– daję 5 łapek!

Kino Pasikowskiego rozsadzało struktury, balansowało na granicy między opisywaniem rzeczywistości a obrazoburczym wytykaniem błędów. Wydaje mi się, że największym i najpoważniejszym zarzutem wycelowanym w Pitbull: Ostatni pies jest umieszczenie go w jednej kategorii ze słowami letni, stonowany i bez podskórnego napięcia. Mafijne porachunki, praca policji pod przykrywką i balansowanie pomiędzy życiem a śmiercią powinno wzbudzać całą paletę emocji. Tymczasem film Pasikowskiego pozostaje czysto intelektualny, pozbawiony sensacji i dreszczyku niepewności.

Pitbull: Ostatni pies

Pitbull: Ostatni pies

Pitbull: Ostatni pies to rzetelne i dobre kino, któremu wiele można zarzucić. Choć historia policjanta pracującego pod przykrywką, by odnaleźć zabójcę kolegi po fachu i rozpracować gangi: Wołomin i Pruszków ma dobre podstawy, pełna jest uproszczeń i niespełnionych oczekiwań. Hycel vel. Despero (Marcin Dorociński) wnika w struktury mafijne bez większych problemów i niemal natychmiast zyskuje zaufanie Gawrona (Cezary Pazura), który trzęsie połową Warszawy. Staje się jego prawą ręką: ochroniarzem i doradcą. Dość szybko wkupuje się w łaski Mirki (Doda), żony szefa i bez cienia podejrzeń, zawahań czy wątpliwości prowadzi własne śledztwo. Dochodzenie, które nie ocieka w zaskakujące twist, finalnie potrafi przynieść banalne i niespodziewane rozwiązania ale to wciąż za mało, aby uznać całość za intrygującą i przewrotną.



Władysław Pasikowski wypełnia swoją filmową opowieść postaciami-figurami, które zbyt łatwo wpisują się w z góry narzucony schemat. Despero to dobry glina. Quantico (Rafał Mohr) jest polskim marzeniem o amerykańskim wywiadzie, a Metyl to przegrany policjant, który nie ma nic do stracenia. Najciekawszą postacią jawi się Mirka, która z prostolinijnej dziewczynki bez pieniędzy i perspektyw zmienia się w prawdziwą bezwzględną bizneswoman. Sytuacji nie ratuje przerysowana i karykaturalna Doda. Choć piosenkarka ma momenty lepsze i gorsze, nieudolność aktorskiego kreowania postaci kładzie się cieniem na wiarygodności przedstawianej historii. Cały Pitbull: Ostatni pies pełen jest wielkich aktów i poważnych zachowań, które nie otrzymują zbyt sensownej i rozbudowanej motywacji. Musimy wierzyć Pasikowskiego na słowo, dać się ponieść obrazowi i kryminalnemu śledztwu.

Pitbull: Ostatni pies

Pitbull: Ostatni pies

Film reżysera Psów ma w sobie klimat brudnej i ponurej Polski, w której grasują bandyci i przepełnieni ideałami policjanci. Szkoda, że nie wszystko jest realne i wiarygodne, a w płaskiej narracji brak wyrazistych przewrotów. Pitbull dobrze funkcjonuje jako kryminał, ciekawie punktuje zachowania społeczne (założenie banku z łatwym zarobkiem) i daje prztyczka skorumpowanym politykom, ale brak mu werwy i sensacji.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply