– daję 5 łapek!

Nash Edgerton chciałby być mieszanką Tarantino i braci Coen. Stara się łączyć wątki kryminalne z zabawnymi potknięciami. Wchodzi w brutalność i równoważy ją śmiesznym przekraczaniem granic. Szkoda tylko, że cała fabuła staje się pretekstowa, pełna luk logicznych i przewidywalnych rozwiązań. Jak po nitce do kłębka zmierzamy do banalnego finału, który – niby – ma wszystko odwrócić do góry nogami. Raz się żyje jest lekkostrawne i momentami zabawne, dzięki czemu nie można filmu Edgertona uznać za całkowicie nieudany.

Raz się żyje

Raz się żyje

Gringo w Meksyku

Harold (David Oyelowo) jest pionkiem w korporacyjnej machinie, która – nieoficjalnie – idzie na dno. Jego stary kumpel, Richard (Joel Edgerton) jako szef wysługuje się nim na każdym kroku, obiecując złote góry w nieodległej przyszłości. Biedny Harold w swej naiwności wierzy w dobre intencje otaczających go ludzi. Do czasu aż przypadkiem odkrywa, że jest tylko trybikiem w machinie, który po swym okresie przydatności zostanie wyrzucony bez najmniejszych skrupułów. W końcu postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i w Meksyku organizuje własne porwanie z żądaniem okupu. Doskonale wiemy, że plan nie może się powieść bez żadnych problemów i dość szybko na drodze Harolda pojawiają się pierwsze wyboje.



Meksykańscy gangsterzy, porwanie, zdrada i korpo-bitch…

W całą intrygę zostaje wplątany meksykański gangster, przypadkowi właściciele hotelu, dwoje przybyszy ze Stanów i brat Richarda, Mitch (Sharlto Copley). Gdzieś na drugim planie rozgrywa się dramat małżeński i korporacyjne rozgrywki epatującej seksapilem Elaine (Charlize Theron). Świat Edgertona wypełniają papierowe postaci, narysowane grubą kreską, które niczym marionetki poruszają się w tej rzeczywistości, odgrywając z góry przydzielone im funkcje. Pojawia się nawrócony seryjny zabójca, upadła żona i suka ze świata biznesu, która ze wszelką cenę dopnie swojego celu, a w tym wszystkim nurza się nasz ciamajdowaty główny bohater. Jednak jego trudny muszą się kiedyś skończyć, a podążanie za głosem sumienia i kierowanie się dobrym sercem zostanie nagrodzone.

Raz się żyje

Raz się żyje

To, co zawodzi w Raz się żyje to scenariusz. O ile aktorzy starają się coś wykrzesać ze swoich postaci, wpadają w sidła jednowymiarowych zachowań. Od początku wiadomo, kto jest zły, a kto dobry, kogo należy nagradzać i karać. Na szczęście Edgerton potrafi podkreślić komediowe akcenty, podrzucić kilka dobrych żartów i genialnie używać puentującej muzyki. Meksykańskie rytmy przenikają się z rapem i mocnym, gangsterskim rytmem. Meksyk zachwyca pięknym widokiem, a Oyelowo robi wszystko, aby dało się polubić jego bohatera. Niestety, aktor nie jest w stanie samodzielnie unieść ciężaru fabularnego chaosu.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply