8– daje  8 łapek!

Amerykańskie kino niezależna zazwyczaj sięga po małe i skromne historie, opowiada o ludzkich relacjach i w kameralny sposób elektryzuje. Podobnie jest z Ofiarą Andrew Neela. Film przekracza granice komfortowego oglądania, aby zwrócić uwagę na problem męskości, ustalania hierarchii i siły w uniwersyteckich bractwach.

goat ofiaraOfiara film, który nie pozostawia obojętnym

Europejskim odbiorcom college zza oceanu kojarzy się z jedną wielką huczną imprezą, gdzie alkohol leje się strumieniami, dziewczyny z ochotą wskakują do łóżek napalonych chłopaków, a narkotyki można kupić tak łatwo, jak chleb w sklepie za rogiem. Neel nie odchodzi od tego wizerunku, rozpoczyna swoją opowieść od długiej fazy imprezowego eksperymentowania, aby niepostrzeżenie wrzucić widzów w sam środek nieuzasadnionej przemocy i napadu na głównego bohatera, Brada (Ben Schnetzer). Te wakacje odcisną piętno na psychice młodego człowieka, który będzie musiał zmagać się z lękiem i poczuciem bezradności.

Pierwszy rok na studiach nie przyniesie zapomnienia i oderwania od mrocznej przeszłości. Aby przetrwać na uniwersytecie trzeba należeć do bractwa, a wkupienie się w łaski starszych kolegów nie jest łatwe. „Piekielny tydzień” przypomina więzienny eksperyment Zimbardo, w którym rolę brutalnych strażników przejmują przewodnicy bractwa Phi Sigma Mu.

Reżyser z dokumentalnym zacięciem, które wynika z jego wcześniejszych doświadczeń, wprowadza widzów w samo centrum brutalnych zachowań, fizycznego i psychicznego znęcania się nad młodymi chłopakami. To, co ma nauczyć siły, odwagi i braterstwa, staje się serią upokorzeń. Bicie, picie beczek alkoholu aż do nieprzytomności, przekraczanie granic intymności i wprowadzanie poczucia permanentnego zagrożenia w niczym nie przypominają niewinnej inicjacji.
Ofiara jest bardzo blisko, nie odwraca oczu od ewidentnego przekraczania granic i porusza ważny temat, zastanawiając się, jak to jest możliwe, ze nikt nie zgłasza sprzeciwu. Od lat słyszy się o istnieniu stowarzyszeń, których kodeksy są nie tyle intrygujące, co oburzające. Lone Scherfig reżyser Klubu dla wybrańców również podjął się tego tematu, ale zrobił to w przyjemnej rozrywkowej formie, pozostając w bezpiecznej strefie komfortu. Dlatego Neel uderza ze zdwojoną siłą i nie pozostawia obojętnym.

 

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply