– daję 5 łapek!

„Kocham Cię, gdy Cię nie widzę”

Niewidzialny mężczyzna zakochuje się w niewidomej kobiecie. Tworzą związek idealny do czasu, aż dziewczyna odzyskuje wzrok. Absurdalna opowieść pełna jest romantycznej aury i powolnego tempa, które pozwala na dobre zatopić się w tej alternatywnej rzeczywistości. Mój Anioł staje się subtelną wędrówką po temacie miłości oraz sile uczucia pokonującego wszelkie bariery. Jak zaakceptujemy fantastykę, odrzucimy maskę złowrogiego ironisty, możemy zacząć czerpać radość z wizualnie dopieszczonego przedstawionego świata. Trzeba tylko dużych pokładów dobrej woli.

Mój Anioł

Mój Anioł

W jednym ze szpitali na świat przychodzi dziecko. Nie jest to wyjątkowy chłopiec, a o jego istnieniu nie wie nikt, oprócz matki. Kobieta nazywa go Mój Anioł i z zaangażowaniem stara się wychować, jak normalnego syna. Z biegiem czasu popada w depresję, a osamotniony chłopak, izolowany od rzeczywistości, odnajduje prawdziwą przyjaźń z rudowłosą dziewczynką z naprzeciwka. Ich relacja jest możliwa tylko dlatego, że Madeleine (Fleur Geffrier) nie widzi od urodzenia. Jedynymi zmysłami, przy pomocy których odbiera rzeczywistość, są węch i dotyk. W takich warunkach nietypowa cecha – niewidzialność –Anioła przestaje mieć znaczenie. Dorastają ze sobą, aż zaczyna ich łączyć prawdziwe, głębokie uczucie.

Mój Anioł przyjmuje perspektywę patrzenia na świat oczyma niewidzialnego chłopaka. Kamera rozgląda się, traci ostrość i wędruje wraz ze swoim bohaterem, dzięki czemu Harry Cleven sprawia, że widz czuje się niezwykle blisko, jak integralna część przedstawianej rzeczywistości. To jego oczami patrzymy na niezwykle urodziwą Madeleine – jej oczy i szczery uśmiech. Sposób portretowania dziewczyny jest bardzo plastyczny i sensualny (Juliette Van Dormael została nagrodzona za najlepszy debiut w Konkursie Debiutów Operatorskich na Camerimage). Cały film staje się celebracją kobiecej urody, która urasta do rangi bogini w oczach zakochanego mężczyzny.

O ile wizualna oprawa Mojego Anioła potrafi wzbudzić dreszcze przyjemności, fabularne nielogiczności przyprawiają o ból głowy. Baśniowy charakter nie jest w stanie uratować widza od za długiej ekspozycji, wolnego opowiadania i patetycznych monologów. Z ekranu, przez cały czas, padają romantyczne frazy i wyznania miłości. I choć Cleven w niezwykle magiczny sposób opowiada o uczuciu, które może istnieć pomimo ludzkich ograniczeļ, film popada w nachalnie artystyczny ton. Rudowłosa dziewczyna czaruje, fabuła niestety już nie.


Opozycyjnej recenzji „Mojego anioła”, która wyszła z naszej redakcji, szukajcie tutaj.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply