Artystyczne zadęcie. Tworzenie dzieła, które ma stanowić pomnik dla twórcy. Wyniesienie na piedestał chwiejący się od banału. Sztuka pełna jest skrajności. Bawi, prowokuje, ale też prowadzi do zadumy. Boscy Mariano Cohna i Gastóna Duprata zapraszają do artystowskiego świata, który z zawadiackim uśmiechem obśmiewają. To satyra na rzeczywistość wielkich festiwali, dzieł przez duże D i przerostu formy nad treścią. Kąśliwa i dosadna, ale też słodko-gorzka opowieść o twórcach, odbiorcach i krytykach. 

Przeczytaj także: Honorowy obywatel

Właściciel imperium farmaceutycznego i milioner Humberto Suáreza, świętując swoje 80. urodziny, dochodzi do wniosku, że chciałby zostawić po sobie coś dla potomnych. Pierwszą myślą jest zbudowanie mostu jego imienia, ale wkrótce dochodzi do wniosku, że wyprodukowanie filmowego Dzieła odpowiada jego ambicjom. Zdeterminowany, by osiągnąć sukces kupuje prawa do poczytnej powieści nagrodzonej Noblem, zatrudnia najlepszą reżyserkę Lolę Cuevas (Penelope Cruz) i wybitnych aktorów: odnoszącego zagraniczne sukcesy Félixa Rivero (Antonio Banderas) i żyjącego teatrem Ivána Torresa (Oscar Martínez). By zawrzeć nieco osobisty akcent, do jednej z ról proponuje swoją córkę. Suáreza wie, że wszystko musi się udać, a film stanie się dziedzictwem dla potomnych.

Cohn i Duprat szybko przechodzą do sedna i nie biorą jeńców. Swoje ironiczne spojrzenie kierują w stronę zamożnych kapitalistów, którym wydaje się, że pieniądze kupią wszystko. Z satyrycznym zacięciem opowiadają o reżyserach, którzy w imię dzieła wykorzystują wątpliwe moralnie zagrywki, spoglądają na aktorów, unoszących się na obłoczkach z dumy i ego, którzy obnoszą się sukcesami i sławą bądź z pogardą spoglądają na sztukę, która schlebia niskim gustom. Nie zostawiają suchej nitki na festiwalowym towarzystwie wzajemnej adoracji, które z uśmiechem grzeje się w blaskach gwiazd, a także krytykom poszukującym drugiego dna w filmowej opowieści, która czasami po prostu nie niesie w sobie wielkich ideałów i przesłania ku pokrzepieniu serc. 

Przeczytaj także: Ból i blask

Boscy wbijają kij w mrowisko. Choć reżyserzy potrafią być kąśliwi i uderzają w najczulsze punkty, trzeba przyznać, że nie brak im w tym uroku i wyczucia. Ich poczucie humoru niebywale bawi, a prowadzenie bohaterów na granice absurdu tworzy świetny klimat tragikomedii. Twórcy wiele zawdzięczają wybitnemu trio, które możemy podziwiać na dużym ekranie. Aktorzy bawią się swoim wizerunkiem, puszczają oko do widza i z radością eksplorują tematy, którymi obrośli przez lata. Antonio Banderas jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych Hiszpanów na świecie. Z powodzeniem rozwijający karierę w Hollywood zdobył sławę i wiele nagród. Jako Félix obnaża hipokryzję hollywoodzkich sław, punktuje ich megalomanię i rozpasane ego, które z góry spogląda na maluczkich braci parających się sztuką bez wielkiego blichtru i chwały czerwonych dywanów. Oscar Martínez portretuje aktora teatralnego, który pogardza komercją i mainstreamem, ale w głębi ducha marzy o sławie i wielkich nagrodach. Całości dopełnia Penelope Cruz, której Lola gotowa jest do emocjonalnych wygibasów i dwuznacznych eksperymentów, by osiągnąć zamierzony efekt. Zapalona i żarliwa w pracy stawia film ponad ludzkie animozje. 

Twórcy Boskich punktują bolączki swoich bohaterów. Spoglądają na nich łaskawym okiem, choć doskonale zdają sobie sprawę z ich wad i błędów. Zatopieni w swoich pragnieniach, zdeterminowani przez swoje ambicje, ale też boleśnie samotni w spełnianiu oczekiwań ego. Cohn i Duprat tworzą trafną arię rozpisaną na trzy głosy, które doskonale ze sobą brzmią. Nie silą się na efektowne rozwiązania, dobrze radzą sobie z tekstem, a akcja sprawnie płynie do przodu. W filmie znajdzie się przestrzeń na ironię, czysty śmiech, ale też gorzkie refleksje. Reżyserzy dają nam kilka godnych zapamiętania scen, a aktorzy emocjonalne zawirowania.

Przeczytaj także: Wszyscy wiedzą

Boscy to świetne kino obnażające przywary artystycznego środowiska. Twórcy pozwalają spojrzeć za kulisy, zapraszają widzów do sali prób i bankiety. I choć nie dostajemy obrazków z filmowego zaplecza, zostajemy zaproszeni na emocjonalną podróż, w której aktorzy ściągają z siebie kolejne powłoki przyzwyczajeń i gry pozorów. Ta produkcja to wyśmienita uczta składająca się z aktorskich pojedynków i rozgrywek. Śmiech przez łzy. Bardzo udana satyra. 

daję 8 łapek!

Related Posts

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Leave a Reply