– daję 6 łapek!

Nierówna walka z emocjami osadzona w podobnie nierównej produkcji.

Kadr z filmu „Powrót do Montauk”.

Wydawało mi się, że zaczynam oglądać obraz trafiający w mój gust. Postacie z krwi i kości, stabilne osadzenie w konkretnej rzeczywistości. Precyzja czasu i miejsca; sensowna fabuła, której nie ma przyćmić eksperymentalna forma. Pozostaje tylko pytanie: czy ta historia jest na tyle porywająca, że się obroni?





Jeszcze nie wiem, o co chodzi przemawiającej do mnie postaci, ale już skupia ona całą moją uwagę. Max Zorn (Stellan Skarsgård) od pierwszego ujęcia jest charyzmatyczny i emanuje trudną do zidentyfikowania siłą.

Mężczyzna opowiada o filozofach, o książkach, o ojcu… O dwóch kobietach, spośród których jedną zawiódł, a drugą stracił. Po sześciu minutach okazuje się, że monolog, który zdążył mnie zaabsorbować, to tylko czytanie książki.

Kadr z filmu „Powrót do Montauk”.

Zorn jest europejskim pisarzem. Przybył właśnie z Berlina do Nowego Jorku, by promować swoją najnowszą powieść. W podróży towarzyszą mu ukochana Clara (Susanne Wolff) i roztropna agentka Lindsey (Isioma Laborde-Edozien). Największą rolę odegra jednak jeszcze inna kobieta…

To o jej aktualny numer Zorn prosi przyjaciela sprzed lat. Wpada na ekscentrycznego Waltera (Niels Arestrup) przypadkiem, ale spotkanie autorytetu z czasów studiów budzi demony przeszłości.





Max poleca asystentce zaprosić na swój uroczysty odczyt w bibliotece wpływową panią adwokat. Gdy ta przejawia wyraźną niechęć, mężczyzna nachodzi ją w kancelarii. Zornowi udaje się przebić przez ochronę i ujrzeć widmo minionych czasów.

W chwili ich spotkania wiemy, że oto właśnie znaleźliśmy kobietę, o której w powieści pisze, że kochał ją jak nigdy nikogo. Dlaczego ją stracił?

Kadr z filmu „Powrót do Montauk”.

Desperat usilnie próbuje utrzymać kontakt z dawną przyjaciółką. Rebecca (Nina Hoss) początkowo nie daje mu nadziei na jakąkolwiek relację, ale w końcu ustępuje. Proponuje, by towarzyszył jej w planowanej podróży na kraniec Long Island. Pisarz domyśla się, że pojadą do Montauk, w którym kiedyś zwykli bywać.

Stężenie emocji w niewielkiej przestrzeni jaką oferuje wnętrze samochodu niebezpiecznie rośnie. Kobieta powtarza, że nie zna Zorna – nie ma pojęcia, kim ten człowiek jest teraz. A jednak pozornie zachowuje się w jego obecności swobodnie. Para wymienia zarówno uprzejmości jak i złośliwości, żartuje, wspomina. Jak gdyby nigdy nic.

Kadr z filmu „Powrót do Montauk”.

„Powrót do Montauk” to rozdrapywanie ran przeszłości i filozofie, które nie do końca do mnie przemawiają. Napięcie między bohaterami jest wyraźnie wyczuwalne, jednak wciąż wydaje mi się zarysowane zbyt pobieżnie.

Emocje przeszłości, które budzą w sobie Rebecca i Max są żywe. Choć minęły lata, oni po krótkiej wspólnej chwili cofają się w czasie. Ale czy powrót fizyczny oznacza coś więcej? To powrót mentalny czy emocjonalny?

Kadr z filmu „Powrót do Montauk”.

Wracają wspomnienia – ale czy może wrócić uczucie? A może nigdy nie odeszło? Nie, to chyba projekcja. Nieprawda, złudzenie. Chęć zawrócenia czasu i potrzeba magii. A może jednak?

Film jest oparty na powieści szwajcarskiego pisarza Maxa Frischa „Montauk”, w której mężczyzna opisuje swój rzeczywisty weekend w Nowym Jorku spędzony z dużo młodszą kobietą. Na ekran nie udało się przenieść wszystkich niuansów wersji pisanej. Może więc warto po nią sięgnąć…


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply