– daję 8 łapek!
Obserwujemy codzienność dwóch osób – matki i syna. Wstają, myją się, uprawiają poranną gimnastykę, jedzą. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być normalne, chociaż Ma jest zaniedbana, sprawia wrażenie zmęczonej i zrezygnowanej. Mały Jack tylko trochę zbyt czule odnosi się do przedmiotów użytku codziennego. Każdego ranka wita się z łóżkiem czy zlewem. Wieczorem życzy im wszystkim dobrej nocy.
Mijają dni, a nigdy nie widzieliśmy, żeby matka z dzieckiem wychodzili ze swojego pokoju. Spędzają w nim całe doby. Kobieta opowiada chłopcu niestworzone historie, o tym jak to wleciał z kosmosu przez świetlik w suficie do jej brzucha. Dopiero potem go urodziła. Z kolei ludzie w telewizji są nieprawdziwi. Istnieją tylko w telewizji. Na świecie jest tylko Pokój, a w nim oni. Wszyscy inni ludzie mogą znajdować się na innych planetach.
Kiedy Jack kończy 5 lat, Ma decyduje się powiedzieć mu prawdę. Dziewczyna została porwana i uwięziona w tej szopie. Chłopiec urodził się już w niewoli. Poza Pokojem znajduje się cały wielki świat, świetlik w suficie pokazuje niebo, a mały Jack ma babcię i dziadka! Kobieta postanawia podjąć próbę ucieczki.
Film jest brzydki. Prosty, szary, smutny. Realistyczny. Pierwsze kilkanaście minut może wydawać się wręcz surrealistyczne. Później jest bardzo dobrze – momentami mrozi krew w żyłach jak pierwszorzędny thriller, by później stać się obrazem psychologicznym. Forma przypomina trochę dokument, co może być próbą oszukania widza i skutkować efektywną grą na emocjach. Dałam się przekonać i z zapartym tchem śledziłam losy pary tak autentycznych bohaterów.
Przyszła jednak taka chwila, w której film powinien się skończyć. Wyszłabym wtedy z kina z wilgotnymi oczami i przyznała produkcji najwyższe noty. Twórcy jednak postanowili zarysować opowieść po opowieści. Sam pomysł kontynuacji nie byłby może aż tak nietrafiony, gdyby zostało to lepiej poprowadzone – doszłoby do wiarygodnej analizy psychologicznej, zaprezentowano by coś, co wniosłoby cokolwiek nowego i interesującego do fabuły.
Czyni to film bardzo nierównym, przez co jedni widzą w nim poruszający dramat godny wszystkich nagród i nominacji, a inni mijają „Pokój” obojętnie jak wiele innych niskobudżetowych europejskich produkcji.