon Stone, Isabelle Huppe i Liv Ulman. Na pierwszym miejscu jest jednak Jessica Lange. Jej role są przemyślane, ale też budowane w oparciu o wewnętrzne, zwierzęce instynkty. Potrafi absolutnie zaryzykować. To trudne zadanie, jeśli wejdzie się na ten aktorski piedestał. Ciężko jest potem zaryzykować. Dlatego bywa tak, że aktorzy, którzy mają Oscara, posiadają również Maliny. Podziwiam wielu aktorów. Za osobowość lubię Carę Delavigne. Czuję, że ma taką dziką naturę, która może wszystkich zaskoczyć. Uwielbiam Ryana Goslinga i Matthew McConuaghey, który przeszedł niezwykłą drogę.

Kto powinien wyreżyserować film o tobie?

Bardzo bym chciała, żeby zrobił to Haneke, Tarantino, Scorsese, Malick i Sorentino. Ciekawa mieszanka. 

Related Posts

Sad dziadka czyli Wołyń ujęty zupełnie inaczej niż nas przyzwyczajono. Rozmawiamy z reżyserem...

Wystąpiła w wielu znanych serialach telewizyjnych, takich jak „Belfer” czy „Barwy szczęścia”. W...

„Nie myślę o „Słoniu” jako o filmie prowokacyjnym albo moralizatorskim. To czuła i delikatna...

Leave a Reply