-daję 5 łapek!

Sukces to bardzo trudny temat. Jednych cieszy, wzbudza sympatię, a drugich irytuje i smuci – szczególnie, kiedy odnosi go ktoś inny. Daniel Cohen tworzy film, który z powodzeniem mógłby nosić tytuł Zazdrość, a tymczasem opowiada o Małych szczęściach, które każdy z nas posiada w swoim życiu. O takich momentach, które oderwane od szarej rzeczywistości dodają nam siły do dalszego działania.

Przeczytaj także: Pojedynek na głosy

Léa (Bérénice Bejo) jest ekspedientką w centrum handlowym, ale skrywa różne talenty. Jej mąż Marc (Vincent Cassel) sprzedaje aluminium, a przyjaciele – Karine (Florence Foresti) i Francis (François Damiens) – skupieni na przyziemnych sprawach pretendują do miana intelektualistów i współczesnej inteligencji. W tej grupie aż kipi od kreatywnej energii, ale przede wszystkim od marzeń o osiągnięciu artystycznego sukcesu. Kiedy Léa rozpoczyna pisać powieść, znajomi spoglądają na nią z niedowierzaniem i z wielkim entuzjazmem wyruszają na samodzielne poszukiwania inspiracji i twórczej pasji. 

Jak wiadomo sukces ma wielu ojców, dlatego komercyjne i artystyczne powodzenie Léi budzi w Karine skrywane żądze sławy i poklasku. Między przyjaciółmi zaczyna się rozwijać rywalizacja, a niewypowiedziane żale narastają do ogromnych rozmiarów. Cohen chciał ubrać tę relację w komediowy sznyt, spojrzeć na nich z przymrużeniem oka, ale dość szybko zaczyna mu brakować dystansu i lekkości. To, co miało bawić – przeraża. Bohaterowie nie wzbudzają sympatii, a ich egoistyczne spojrzenie na rzeczywistość raczej irytuje.

Przeczytaj także: Złotokap

Małe szczęścia pokazują, że przyjaciół poznaje się nie tyle w biedzie, co w sukcesie. Cohen przedstawia skrajne portrety i przerysowuje swoje postaci, uwypuklając ludzką zazdrość i własne nastawienie na osiągnięcie sukcesu. Z biegiem czasu przekonujemy się, że bohaterowie nie muszą mierzyć swoich osiągnięć przy pomocy popularności czy wzrostu finansowej stabilizacji, a potrafią czerpać z małych chwil i momentów. I choć puenta jest dość optymistyczna, trudno nie zatopić się w toksyczne relacje i negatywne emocje.

Obsada dwoi się i troi, by nadać swoim postaciom wielowymiarowości, ale wszyscy bazują na schemacie: niezdecydowana marzycielka, prosty sprzedawca, zazdrośnica i poczciwy mąż. Trzeba przyznać, że Bejo i Cassel radzą sobie całkiem nieźle, ale Małe szczęścia jako komedia wypada po prostu przeciętnie. Cohen prowokuje jedynie do refleksji na temat sukcesu i jego wpływie na nasze otoczenie. 

Related Posts

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Body horror, film kryminalny, thriller i komedia romantyczna mieszczą się w tej opowieści o dwóch...

Leave a Reply