– daję 6 łapek!

Potok słów wylewa się z ekranu. Francuzi rozpływają się w intelektualnych dysputach na wielorakie tematy. Roztrząsając filozoficzne hasła, wznoszą się na wyżyny poważnych rozmów na temat wyższości przeszłości nad teraźniejszością bądź na odwrót. Konstruują dyskusje bogate w argumenty, rozpływając się w bogactwie słownego dyskursu. Olivier Assayas wchodzi w świat paryskiej elity, by opowiedzieć o przedziwnym czworokącie i granicach między fikcją a rzeczywistością.

Non-fiction / TIFF

Non-fiction rozpoczyna się od spotkania cynicznego wydawcy (Guillaume Canet) z pragnącym wydać kolejną książkę pisarzem (Vincent Macaigne). Powieść inspirowana romansem Leonarda z żoną wydawcy, znudzoną popularnością aktorką Seleną (Juliette Binoche), nie przypada Alainowi do gustu, dla którego coraz większym zmartwieniem staje się digitalizacja książek i spadek sprzedaży tradycyjnej formy. Pogrążony w romansie z nową pracownicą z wizją przeniesienia książek do internetu nie zauważa, że coś mu umyka w małżeńskim życiu.



Assayas miesza fikcję z rzeczywistością, ubiera świat bohaterów w konwenanse i wyświechtane formułki, by pokazać obłudę przeintelektualizowanych rozmów o tematach ważnych, podczas gdy prawdziwe życie przecieka przez palce. Non-fiction właśnie przez ten nadmiar i słowne rozbuchanie zbliża się do komedii. Assayas z lekkim uśmiechem przygląda się swoim bohaterom. Nie unika kiczu i przerysowania, dzięki czemu udaje mu się uniknąć dydaktyzmów.

Non-fiction mocno osadzone w rzeczywistości, oddala się od duchowości i zjawisk paranormalnych, dzięki czemu wypada o wiele ciekawiej niż sensualny i pełen niedopowiedzeń Personal Shopper. Chociaż z ust bohaterów padają bon-moty, trudno nie podążać za ich obawami i rozważaniami na temat współczesnego świata, gdzie prym wiedzie konsumpcjonizm. Przewrotnie do szalonego pędu milenialsów Selena zwraca się ku sztuce wyższej, rezygnując z popularnego serialu na rzecz teatru. Pomimo nadciągających zmian, bohaterowie pozostają wierni sobie i swoim przekonaniom.

Assayas pokazuje, że fikcja wynika z rzeczywistości, a tęsknota za tradycyjnymi wartościami kontrastuje za pędem ku nowoczesności. Szkoda, że w Non-fiction nie pojawiają się pełnokrwiści bohaterowie, a jedynie nośniki idei i poglądów, które się ze sobą ścierają. Z tego nadmiaru intelektualnych rozważań Juliette Binoche wychodzi obronną ręką, kradnąc niemal każdą scenę w gotowości do autoparodii i intertekstualnych komentarzy. Francuska aktorka nie boi się igrać ze swoim wizerunkiem, zatapia się w rzeczywistość reżysera, ale wciąż zachowuje własną tożsamość.

Reżyser Sils Maria potrafi pobudzać i prowokować do myślenia. Wkłada kij w mrowisko, zadaje wiele pytań, rzuca nośnymi hasłami, ale nie daje żadnych odpowiedzi. W jego chaosie słowa na próżno szukać uporządkowanych tez. Po seansie Non-fictionpozostaje się z mętlikiem w głowie i nieustannie brzmiącymi słowami filmowych bohaterów. Szkoda, że niezbyt wiele wynika z tej gadaniny.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply