Od zawsze chciała zostać aktorką. Pola Błasik ukończyła PWST we Wrocławiu i od razu odnalazła swoje miejsce w teatrze. Kino przyszło z czasem. Zagrała w „Volcie” Juliusza Machulskiego czy „Wyzwaniu” Macieja Dutkiewicza. Widzowie TVN7 mogą podziwiać ją w codziennym serialu „Zakochani po uszy”. We wchodzącym na nasze ekrany filmie „Polot” Michała Wnuka zagrała główną rolę kobiecą.

Z Polą Błasik rozmawiamy o kinie, marzeniach i aktorskich wyzwaniach.

© Fot Jaroslaw Sosinski / Kadr z filmu „Polot”

Co pomyślałaś, jak przeczytałaś scenariusz „Polotu”?

Pola Błasik: Że marzę o Justynie. Kiedy czytałam scenariusz po raz pierwszy, skupiłam się przede wszystkim na postaci, do której byłam proponowana. Stwierdziłam, że jest bardzo ciekawa, pełnokrwista i wielowymiarowa. Spodobała mi się jej siła i bezkompromisowość. Justyna musi wybrać między sercem a rozumem, odnaleźć swoją drogę. Bardzo cenię silne kobiety i cieszę się, że akurat taką postać miałam okazję zagrać. 

„Polot” opowiada o młodych ludziach, którzy stawiają pierwsze kroki w dorosłość. Pragną założyć własną firmę, realizować marzenia. A jak wyglądało twoje wkraczanie w dorosłość po skończonej szkole?

Miałam dużo szczęścia. Już w trakcie szkoły grałam w teatrze. Debiutowałam na deskach Teatru Współczesnego we Wrocławiu, dostałam etat w Teatrze Muzycznym Capitol w tym samym mieście. To było płynne wejście w ten zawód. Taka mała stabilizacja pozwoliła mi nie bać się i zdobywać coraz więcej, sięgać po coraz to nowsze wyzwania. 

Co jest dla ciebie największym wyzwaniem w aktorstwie?

Jednym z największych jest wytrwanie w oczekiwaniu. Zawód ten w dużej mierze składa się z czekania, a także porażek. Ważne jest, aby to akceptować, ale nie w czysto negatywnym sensie. Nie wszystkie role, których pragniemy są nam pisane. Trzeba wytrwać, nie poddawać się i wierzyć w siebie, bo tego nikt za nas nie zrobi. Nauczyłam się walczyć o siebie i swoje marzenia. Nie można czekać aż zadzwoni telefon, tylko działać i robić wszystko, co w naszej mocy, żeby zwrócić na siebie uwagę. 

Maciek Musiałowski w „Polocie” gra główną rolę. Jak wam się razem pracowało?

Z Maćkiem znaliśmy się już wcześniej. Pracowaliśmy razem w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pozwoliło nam to bez problemu rozumieć się na planie, ułatwiło kwestię scen miłosnych, które zwykle są trudne (szczególnie jeśli kogoś nie znasz). 

To twój pierwszy film, który będzie wyświetlany na dużym ekranie. Czy z takim debiutem wiążą się jakiś stres?

Mój pierwszy film to ,,Volta” Juliusza Machulskiego, ale tam pokazałam się w niewielkiej roli. Cieszę się, że obecna jest główną żeńską, która wnosi swoją historię, jest ważna dla fabuły i pozostałych bohaterów. Wiadomo, że pojawia się stres, ale przede wszystkim duża radość i satysfakcja.

Czy dla aktora miejsce wyświetlania filmu ma znaczenie? Myślę o tym szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy część produkcji trafia od razu na platformy vod, omijając całkowicie dystrybucję kinową.

Wydaje mi się, że każdy aktor marzy o tym, żeby pojawić się na wielkim ekranie. Jest mi przykro, że premiera ,,Polotu” odbywa się w takim czasie, ponieważ ominie nas sporo wrażeń i okazji do celebracji. Mimo wszystko mam nadzieję, że ludzie pójdą do kina i zobaczą nasz film. A platformy vod sama oglądam i wiem, że są potrzebne. Gdyby nie one, część filmów nie miałaby szansy zaistnieć na szerszą skalę. Przykładem może być film Macieja Dutkiewicza „Wyzwanie”, w którym zagrałam, który swoją premierę miał wyłącznie w internecie. To też szansa, że produkcja dotrze do znacznie większej publiczności. 

Z „Wyzwaniem” wiązało się ciekawe wyzwanie aktorskie…

Zdecydowanie. Zmierzyłam się odważną dla mnie rolą – grałam striptizerkę, tancerkę klubu nocnego. Wyzwaniem na pewno był sam pole dance, który do łatwych nie należy. Miałam wielką przyjemność poznać trenerkę Martę Polak, która wierzyła w moje możliwości bardziej ode mnie i nauczyła mnie nie bać się ryzyka.

© Fot Jaroslaw Sosinski / kadr z filmu „Polot”

Pozostając w kobiecym temacie, chciałabym się dowiedzieć nieco więcej o „Erotice 2022”. Zagrałaś w etiudzie reżyserowanej przez Olgę Chajdas.

To bardzo ciekawy projekt kilku silnych i wspaniałych kobiet, w którym miałam okazję zagrać. Bardzo się cieszę, z pracy z Olgą. To niezwykła osobowość, świetna reżyserka. Myślę, że ,,Erotica” może wywołać sporo kontrowersji. Moja części opowiada o zemście – my, kobiety, źle traktowane pewnego dnia chwytamy za spluwę i robimy porządek. 

Spluwa pojawia się też w „Prime Time”. To tytuł już wzbudzający emocje i spore zainteresowanie. 

„Prime Time” to cudowna przygoda i wartościowe spotkania m.in. z Kubą Piątkiem, który debiutuje ze swoim filmem na dużym ekranie. Obsada marzenie (ukłon dla Pauliny Krajnik, reżyserki castingu): Bartosz Bielenia, Magda Popławska, Andrzej Kłak, czy podziwiana przeze mnie od lat Małgorzata Hajewska-Krzysztofik. Wiele radości przyniosło mi kreowanie roli pogodynki telewizyjnej, która m.in. relacjonuje wydarzenia ze studio w czasie napadu młodego chłopaka z bronią. Zapewne niewiele osób wie, że taka sytuacja miała miejsce w Polsce. Pewnego zimowego wieczora uzbrojony chłopak wszedł na teren telewizji i żądał ,,wejścia na żywo”. A czy mu się udało, dowiemy się za rok, kiedy ,,Prime time” wejdzie do kin. 

Czy od zawsze myślałaś o aktorstwie i wiedziałaś, że to jest ta droga?

Od zawsze wiedziałam, że to moja droga. Sztuka była mi bliska od najmłodszych lat Kilkuletnia Pola mówiła głośno, że będzie artystką. Konsekwentnie dążyłam do realizacji moich marzeń. Wyprowadziłam się z domu w wieku 15 lat i przeniosłam do Krakowa. Uczyłam się w aktorskim liceum, mieszkałam w bursie żeńskiej. Kolejne etapy to rozjazdy między Warszawą, Wrocławiem i Krakowem. Po ukończeniu AST we Wrocławiu pojawiły się teatry, a teraz filmy. 

Nie lubisz zapuszczać korzeni czy jeszcze nie znalazłaś odpowiedniego miejsca?

Bardzo chciałabym zapuścić korzenie i tęsknię do tego, szczególnie w ostatnim czasie. W trakcie pandemii myślę o tym, że tak naprawdę nie wiem, gdzie jest mój dom. Do tego też sprowadza się ten zawód, że nawet kiedy mieszka się w Warszawie, to pojawiają się wyjazdy związane z różnymi projektami. Wybierając ten zawód, poniekąd godzisz się na takie życie. Wiedziałam, z czym wiąże się aktorstwo. Kocham to, co robię i nie chcę z tego rezygnować. Staram się więc znajdować też czas na relaks, rodzinę i przyjaciół.

Zapuszczenie korzeni to marzenie na przyszłość? O czym jeszcze myślisz?

Chcę stworzyć rodzinę i móc dzielić z kimś swoje sukcesy. Chcę być w moim zawodzie, nie zmieniać go, nie tworzyć planów b, c i d, tylko wierzyć w to, że ta praca będzie. Chcę wyzwań, rozwoju, podróży i życia w zgodzie ze sobą … 

Related Posts

Sad dziadka czyli Wołyń ujęty zupełnie inaczej niż nas przyzwyczajono. Rozmawiamy z reżyserem...

Wystąpiła w wielu znanych serialach telewizyjnych, takich jak „Belfer” czy „Barwy szczęścia”. W...

„Nie myślę o „Słoniu” jako o filmie prowokacyjnym albo moralizatorskim. To czuła i delikatna...

Leave a Reply