Nowe odczytanie “Kopciuszka” z perspektywy przyrodniej siostry to jazda bez trzymanki. Body horror z elementami humoru jest wytrawnym komentarzem na temat kultu piękna i niedoścignionej doskonałości. Emilie Blichfeldt debiutuje w pięknym stylu. Pokazuje, że baśnie i mity nie muszą być nieustannie odtwarzane, lecz kreatywnie rozkodowane w kontekście naszych czasów.

Brzydka siostra: Piękno to ból
Agnes (Thea Sofie Loch Naess) miała spokojne życie. Mieszkała w zamku z ojcem i szczęśliwie dorastała, zakochując się, obserwując naturę i czerpiąc z życia garściami. Wszystko się zmieniło, gdy do królestwa przybyła nowa żona ojca z dwiema córkami, a ten opuścił ziemski padół. Elwira (Lea Myren) i Alma (Flo Fagerli) pozbawione wdzięku i ogłady pod wodzą despotycznej matki (Ane Dahl Torp) przejmują życie Agnes, rozgaszczają się w zamku i z utęsknieniem spoglądają w stronę świetlanej przyszłości. Przekonane, że chwyciły pana Boga za nogi, szybko rozczarują się pustymi sakiewkami. Jedyna nadzieja w poślubieniu bogatego księcia. A ten akurat urządza bal, podczas którego znajdzie sobie żonę.
Wszystkie ręce na pokład, gdy chodzi o spokojną i szczęśliwą przyszłość. Elwira to rezolutna młoda dziewczyna, która chce podporządkować się woli matki, ale też tęsknie spogląda w stronę Agnes, która została obdarowana wdziękiem i urodą. Zdaje sobie sprawę, że by zachwycić męskie oko, będzie musiała włożyć w swój rozwój sporo pracy. I właśnie tutaj zaczyna się prawdziwa przygoda – nic nie przychodzi łatwo, obsesja narasta, a desperacja popycha do przerażających czynów.

Przeczytaj także: Wspaniały świat
“Piękno to ból” to slogan, który znajduje się w klinice piękna odwiedzanej przez Elwirę. To tekst, który będzie rezonował przez całą opowieść. By doścignąć upragniony ideał, nastolatka podda się licznym zabiegom, zdecyduje się na połknięcie tasiemca, będzie się głodzić i objadać, a także będzie gotowa okaleczyć własne ciało. Bilchfeldt zabiera widzów na jazdę bez trzymanki. Perfekcyjnie pokazuje desperację, zagubienie i samotność dziewczyny, która powoli popada w obłęd w pędzie ku spełnieniu marzeń. Powstaje pytanie, do czyich marzeń tak gna i jaką przyjdzie jej zapłacić za to cenę.
“Brzydka siostra” świetnie koresponduje z “Substancją”, ale można odnaleźć w niej liczne filmowe odniesienia. Na myśl przychodzi “Mechaniczna pomarańcza”, body-horrory Cronenberga czy kino Julii Ducournau. Film Bilchfeldt zachwyca precyzją wykonania i brawurowymi inscenizacjami zarówno zabiegów upiększania, jak i balu u księcia. Mami barwami, przyciąga muzyką i emocjonalnie rozwala za sprawą pełnokrwistych bohaterek, które nie podążają za swoimi pragnieniami, ale oczekiwaniami społeczeństwa czy rodziny. Lea Myren jest genialna – patrząc na jej Elwirę, czujemy jej ból i pragnienie bycia idealną wbrew rozsądkowi i zdrowiu. To kino totalne, którego nie możecie przegapić.

daję 8 łapek!