– daję 7 łapek!

Komedia z morałem. Komedia z przestrogą. Komedia z radą. Juliusz to perełka na tle przedstawicieli tego gatunku w Polsce. Debiutujący Aleksander Pietrzak już w swoich filmach krótkometrażowych (Mocna kawa nie jest taka zła, Ja i mój tata) udowodnił, że nie interesuje go pusty śmiech, a raczej sinusoidalna celebracja tragikomizmu codziennego życia. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że za scenariusz i produkcję są odpowiedzialni ci sami twórcy, którzy dwa lata temu podbili serca krytyków i publiczności komedią romantyczną Planeta Singli.

Juliusz

Juliusz

Juliusz (Wojciech Mecwaldowski) jest życiową fajtłapą. Samotny z ojcem alkoholikiem po dwóch zawałach u boku i znienawidzoną pracą jako nauczyciel plastyki idzie z rezygnacją przez życie. Po godzinach dorabia do pensji, biorąc, wraz z kumplem Rafałem (Rafał Rutkowski), udział w różnych eventach. Na jednym z nich poznaje Dorotę (Anna Smołowik). Urocza pani weterynarz z bagażem doświadczeń i zdecydowanym podejściem do życia odmieni jego świat. Juliusz będzie musiał przewartościować swoją rzeczywistość, dojrzeć do odwagi i wykształcić w sobie pewność własnych możliwości.

Aleksander Pietrzak ponownie eksploruje wątek ojcowsko-synowskich relacji, podkreśla ich znaczenie dla całego życia, a przy okazji jest niezwykle szczery i zabawny. Zwraca uwagę na przemijanie czy tracenie życiowych szans bez nadęcia na wychwalanie pasma sukcesów i pięknego mieszkania wprost w katalogu z Ikei. Juliusz jest nieco odrapany, nie jest idealny, ale dzięki temu prawdziwy. I choć humor czasami ociera się o głupotę, trudno nie dostrzec głębi w tych kontrastach. Balansowanie między żartami a śmiertelną powagą pozwala na momenty wytchnienia i refleksji.


 

Juliusz jest filmem wyważonym. Posiada niekwestionowane atuty w postaci genialnie dobranych aktorów i rezygnacji z opatrzonych twarzy. Wojciech Mecwaldowski jest mieszanką słodkiego ciamajdy, uroczego romantyka i szarmanckiego szaraczka. Tworzy perfekcyjny duet z anielską, ale hardą Anną Smołowik. Na uwagę zasługują mini role Krystyny Jandy, Krzysztofa Materny i Macieja Stuhra.

Juliusz

Juliusz

Po seansie w głowie pozostaje kilka scen, ale przede wszystkim wrażenie, że w końcu coś drgnęło w smutnym rejonie polskiej komedii. Juliusz pozostawia z refleksją, opowiada jakąś historię, a nie jest tylko zbiorem pustych gagów. Pietrzak pokazuje, że potrafi wykorzystać potencjał stand-upu, balansując czasami na granicy dobrego smaku, ale wciąż posiadać dużo empatii i ciepła wobec swoich bohaterów.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply