– daję 6 łapek!

Powolne kino akcji. Epicka przygoda w przestworzach. Wizualne perełki i charakterystyczne postaci na miarę Avatara. Luc Besson puścił wodze fantazji, zanurzył się w świat przyszłości i opowiedział uniwersalną historię o miłości, pasji i zrozumieniu pomimo różnic – rasowych i światopoglądowych. Valerian i Miasto Tysiąca Planet to kosmiczna odyseja, która nie bawi się w tanie szpanowanie, ale oddaje hołd kino sci-fi. Nieco banalna fabuła wygląda przepięknie w kolorowym stroju uszytym za sprawą bujnej wyobraźni.

Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Valerian i Miasto Tysiąca Planet – wizualny zachwyt, banalna narracja

Valerian (Dane DeHaan) i Laureline (Cara Delevingne) są galaktycznymi policjantami. Major i sierżant ramie w ramię strzegą porządku w przestrzeni kosmicznej, rozprawiają się z bandytami i wyruszają na niebezpieczne misje. Tym razem muszą odzyskać ostatniego przedstawiciela gatunku zwierząt – Konwertera, który multiplikuje wszystko, co wpadnie do jego paszczy. W tym celu udają się na tajemniczy targ, używają sprytu i wyszukanych gadżetów, jednak okazuje się, że pozornie łatwa misja to wierzchołek góry lodowej. Komandor (Clive Owen) próbuje zamieść pod dywan swe dawne przewinienia, a jego działania wszystkim mogą odbić się czkawką. Ostatnią nadzieja Alphy – miasta tysiąca planet są nasi niezniszczalni bohaterowie, którzy idealistycznie wierzą w dobro i sprawiedliwość.

Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Luc Besson opowiedział o ludziach, którzy muszą naprawiać błędy zapatrzonych w siebie maniaków. Przedstawił setki lat międzygatunkowej integracji, która może zostać zaprzepaszczona przez działania natchnionych szaleńców. Pokazał, że najważniejszymi wartościami są szacunek i wzajemne zrozumienie. Valerian i Miasto Tysiąca Planet to idealistyczna wizja wyciągania wniosków z popełnianych błędów, odrabiania lekcji z braterstwa. Filmowa opowieść popada w banały tez i twierdzeń, ale robi to w niezwykle uroczy sposób wśród barwnych stworków i szalonych ujęć płynącej w przestworzach kamery.



W tym wizualnym przepychu dominuje niezwykle wyważona narracja. Co prawda Besson nie przewiduje zaskakujących twistów, a całość jest dość przewidywalna, wciąż nie można mu odmówić radości przedstawiania. Planeta Mule robi niezwykłe wrażenie za sprawą soczystych barw i onirycznej aury. Wśród obsady na uwagę zasługuje Rihanna. Bubble w swym tanecznym show potrafi zaimponować łatwością zmieniania wizerunków, a sama piosenkarka bardzo dobrze wypada w roli zagubionej artystki, która jest postrzegana tylko przez pryzmat swoich wcieleń. Krótka sekwencja z jej udziałem zapada o wiele bardziej w pamięci niż wyszukane ewolucje Valeriana i Laureline. Choć wiele się mówi o uczuciu między nimi, aktorska chemia wypada raczej przeciętnie.

Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Reżyser Piątego elementu jest inteligentnym twórcą, któremu nie wystarczy stworzenie widowiska czerpiącego garściami z efektownych technologicznych rozwiązań. Besson rzuca żartami, tworzy wyszukaną alegorię, ale całość jest niezwykle poprawna. Valerian to filmowa przypowieść o nas samych przedstawiona w kolorowym anturażu. Nie ma w tym filmie wielkich tajemnic, a jedynie tysiące niespełnionych obietnic.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply