6– daję 6 łapek!

złe mamuśki bad moms mila kunis

Bycie mamą to wyczerpująca praca. Lista obowiązków zdaje się nie mieć końca, a perfekcja wykonania ma ogromne znaczenie. Jon Lucas i Scott Moore opowiadają o koszmarze, jaki kobiety stwarzają sobie nawzajem przez osądzenie i oceniania własnych osiągnięć. Od czasu „Druhen” kobiece bohaterki nie były tak zabawne i prawdziwe. I choć „Złe mamuśki” to wciąż lekka i prosta hollywoodzka komedia bez większych ambicji, sprawia, że przez chwilę pochylamy się nad matczyną miłością i próbujemy uchwycić jej sens.

Amy (Mila Kunis) jest niezwykle zapracowana, żyje w ciągłym biegu. Poznajemy ją w momencie, kiedy wydaje się, że spadają na nią wszystkie plagi egipskie: niedocenienie w pracy, zdradzający mąż i mściwa przewodnicząca komitetu rodzicielskiego. Ogromna presja, aby być perfekcyjną (Perfekcyjne panie domu nie istnieją!) sięga zenitu, a Amy rzuca ścierką i idzie w tango. Wraz z Carlą (Katrhyn Hann) i Kiki (Kristen Bell) zapija smutki i przyznaje się do popełnianych błędów.

„Złe mamuśki” stają się pełne śmiechu i radości ku pokrzepieniu serc wszystkich zmęczonych mam. Pozytywna energia aktorek sprawia, że przerysowane sceny i podkręcone nastroje nie powodują zniesmaczenia. A to już duży sukces niewybrednej komedii, szczególnie że twórcy wprowadzają ciekawy temat do społecznego dyskursu. Emancypacja kobiet doprowadziła do zwiększenia ich społecznej roli, a co za tym idzie nadmiaru obowiązków. Reżyserzy szukają złotego środka między perfekcją a swobodą, a pokazywanie skrajnych postaw ma tylko uwypuklić błędne pojmowanie własnej roli.

Trudno jednak doszukiwać się na siłę wyższych celów i ambicji w filmie Lucasa i Moora. Panom przede wszystkim chodzi o wprowadzenia dobrego nastroju i rozbawienie publiczności. A to wychodzi im bardzo dobrze. Podbijanie najbardziej stereotypowych postaw, prezentowanie przekroju mamusiek i wydzielanie ciosów, a przy tym unikanie taniego szyderstw. „Złe mamuśki” stają się komedią pełną gębą – wbrew gatunkowym normom nie wszystkie zabawne sceny zostały zawarte w zwiastunie.

Film pełen damskiej energii jest przede wszystkim pochwałą aspiracji i wybierania własnej drogi w realizowaniu się jako matka, żona czy pracownica. Wydaje się, że „Złe mamuśki” będą jednym z pozytywnych zaskoczeń roku. Sama przyznam szczerze, że byłam nastawiona dość niechętnie do filmowej Amy, dopóki nie zobaczyłam jej walki o własne „ja” w codziennym pędzie.

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply