Niech nie zwiedzie Was sielski krajobraz i radosna atmosfera wakacyjnego wyjazdu dla chłopców. Joaquín Del Paso wykorzystuje odizolowany obóz gdzieś w Meksyku do opowieści o moralności, kształtowaniu młodego człowieka i systemie klasowym, który wciąż ma się bardzo dobrze. Słabsze ogniwo to thriller, w którym tajemnica napędza do działania, a podgrzewana wzajemna niechęć doprowadzi do wybuchu agresji. 

Dorastający chłopcy zostają wysłani na religijny obóz. Odizolowane miejsce otoczone ogrodzeniem ma stanowić azyl dla młodzieży, która powinna oddać się zasłużonemu odpoczynkowi, zabawie, ale też duchowemu rozwojowi. Księża i nauczyciele (Jacek Poniedziałek w jednej z ról) od pierwszego dnia dbają o dostarczanie fizycznych i moralnych lekcji. Budują poczucie wyjątkowości, ale też grozy, odcinając młodych chłopców od zewnętrznego świata. Jedną z najważniejszych zasad jest trzymanie się z daleka od mieszkańców pobliskiego miasteczka. Wszystko jednak wymyka się spod kontroli, kiedy w ogrodzeniu zostanie odkryta dziura. 

Przeczytaj także: Księgarnia w Paryżu

Joaquín Del Paso dzieli przedstawiony świat na bezpieczne wnętrze obozu i niewiadomą znajdującą się w miasteczku. I choć w tej opowieści podział przebiega dość klarownie: my kontra obcy, nie brakuje rozłamów wśród młodzieży. Wśród uprzywilejowanych, bogatych i białych chłopców znajduje się laureat stypendium, którego rodzinę normalnie nie byłoby stać na taką wyprawę. Do tego pojawiają się homoseksualne insynuacje, niedopowiedzenia i wyobcowanie ze względu na ograniczenia fizyczne (Diego, jeden z uczestników obozu, ma złamaną rękę i nogę). Różnice punktują potrzebę dopasowania się do grupy i piętnowanie osób, które nie chcą/nie mogą wpisać się w utarte schematy. 

W Słabszym ogniwie rozgrywają się różne psychologiczne gry. Obok fizycznego prześladowania pojawia się psychiczne “pranie mózgu” przez kierujących obozem. Chłopcy są nastawiani przeciwko sobie, ale przede wszystkim indoktrynuje im się strach przed odmiennością i innymi. Film Del Paso może być zajmującym thrillerem, ale również szerszym komentarzem na temat obecnej sytuacji społeczno-politycznej. Lęk przed nieznanym prowadzi do agresji, a jej eskalację możemy oglądać w mocnym finale. 

Meksykańsko-polska koprodukcja przywodzi na myśl Władców much czy Monos i dosadnie pokazuje, że dziecięca niewinność może zostać zniszczona przez dorosłych, którzy kierują się błędnymi przekonaniami. Religia ponownie staje się źródłem opresji. Daleko jej do głoszonego miłosierdzia. Słabsze ogniwo daje nam gorzkie, ale prawdziwe refleksje. 

daję 6 łapek!

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply