Książką Daphne Du Maurier podbiła serca czytelników, kiedy miała swoją premierę w latach 30. ubiegłego wieku. Powieść na duży ekran przeniósł Alfred Hitchcock, a jego Rebeka zyskała miano kultowej. W 2020 roku ponownie sięgnął po nią Ben Wheatley. Już 21 października film pojawi się na Netfliksie.

Przeczytaj także: Rebeka

Kristin Scott Thomas wciela się w główny czarnych charakter. Pani Danvers to postać demoniczna z niewyjaśnioną przeszłością, która staje się antagonistką niewinnej i nieporadnej drugiej pani De Winter. Aktorka opowiedziała o najnowszej wersji tej opowieści i zdradziła, dlaczego zależało jej na tej roli.

Rebecca: Kristin Scott Thomas as Mrs. Danvers. Cr. KERRY BROWN/NETFLIX

Zagrała pani panią Danvers, która jest ikonicznym czarnym charakterem. Jakie były Pani myśli po zaangażowaniu w ten projekt?

Kristin Scott Thomas: Kiedy usłyszałam, że ma powstać nowa wersja Rebeki, czułam, że to ja powinnam otrzymać rolę pani Danvers. Byłam bardzo rozczarowana, kiedy taka propozycja się nie pojawiła. W związku z tym zaczęłam nieco „nękać” producentów, by dali mi możliwość porozmawiania z Benem Wheatley’em i przekonania go, że to właśnie mnie powinien zatrudnić. Kiedy w końcu usłyszałam, że zagram tę rolę, poczułam ogromną ulgę. 

Dlaczego czuła pani, że jest odpowiednia do tej roli?

Czułam, że pani Danvers jest taką mieszanką różnych nie do końca miłych postaci, które miałam okazję grać do tej pory. Jest trochę jak Fiona z Cztery wesela i pogrzeb… To sfrustrowana kobieta, która ma w sobie wiele negatywnych emocji. Zastanawiałam się, jakim cudem dotarła do tego momentu. Co sprawiło, że ktoś staje się właśnie taką osobą. Bardzo mało wiemy o jej przeszłości…

Jakie uczucia wzbudzała w pani ta postać?

Wokół pani Danvers pojawia się wiele negatywnych emocji, ale ja czułam się wyśmienicie w jej skórze. Czaiłam się na korytarzach i nieustannie wyglądałam na wredną. To sprawiło mi ogromną frajdę – tworzenie takiej upiornej atmosfery. Ale tak naprawdę to zachowanie pani Danvers było bardzo nieprzyjemne i okrutne wobec tej biednej i niewinnej młodej dziewczyny. Pokazywanie takich emocji sprawia, że po jakimś czasie nie czujesz się wyśmienicie. Na początku pracy wszystko wydawało się zabawne, ale z czasem taka negatywna atmosfera wokół postaci zaczyna męczyć. Zaczyna się wypatrywać scen, w których ma się szansę być po prostu miłym. Pani Danvers lubi kontrolować sytuację, jest zła i okrutna, ale gdzieś pod powierzchnią czai się żal i smutek. Taka mieszanka jest intrygująca dla aktora. 

Rebecca:(L to R) Kristin Scott Thomas as Mrs. Danvers, Lily James as Mrs. de Winter. Cr. KERRY BROWN/NETFLIX

Niewiele wiemy o jej przeszłości, ale czy przygotowując się do tej roli stworzyła sobie pani jakaś historię. Kim pani Danvers była wcześniej?

Przy tym projekcie spotkało się wiele utalentowanych ludzi ze świetnymi pomysłami, dlatego wszystko stawało się prostsze. Łatwo było wymyślić historię, dlaczego ta kobieta jest taka nieskazitelna. Dlaczego jej włosy idealne? Dlaczego zawsze ubiera się na czarno? Dlaczego nosi zbyt wysokie szpilki? Dlaczego kolor jej szminki jest zbyt jasny? Myślę, że znalazła się w podobnej sytuacji, jak druga pani Winter, choć nie otrzymała aż takiej szansy jak ona. Prawdopodobnie jej mąż zginął podczas I wojny światowej. Jak wiele kobiet w czasach, w których przyszło jej żyć, utknęła w ponurej rzeczywistości przez wydarzenia z przeszłości. Kobieta w średnim wieku, bez dziecka i męża z ogromnym uczuciem pustki i zazdrości. Nie został jej nikt, kogo mogłaby kochać.

W mojej wyobraźni po śmierci męża musiała znaleźć pracę jako guwernantka. Wtedy trafiła na Rebekę. Wychowywała ją, uwielbiała jako dziecko, kochała całym sercem i nawet wtedy, kiedy Rebeka zachowywała się źle, pani Danvers nie mogła przestać darzyć ją głębokim uczuciem. Po ślubie stała się opiekuńcza wobec niej i nawet sama zachęcała do złego zachowania. Po śmierci pani Winter, pani Danvers stara się zachować pamięć o niej. Chroni jej domu. Pilnuje, by nic się nie zmieniło. Kiedy przyjeżdża nowa dziewczyna i zajmuje miejsce Rebeki, pani Danvers jest zazdrosna i zła. Chce po prostu ją zniszczyć. 

Alfred Hitchcock przez długi czas szukał lokalizacji dla Manderlay. Wy kręciliście niedaleko miejsce, gdzie dorastałaś.

Lokacje i scenografie były niesamowite. Używaliśmy jednego pokoju w jednym domu, a drugiego w innym. Potem połączono je w całość. Jedną z najbardziej fantastycznych spraw podczas kręcenia tego filmu była możliwość odwiedzenia wszystkich tych niesamowitych historycznych domów w Wielkiej Brytanii Część z nich jest otwartych dla zwiedzających, ale reszta jest rzadziej uczęszczana i niedostępna do odwiedzin. Kocham mój zawód za możliwości, jakie mi daje. Niesamowicie było przebywać w Cranborne Chase w Dorset w pięknym domu otoczonym zielenią czy przechadzać się po domu w Hatfield. 

U Alfreda Hitchcocka w panią Danvers wcieliła się Judith Anderson. Czy przyglądała się pani tej wersji zanim weszliście na plan?

Nie chciałam tego robić. Wydaje mi się, że spora część osób, która zobaczy Rebekę, nie widziała filmu Hitchcocka. Wiadomo, że fani kina znają tę wersję. Hitchcock zostawił w nas wielki ślad. 

Kiedy pracowałam nad panią Danvers nie chciałam się odnosić do portretu stworzonego przez Anderson. W pamięci zapadła mi zaś pani Danvers z lat 80. Stworzona przez Annę Massey. Ona zdecydowanie była o wiele bardziej przerażająca. 

Nasz film jest inny niż opowieść Hitchcocka. Powstał w 2020 i jest stworzony do tych czasów, odnosi się do spraw, które rozumieją współcześni ludzie. Inaczej spogląda na pewne sytuacje. Pani Danvers i druga pani de Winter są naszymi wersjami tych postaci. Lily James pokazuje o wiele więcej frustracji, kiedy jej postać jest postrzegana jako gorsza niż mężczyźni, ma mniejszą swobodę działania. W Rebece patrzymy na dwie kobiety, które stają do walki ze swoim przeznaczeniem i biorą sprawy w swoje ręce. Robię to inaczej, ale obie walczą o siłę i sprawczość. 

Related Posts

Sad dziadka czyli Wołyń ujęty zupełnie inaczej niż nas przyzwyczajono. Rozmawiamy z reżyserem...

Wystąpiła w wielu znanych serialach telewizyjnych, takich jak „Belfer” czy „Barwy szczęścia”. W...

„Nie myślę o „Słoniu” jako o filmie prowokacyjnym albo moralizatorskim. To czuła i delikatna...

Leave a Reply