Zostać i przebaczyć, zostać i walczyć, a może po prostu odejść? Sarah Polley w “Women Talking” zaprasza kobiety do dyskusji na temat odwiecznych dylematów. Eksploruje, jakie powinny być reakcje na przemoc i męską agresję. Osadza swoją opowieść w konkretnym miejscu i czasie, ale tworzy mocno uniwersalną historię kobiet, którym od lat odbierało się prawo głosu i decydowania o sobie.

W malutkiej wsi, gdzieś pośrodku niczego, dochodzi do tajemniczych zbrodni. Kobiety stają się ofiarami pobić i gwałtów. Sprawca zostaje wskazany przez jedną z mieszkanek, ale to wcale nie jest pierwszy krok do sprawiedliwości. Polley przenosi na ekran powieść Miriam Toews inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami w społeczności Mennonite. Stawia trudne pytania i nie boi się poszukiwać różnych odpowiedzi. “Women Talking” to filmowa rozmowa, obok której nie powinno przechodzić się obojętnie.

Przeczytaj także: The Wonder

Polley tworzy film, który przypomina sztukę teatralną.Najważniejsze w tej opowieści jest słowo i przedmiot debaty. Kobiety wymieniają się argumentami, próbując wypracować konsensus. Atmosfera gęstnieje, a jedyne chwile oddechu pojawiają się, kiedy reżyserka decyduje się na przerwę – spogląda wtedy na wyciszone kobiety, pokazuje ich otoczenia, a całość wypełnia muzyką. Film wciąga za sprawą barwnych charakterów, które oglądamy na ekranie. To przedstawicielki dwóch rodzin, które muszą podjąć ostateczną decyzję w imieniu całej społeczności.

“Women Talking” mają w sobie sporo filozoficznego zacięcia, ale też pokazują, jak wygląda społeczne zaangażowanie. W stodole poza miasteczkiem zbierają się przedstawicielki trzech pokoleń: Agata Friesen (Judith Ivey) i jej córki Ona (Rooney Mara) i Salome (Claire Foy) oraz Greta Loewen (Sheila McCarthy) z córkami Mariche (Jessie Buckley) i Mejal (Michelle McLeod). Ich wnuczki też są obecne, obserwują i czasem dodają kąśliwy komentarz. Każda z zebranych kobiet ma swoje przemyślenia i odważnie decyduje się o nich mówić. Właśnie w tej wolności wymiany myśli tkwi prawdziwe piękno filmu Polley. 

Kanadyjskiej reżyserce udało się zgromadzić wybitną obsadę, która tylko wznosi na wyżyny dialogi zapisane w scenariuszu. Mara niesie w sobie ogromne pokłady ciepła i zrozumienia, Foy i Buckley są bardziej wyraziste, gotowe krzykiem bronić swoich przekonań. Łatwiej dają ponieść się emocjom. Każda z nich niesie w sobie doświadczenie przemocy i to, jak sobie z nim radzi również bardzo mocno rezonuje z prowadzoną dyskusją.

“Women Talking” to film, który tętni życiem i ostrym żartem. Bohaterki mają poczucie humoru, potrafią się uśmiechać i kąśliwie komentować rzeczywistość. Śmieją się, choć często jest to śmiech przez łzy. To głęboko poruszająca opowieść o próbie przerwania zaklętego kręgu przemocy. Jeden z ważniejszych filmów tego roku.

daję 8 łapek!

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply