5  – daję 5 łapek!

Film akcji o księgowym prowadzącym tryb życia agenta specjalnego. Jak to mówią – można obejrzeć – ale wiele nie należy się spodziewać.

Ksiegowy recenzja

Christian Wolff (Ben Affleck) zostaje zatrudniony przez dobrze prosperującą firmę zajmującą się robotyką. Ma odnaleźć brakujące pieniądze. W ciągu jednej nocy przegląda wszystkie akta z ostatnich piętnastu lat działalności przedsiębiorstwa i wpada na trop finansowego oszusta.

To pierwsze od dawna legalne zlecenie, a jednak przyniesie mu niemało kłopotów. Wcześniej genialny matematyk pracował dla typów spod ciemnej gwiazdy. Kiedy zaczyna się nim interesować Departament Skarbu i polują na niego obrońcy prawa – Ray King (J.K. Simmons znany z hitu „Whiplash”) i Marybeth Medina (Cynthia Addai-Robinson) – postanawia wybrać klienta, który nie rzuci na niego kolejnych podejrzeń. Niestety, wplątuje się w inną intrygę.

Niezgodność w finansach zauważyła księgowa rzeczonej firmy, Dana (Anna Kendrick). Po tym jak Christian potwierdza jej przypuszczenia, składa mu wizytę płatny morderca. Wyjawia, że zlecono mu zabić ich oboje. W obliczu takiego biegu wydarzeń bohaterski księgowy otacza dziewczynę opieką i rozpoczyna dwutorową walkę. Z jednej strony szuka tych, którzy pragną jego śmierci – z drugiej musi umknąć tropiącym go urzędnikom.

„Księgowy” to przeciętny film akcji. Nie mam nic przeciwko produkcjom, w których główny bohater okazuje się niezniszczalny, ale – proszę! – niech scenariusz chociaż próbuje uwiarygodnić jego poczynania. Daleko tu do genialnego Jasona Bourne’a czy chociażby kreacji gotowego na wszystko ojca z „Uprowadzonej”.

Filmy niewiarygodne dzielą się na te, które uśmiechają się do widza, a ich twórcy wykazują się warsztatem, pozwalającym na akceptację bohatera biegającego po ścianach – oraz na te, które obrażają inteligentnego widza. „Księgowy” trafia do tego drugiego worka. Słabe sceny walki, niedopracowane dialogi, luki w fabule. Drewniany Ben Affleck po raz kolejny udowadnia, że o wiele lepiej radzi sobie w roli reżysera niż aktora.

Mimo niskiego poziomu produkcji – nie uważam, że czas spędzony w Cinema City był czasem straconym. Niewymagający seans sprawiał przyjemność (w tych momentach, kiedy nie budził zażenowania), więc po „Księgowego” warto sięgnąć w leniwe jesienne wieczory – spróbować wyłączyć myślenie i obśmiać ze znajomymi spektakularne zwroty akcji.

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Body horror, film kryminalny, thriller i komedia romantyczna mieszczą się w tej opowieści o dwóch...

Leave a Reply