To ostatnie tak beztroskie wakacje. Charlotte Le Bon debiutuje jako reżyserka, tworząc kino inicjacyjne, w którym dorastanie miesza się z duszną atmosferą horroru. Falcon Lake to świetnie skonstruowana opowieść, w której subtelność odgrywa najważniejszą rolę. Wielkie rzeczy dzieją się bez fajerwerków. Codzienność urasta do miana spraw najważniejszych i przełomowych.

Falcon Lake: Ostatnie takie wakacje

Bastien (Joseph Engel), 13-letni chłopak, spędza wakacje z rodzicami w domku nad jeziorem. Zatrzymują się u znajomych, którzy mają nastoletnią córkę. Starsza o trzy lata Chloe (Sara Montpetit) na początku z dystansem podchodzi do przymusowego towarzystwa. Trudno jednak jej ukryć, że zainteresowanie chłopaka nie robi na niej wrażenia. Starsza, odważniejsza i bogatsza o doświadczenie staje się przewodniczką nastolatka po świecie pretendujących do bycia dorosłym nastolatków. To ona zabiera go nad jezioro, opowiada historie o duchach, daje pierwsze łyki alkoholu i z czułością opiekuje się nim, gdy pierwsze procenty zbyt mocno uderzą do głowy. Nocne rozmowy, wspólnie spędzony czas coraz bardziej zbliżają ich do siebie. W powietrzu unosi się wzajemna fascynacja. 

Falcon Lake to kino coming of age, w którym dojrzewanie staje się mieszanką sielanki i horroru. Le Bon świetnie wykorzystuje stylistykę zdjęć w analogowym tonie, by odwołać się do nostalgii i melancholii. Piękne i słoneczne lato wśród natury daje przestrzeń na oddech od pędu codziennego życia. Pozwala zatopić się w cieple słonecznych promieni i delikatnym chłodzie jeziora. Spokój przerywa jednak opowieściami o duchach i tajemniczych zbrodniach. Młodość miesza się z fascynacją śmiercią i tym, co ulotne. Głębia jeziora pociąga i przeraża, stawiając pytania bohaterom, jak daleko są w stanie się posunąć. 

Przeczytaj także: Memory

W filmie Le Bon to strach i fascynacja mieszają się ze sobą. Chloe testuje swoje umiejętności uwodzenia, wprowadza chłopaka w zawstydzenie, odkrywa swoją seksualność, ale też próbuje wyrwać się ze schematów kobiecej cielesności. Bastien niczym uroczy szczeniak podąża za dziewczyną, zafascynowany jej otwartością i fizycznością. Przekracza swoje granice, pokonując strach przed tym, co jeszcze nie znane.

W Falon Lake ujmuje sposób opowiadania. W powietrzu unosi się aura oczekiwania na pierwsze razy. Charlotte Le Bon oddaje hołd pierwszemu zauroczeniu, dając przestrzeń na odrobinę grozy. To, co nieznane staje się pociągające i fascynujące, ale też ryzykowne. Bastien ostrożnie podchodzi do uczuciowych zawirowań. Bada grunt. Uczy się siebie. Daleki jest od brawurowych skoków na główkę. Taki też jest ten film – uroczy i ujmujący. W prostych historiach tkwi magiczna moc. Potrafią poruszać.

daję 7 łapek!

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply