– daję 4 łapki!

Rozwiązywanie problemu jest łatwiejsze, kiedy najlepszy przyjaciel znajduje się obok. Filip Zylber stawia łatwą tezę i tworzy serialową opowieść o wspólnym wychodzeniu z każdej opresji, dzieleniu się radością i smutkiem, ale przede wszystkim o byciu razem na dobre i na złe.

Po prostu przyjaźń

Czy Po prostu przyjaźń to dobre kino? Niekoniecznie. Czy lekkie i przyjemne? Jak najbardziej tak. Kulejąca fabuła zakrawa momentami na niezamierzoną komedię. Przestaje jednak mieć znaczenie, gdy na ekranie jest pięknie i dźwięcznie (dzięki zdjęciom Jana Holubka i muzyce Macieja Zielińskiego).

 

Po prostu przyjaźń serial na dużym ekranie

 

Mikrohistorie wielu bohaterów zagościły na ekranie. Idąc tropem To właśnie miłość czy rodzimych Listów do M., powstała opowieść o grupie znajomych, których licealna przyjaźń trwa nieprzerwanie pomimo upływu lat. Oddzielne losy splecione wieloletnim zaufaniem i miłością pozwalają Zylberowi przyjrzeć się swoim bohaterom i doprowadzić do wspólnej corocznej konfrontacji podczas wyjazdu w góry. Na ekranie pojawiają się barwne  postaci pełne przyziemnych spraw i problemów. Julka (Agnieszka Więdłocha) jest śmiertelnie chora, Grzegorz (Maciej Zakościelny) zakochał się w byłej żonie najlepszego kumpla, Marian (Marcin Perchuć) wygrał miliony na loterii, a Jadźka (Aleksandra Domańska) kolekcjonuje guziki – nie byle jakie guziki, ale z poświęceniem zdobyte od sławnych i ważnych ludzi. Gdyby całej tej mieszanki było mało, pojawia się jeszcze Szymon (Krzysztof Stelmaszyk), który próbuje uratować przyjaciela od więzienia za spowodowanie wypadku oraz Ivanka (Magdalena Różczka) pragnąca urodzić i samodzielnie wychować dziecko (dawcą nasienia musi oczywiście być Patryk, najlepszy przyjaciel!).

Po prostu przyjaźń

Po prostu przyjaźń cierpi na nadmiar wątków i bohaterów, którzy zostają potraktowani po macoszemu. Brak ekranowego czasu sprawia, że aktorzy zagrywają się na śmierć, by, w nadmiarze ekspresji, pokazać wszystkie swoje możliwości. Można odnieść wrażenie, że każdy pragnie grać pierwsze skrzypce i choć koncepcje na postaci zdają się być ciekawe, nie zawsze udaje się uniknąć przerysowania i szarży. Trudno dziwić się pokusie nadinterpretacji i aktorskiego sznytu, kiedy opowieść wlecze się niemożliwie, pozostawiając nieodparte wrażenie oglądania kilku odcinków serialu pod rząd.  I choć poszczególne wątki splatają się ze sobą, tworząc spójną opowieść, trudno uniknąć schematycznych i przewidywalnych rozwiązań.

Po prostu przyjaźń

Krytyczne oko nie pozwala zapomnieć o banalnych kliszach, wygładzonym obrazie, pięknych ludziach i stylowych mieszkaniach, które po raz kolejny przedstawiają nieco utopijną wizję świata. Niczym w komedii romantycznej o przyjaźni (choć i miłość wchodzi tutaj w grę) ma być lekko i przyjemnie. Szkoda tylko, że przyjemny sznyt odbywa się kosztem wiarygodności przedstawionego świata.

 

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply