-daję 7 łapek!

Genialne dziecko wraca do formy. Po nieudanym debiucie w języku angielskim, Xavier Dolan powraca na znany sobie grunt bez wielkich nazwisk i przytłaczającej presji. Matthias i Maxime to wiwisekcja przyjacielskiej relacji, opowieść o rodzącym się uczuciu i trudnej relacji z matką. Kanadyjski reżyser odtwarza dobrze nam znane traumy w skromnym i realistycznym stylu. 

Przeczytaj także: Zenek

Bohaterowie Dolana boją się miłości. Tkwią w tęsknych spojrzeniach, nieszczęśliwych związkach i szarej, acz bezpiecznej codzienności. Potrzebują bodźca, by zauważyć to, co znajduje się pod powierzchnią i rozpocząć prywatną psychodramę ubraną w dobrze nam znamy traumy i przewinienia. Matthias i Maxime nie jest w tej kwestii czymś odkrywczym. Nadal odtwarza znane nam schematy z twórczości Kanadyjczyka, ale robi to w doskonały sposób. Momentami krzykliwa forma jest tylko powłoką dla wielkich, niewypowiedzianych uczuć i emocji.

Matthias (Gabriel D’Almeida Freitas) i Maxime (Xavier Dolan) znają się od dziecka I wydaje się, że nie mają przed sobą tajemnic. Wszystko ulega zmianie, kiedy ten drugi planuje wyjazd do Australii, a paczka przyjaciół na czele z ambitną studentką reżyserii wkręcają ich w zagranie pocałunku. Przyjaciele siadają naprzeciwko siebie i kiedy już ich usta mają się zetknąć, Dolan wyciemnia ekran. Co tak naprawdę rozegrało się między mężczyznami? Ile znaczył dla nich ten pocałunek? Dopiero teraz rusza prawdziwa lawina emocji. 

Przeczytaj także: The Death and Life of John F. Donovan

Do tej pory mężczyźni nie zastanawiali się co definiuje ich przyjaźń. Teraz muszą odpowiedzieć sobie na rodzące się pytania i to szybko, ponieważ dzień wyjazdu Maxime’a zbliża się wielkimi krokami. Matthias i Maxime momentami przypomina komedię romantyczną, ale Dolan perfekcyjnie wykorzystuje znane motywy. Z jego wcześniejszych filmów wiemy, jak dobrze czuje się w popkulturze i potrafi budować czytelne odniesienia. Co prawda do tej pory jego filmy wypełniały chwytliwe hity, a tutaj wkrada się więcej delikatności i nostalgii za sprawą wykorzystania muzyki klasycznej.

U Dolana bardzo dużo jest hałasu i „gadania”, ale kiedy już wszyscy zamilkną, obraz mówi więcej niż tysiące słów. Pokazuje zagubionych dorosłych niepewnych swojego ciała, przyszłości i pragnień. Ponownie zamyka w obrazie bolączki współczesnych trzydziestolatków zatopionych między dorosłością a nastoletnią wolnością. 

Przeczytaj także: To tylko koniec świata

Matthias i Maxime ma świetnie napisane dialogi, interesującą ścieżkę dźwiękową i wpadające w oko filmowe inscenizacje. Xavier Dolan potrafi tworzyć kameralny nastrój. Nie boi się krytycznie spoglądać na siebie i swoje otoczenia, dzięki czemu można przeglądać się w jego produkcjach jak w zwierciadle. Za takim Dolanem tęskniłam.

Za seans dziękuję GUTEK FILM

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply