Medale, dyplomy i odznaczenia są dla przedsiębiorcy na wagę złota. Blanco (Javier Bardem), szef fabryki wag, kolekcjonuje sukcesy. Z uśmiechem podchodzi do pracowników, kreuje przyjazną atmosferę i walczy o to, by wizerunek firmy był nieskazitelny. Czy jest jednak szefem roku i zasługuje na szacunek zatrudnianych przez siebie ludzi? 

Hiszpański kandydat do Oscara pod powłoką przystępnej tragikomedii opowiada o różnicach klasowych, rasizmie czy mobbingu. Zaprasza do świata pełnego gry pozorów, w którym przyjaźnie i rodzinnie nastawiony szef skrywa wiele mrocznych tajemnic. Blanco nie musiał ciężko pracować. Biznes odziedziczył po śmierci ojca i dość skutecznie nim zarządza, zdobywając kolejne tytułu i odznaczenia. Podbudowuje swojego ego, zachowując pozorny porządek. Jego świat zaczyna się chwiać w posadach, kiedy niedawno zwolniony pracownik rozpoczyna głośny protest, romanse burzą morale, a tajemnicza stażystka okazuje się być silniejsza psychicznie niż się spodziewał.

Fernando León de Aranoa ciekawie rozdaje filmowe karty. Nie zdradza wszystkiego, powoli buduje napięcie, a całość opiera na barkach Javiera Bardema, który skutecznie czaruje szarmanckim uśmiechem i zachwyca charyzmą. To on wiedzie prym i gra pierwsze skrzypce. Przyglądamy się jego zmaganiom z kłopotami, które pojawiają się na każdym rogu. Szkoda, że drugi plan reszta stanowi wdzięczne acz banalne tło. Animozje między pracownikami nie mają przestrzeni, by wybrzmieć. Tak naprawdę w Szefie roku chodzi o perfekcyjny wizerunek i skuteczne odgrywanie wymyślonych ról. Blanco robi wszystko na pokaz. Nawet przed sobą udaje kogoś lepszego, niż rzeczywiście jest.

Szef roku ma dobre momenty i kąśliwie, ale nie łopatologicznie, punktuje przywary Blanco. Świetnie punktuje jego poczucie wyższości, a także brak skrupułów w osiąganiu celów. De Aranoa nie pokazuje jednak potwora. Z ciekawością przygląda się igraniu z losem. Ze społecznym zacięciem wplata poszczególne wątki i dobrze odważa ich proporcje. Niestety tempo narracji rozczarowuje. Sam hipnotyczny Javier Bardem to za mało na Oscara. 

daję 6 łapek!

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply