– daję 7 łapek

Piękny – choć bolesny – koreański dramat o wolności. Nie oglądaj pobieżnie i w pośpiechu. Pochyl się nad prowokującym – wręcz zaczepnym – scenariuszem. Zapamiętaj, czym jest wolność, dlaczego staje się celem heroicznych walk i co warta jest narzucana na siłę. Bo choć punktem wyjścia jest dyktatura w Korei Północnej – mechanizm możemy zauważyć w wielu dziedzinach życia.

Kadr z filmu „W sieci”.

Cheol-woo Nam wiedzie zwyczajne monotonne życie na północnokoreańskim wybrzeżu. Jest ubogim rybakiem, który swój czas dzieli pomiędzy pracę i ukochaną rodzinę.

Pewnego dnia sieć zaplątuje się w silnik łodzi rybackiej, paląc go i bezradny mężczyzna zaczyna dryfować w pobliżu granicy dwóch Korei. Mimowolnie przekracza linię demarkacyjną. Kiedy północnokoreańscy strażnicy orientują się w sytuacji, jest już za późno. Chcieliby zabić mężczyznę, ale uważają za ryzykowne strzelanie w kierunku Korei Południowej. Tym sposobem prosty rybak przenosi się z piekła do rzekomego raju.

Cheol-woo Nam zostaje przejęty przez południowe władze i rozpoczynają się wielofazowe przesłuchania. Założenie jest proste: dowiedzieć się, czy intruz jest szpiegiem, a jeśli nie – zwerbować go.

Przybysz nie zamierza jednak współpracować. Wzorcowo się maskuje lub jest nieświadomym niczego niegroźnym obywatelem. Bądź co bądź – upiera się, by odesłać go na północ. Panicznie boi się o los swojej rodziny. Dba o to, by pozyskać jak najmniej informacji o obcym kraju. Nie chce otwierać oczu, by nie zobaczyć tego, wspomnienia czego mogą mu po powrocie zaszkodzić podczas przesłuchania przez północnokoreańskie służby.

Kadr z filmu „W sieci”.

Odrobinę naiwne jest antagonistyczne zarysowanie w filmie sylwetek szablonowych dobrego i złego gliny. Agresywny detektyw jest zaślepiony pragnieniem uchwycenia szpiega, a wrażliwy strażnik raz po raz ckliwie roni łzę nad losem męczonego więźnia. Temat jednak się broni, a rozwój wydarzeń pobudza do refleksji.

Ile warta jest wolność nachalnie wciskana temu, kto o nią nie prosi? Południowokoreańscy dobrodzieje – och! wybawcy ludu uciśnionego! – tworzą paradoksy i popadają w skrajności. Wysoko postawiony agent twierdzi, że dopóki na tym polega jego praca, będzie chronił ludzi przed dyktaturą. Lekką ręką odrzuca jednak informację o tym, że Nam chce wrócić do rodziny, mówiąc: „Wyprali im mózgi. Po co respektować ich wolę?”. Granica pomiędzy ratunkiem a niedźwiedzią przysługą staje się coraz cieńsza.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply