Agnieszka Grochowska w polskim kinie akcji? To trzeba zobaczyć na własne oczy i wyrobić własną opinię. Dzień Matki jest powiewem świeżości na rodzimym rynku, a reżyser Mateusz Rakowicz już w swoim debiucie (Najmro. Kocha, kradnie, szanuje) pokazał jak bardzo świadomym schematów i klisz gatunkowych jest twórcą. Teraz idzie krok naprzód, tworząc obraz, który dobrze wygląda, ale… nie jest idealny.

Nina  (Agnieszka Grochowska) od lat się ukrywa, rezygnując ze spokojnego życia z rodziną. Jej syn trafił do adopcji, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Była agentka specjalna nie zapomniała jednak o chłopaku. Wszystko wraca jednak ze zdwojoną siłą, gdy demony przeszłości dają o sobie znak, a Maks zostaje porwany. Matka nie waha się ani chwili, by ruszyć mu na ratunek i skopać kilka bandziorskich tyłków. Przemierzając korytarze, podziemne garaże i opuszczone budynki wymierza sprawiedliwość nieco komiksowym zbirom, którzy odważyli się podnieść rękę na nią i jej rodzinę.

Przeczytaj także: Skołowani

Konstrukcja fabularna Dnia Matki jest banalnie prosta: życiowo przegrana bohaterka musi stawić czoła przeszłości, by odzyskać przyszłość swoją i syna. W filmach akcji głębia postaci nie ma dużego znaczenia, liczy się szaleństwo i wizualne rozbuchanie. Rakowicz dostarcza nam kina atrakcji. W tej kwestii nie można mu niczego zarzucić, choć nie zawsze potrafi utrzymać tempo i intrygować na tyle mocno, by utrzymać uwagę widza. Momentami wkrada się znużenie, a mało wiarygodna relacja między Niną i Maksem nie pomaga zbudować więzi z bohaterami. Młody aktor nie daje rady zbudować swojej postaci i emocjonalnie zawodzi. Coś, co miało stanowić serce opowieści, zwyczajnie zawodzi.

O ile warstwa fabularna pozostawia wiele do życzenia, rozbuchany styl i precyzja inscenizacji pozostaje na najwyższym poziomie. W nieco przerysowanym i komiksowym świecie pełnym wykręconych bohaterów zmęczona Nina, która przekracza granice swoich możliwości, odznacza się wyjątkowym charakterem. Mateusz Rakowicz stworzył niesamowitą przestrzeń do pokazania aktorskich umiejętności Agnieszki Grochowskiej, a także dał jej okazję zaprezentowania nowego wachlarza artystycznych środków. Emocjonalnie powściągliwa jest zwierzęco niebezpieczna, szybka i precyzyjna w swoich atakach na przeciwników. To właśnie sceny akcji są największym atutem tej produkcji, bo pokazują jak świadomie twórcy podeszli do realizowanego gatunku. Nikt nie wybrał drogi na skróty i już od otwierającej sekwencji widać, że Rakowicz doskonale wie, jaki film robi i czego oczekuje po nim widz.

Przeczytaj także: Zachowaj spokój

Trzeba przyznać, że sceny akcji zostały zrealizowane z pomysłem i humorem (tłuczek do mięsa czy marchewka jako broń!). Precyzyjne choreografia i specyficzna praca kamery, która przyspiesza i zwalnia, pokazuje wszystko to, co jest ważne w danej sekwencji. Upaja się korowodem przemocy, która dla Niny jest środkiem do osiągnięcia najważniejszego celu – odzyskania syna. Agnieszka Grochowska sprawdza się na ekranie jako kobieta waleczna, pełna determinacji, bezkompromisowa, ale też trochę zmęczona życiem i sytuacją, w której się znalazła. Dobrze ogląda się jej ekranowe ewolucje i kaskaderskie przygotowanie.

Dzień Matki ma wszystko, co potrzebne w kinie akcji: interesująco zrealizowane choreografie walk, charyzmatycznych czarnych bohaterów i wybitną główną bohaterkę, która samotnie wymierza sprawiedliwość. Nawet humor Rakowicza jest we właściwym miejscu, pokazując dystans do opowiadanej historii. A jednak trudno mi pozbyć się wrażenia, że w tym sprawnie przyrządzonym filmie czegoś brakuje. Po Najmro. Kocha, lubi, szanuje nie mogłam wyjść z zachwytu i niemal natychmiast chciałam zobaczyć go po raz drugi. Tu dopadło mnie znużenie i lekka irytacja. Ten film traci czasami tempo, nie spełnia się jako mocna opowieść o nieznającej granic matczynej miłości. Na papierze posiada wszystko to, czego takie kino potrzebuje, a na ekranie traci urok i zaangażowanie. Po podwójnym seansie nadal czuję niedosyt i lekkie rozczarowanie, że wizualna perełka nie przyciąga mojej uwagi fabularnie.

Mateusz Rakowicz czuje klimat kina gatunkowego. Zdecydowanie jest twórcą, którego pracę warto śledzić, bo oferuje coś nowego na rodzimym rynku, a jego filmy oparte na schematach i kliszach dalekie są od karykatury proponowanej przez Patryka Vegę. Dzień Matki może rozczarowywać emocjonalnym niespełnieniem, ale pokazuje, że reżyser nie boi się eksperymentu, realizowania odważnej wizji i szalonych choreografii. Ten film jest krokiem w dobrym kierunku. Obraz – tak, Agnieszka Grochowska – zawsze tak, historia – niekoniecznie.

daję 6 łapek!

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply