Przyjemna dla ucha jazzowa muzyka rozbrzmiewa z głośników. Czarny ekran i już wpadamy do Paryża. Od pierwszych kadrów wiemy, że mamy do czynienia z filmem Woody’ego Allena. Tego klimatu nie da się podrobić i oszukać, choć kilkoro twórców próbowało (m.in. Casanova po przejściach Johna Turturro). Niewierni w Paryżu to kwintesencja amerykańskiego reżysera zatopiona w europejskim klimacie. Mistrz nie zwalnia tempa. Choć już nie zachwyca, jest najlepszym Allenem od lat.

Fanny (Lou de Laâge) jest młodą kobietą, która wie, czego chce. Gdy nie było jej po drodze w związku z mężczyzną, rozwiodła się. Teraz buduje nowe życie w Paryżu u boku Jeana (Melvil Poupaud). Oboje radzą sobie bardzo dobrze. Odnoszą sukcesy zawodowe, obracają się w dobrym towarzystwie, mieszkają w luksusowym apartamencie. Zdaje się, że wszystko mają poukładane i teraz czeka ich kolejny krok – powiększenie rodziny. Niestety na drodze ich małej stabilizacji staje Alain (Niels Schneider), były kolega Fanny z liceum, który wyznaje jej, że od zawsze był w niej zakochany. Para zaczyna spędzać ze sobą coraz więcej czasu. Niewinne koleżeńskie lunche zamieniają się w płomienny romans. Jedno jest pewne: szczęście kochanków nie będzie trwało zbyt długo, a zazdrosny mąż znajdzie sposób, by odzyskać swoją niewierną żonę.

Przeczytaj także: Bękart

Woody Allen rezygnuje ze swoich neurotyczny bohaterów i wychodzi mu to na dobre. Choć wciąż obraca się wokół tematu miłości i tworzy mieszczańską komedię, Niewierni w Paryżu niosą w sobie delikatny powiew świeżości. To pierwsza filmowa opowieść napisana przez reżysera i scenarzystę po francusku, a także pierwszy film zrealizowany po emisji serialu Allen kontra Farrow. O ile można byłoby się zastanawiać nad obecnością mężczyzn biorących udział w #metoo w festiwalu w Wenecji (również Polański czy Besson), Allen chyba został rozgrzeszony przez włoską widownię. Na publicznym pokazie, gdy na ekranie pojawiło się jego nazwisko, rozległy się gromkie brawa. Amerykański twórca nie musi się martwić o swoich fanów. 

Niewierni w Paryżu to przyjemna filmowa opowieść, która zaczyna się niczym dobry romans, a w połowie zmienia w zabawny thriller. Allen przewrotnie opowiada o oczekiwaniach, zaborczości i losie, zastanawiając się, na ile tak naprawdę wszystko jest w naszych rękach. Łut szczęścia pozwoli spotkać się Fanny i Alainowi, ale o ich przyszłości zdecydował już ktoś inny. Reżyser ciekawie rozdaje karty, potrafi zaskakiwać, ale momentami bywa przewidywalny. Finałowe rozstrzygnięcie nie przyniesie wielkiej niespodzianki, ale mimo to całość staje się bardzo przyjemnym seansem.

Piękny Paryż, błyskotliwe dialogi i wiarygodne aktorstwo sprawiają, że Niewierni w Paryżu to przyjemny obraz uczuciowych zawirowań. Można temu filmowi zarzucić zbyt mało komediowych akcentów, ale Allen dość skutecznie bawi się z oczekiwaniami widzów. Nie ważne, że na słowną puentę trzeba chwilę poczekać, a kąśliwe uwagi nie są już tak ostre. Twórca O północy w Paryżu, mimo wieku, pozostaje w formie i wciąż w zajmujący sposób przygląda się ludzkim niedoskonałościom.

daję 6 łapek!

Related Posts

Plotki o tym, że Wytłumaczenie wszystkiego to najbardziej polski węgierski film, nie są...

“Queer” to filmy, który jako pierwszy został wybuczany na pokazie prasowym. Nie oceniałabym go aż...

Pedro Almodovar debiutuje. “The Room Next Door” to jego pierwszy anglojęzyczny film, który z...

Leave a Reply