– daję 7 łapek!

Małgorzata Szumowska lubi wsadzać kij w mrowisko. O ile jej wcześniejsze filmy spotykały się z mieszanym przyjęciem w Polsce, tym razem reżyserkę czeka prawdziwa przeprawa. Dostaje się polskiej przaśnej religijności, małomiasteczkowości, niedojrzałości do kapitalizmu, uprzedzeniom i negatywnemu nastawieniu wobec innych. Innych nie tylko w kontekście obcości i dyskusji o uchodźcach, ale przede wszystkim wobec odstających od norm narzuconych przez społeczność. Twarz to Cicha noc bez zahamowań. Policzek wymierzany raz po raz naszej mentalności.

Twarz

© Bartosz Mronzowski

Wcześniejsze filmy Szumowskiej (Sponsoring, W imię…, Body/Ciało) również nie były laurką dla Polski i jej przywar. Wyróżniała je empatia do zagubionych bohaterów, którym nie po drodze z normami i polską poprawnością czy konserwatyzmem. Tym razem reżyserka W imię… obdziera się z wszelkiego współczucia i z ironiczną miną kreuje soczystą satyrę. Małe miasteczko gdzieś na południu to zbiór wszelkich wstydliwych przyzwyczajeń i zachowań. Już otwarcie Twarzy określa temperaturę i poziom czarnego humoru, który będzie towarzyszył opowieści do końca. Jeden z supermarketów organizuje świąteczną promocję na telewizory. Kiedy otwierają się drzwi sklepu, odbywa się prawdziwy maraton i symfonia waleczności.

Dużo w Twarzy krzyku i wzajemnych pretensji. Coraz mniej ciepła i czułości. Przy kuchennym stole dochodzi do awantury na temat przyszłości Jacka (Mateusz Kościukiewicz), przed lokalnym spożywczakiem pijaczyny dopominają się o złotówkę, a na komunię dziewczynka zajeżdża wystawną karetę. Wiele takich klisz i przerysowań pojawia się podczas całej fabuły, ale nie są to tylko puste ozdobniki. Poszczególne sceny tworzą mroczny i metaforyczny krajobraz strachu i frustracji, że ciągle czegoś nam brak i ciągle ktoś nam rzuca pod nogi kłody. Jedynie relacja Jacka z niezwykle wspierającą siostrą (Agnieszka Podsiadlik) wymyka się ponad przeciętność. Zachwyca ciepłem i zrozumieniem, a przede wszystkim bezwarunkowym wsparciem w trudnej sytuacji.



Cała metaforyczność filmu Szumowskiej zasadza się na jednym bohaterze – Jacku, który nie pasuje do lokalnej społeczności. Z długimi włosami i głośną metalową muzyką w samochodzie zostaje wrzucony w schemat złego satanisty. Odmieńca, którego trzeba się obawiać. Kiedy podczas budowy największego pomnika Jezusa Chrystusa w Europie, a nawet i na świecie (nasz Jezus jest większy od tego w Rio de Janeiro), ulega wypadkowi, podlega operacji przeszczepu twarzy. Odmienność staje się namacalna, a mieszkańcy miasta nie potrafią sobie poradzić z jego wyglądem.

Twarz to nie tyle kontrowersja tematyczna, ale eksperyment na poziomie zdjęć i majstersztyk charakteryzatorski. Sielska atmosfera zostaje oddana przez naturę, a lekko zamglony obraz, pozbawiony ostrości po bokach przejmuje perspektywę patrzenia bohatera. Dzięki Waldemarowi Pokromskiemu Kościukiewicz zyskuje drugą twarz, która wygląda niezwykle wiarygodnie i przejmująco. Szumowska jest wiarygodna i dosadna w swoich obserwacjach. Doskonale czuje filmową materię, dzięki której potrafi zbudować przejmujący obraz zasadzający się na ironii i czarnym humorze.

Można zarzucić nowemu filmowi Szumowskiej poszukiwania taniej sensacji, wyłuskiwanie przywar i samych negatywów, aby z lubością je obśmiać. Można czuć się niekomfortowo z policzkiem wymierzanym w małomiasteczkowości. Jednak Twarz pokazuje bolesną prawdę o naszej mentalności i lęku przed nieznanym w mikroscenach, o których na długo będzie się pamiętać. Ten film, w przeciwieństwie do Body/Ciało, jest dużo bardziej surowy w swoich ocenach. To czarna komedia, w której trudno poszukiwać nadziei. Smutna refleksja, czy na pewno zmierzamy w dobrym kierunku.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply