Yorgos Lanthimos ma czujne oko do obserwowania otaczającej nas rzeczywistości. Jego anglojęzyczna kariera nabiera tempa, a każdy kolejny film przynosi nowe zachwyty i tematy. Po opowieści o dynamice władzy, manipulacji i feministycznym manifeście nadszedł czas na pełne dystansu spojrzenie na teorie spiskowe, kosmitów i płaskoziemców. Bugonia zaprasza na szaloną jazdę bez trzymanki.
Bugonia: Kosmici są wśród nas
Teddy (Jesse Plemons) i Don (Aidan Delbis) przygotowują się do ważnej misji. Ten pierwszy wierzy, że może ocalić świat przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Bogaci i uprzywilejowani ludzie niszczą rzeczywistość normalnych mieszkańców naszej planety. Na cel obiera sobie szefową dużej korporacji, która zajmuje się nowymi technologiami i nie tylko. Innowacje to drugie imię Michelle (Emma Stone), która w perfekcyjnym stroju zawiaduje firmą z perfekcyjnego gabinetu. Mężczyźni porywają ją pewnego dnia sprzed jej domu, wierząc, że posiada niesamowite moce jako przybyszka z kosmosu. Teddy obwinia ją o chorobę matki i oczekuje, że kobieta przyzna się, iż nie jest człowiekiem. Znalazła się na naszej planecie, by szkodzić rodzajowi ludzkiemu. Wszystko, co złe, pochodzi od niej i jej imperatora. Teddy jest przekonany, że kosmici są wśród nas i nikt nie jest w stanie go przekonać, że jest inaczej.

Michelle dość szybko zaczyna grać kartami, które dał jej los. Przywiązana do podłogi nie ma zbyt wielkiego pola do popisu, a jedyny środek, jakim dysponuje, to umiejętność perswazji i manipulacji. Tortury nie osłabiają jej woli walki, a kreatywność w prowadzeniu konwersacji czasami wysuwa ją na prowadzenie w tej nierównej walce. W ten sposób Lanthimos tworzy dość kameralny dramat, który w dużej mierze opiera się na słowie. Grecki reżyser nie zapomina jednak o inscenizacji i rozmachu. Precyzyjne kadry, zbliżenia na twarze bohaterów i gatunkowe schematy sprawdzają się tutaj idealnie. Znajdzie się miejsce na odrobinę komedii, thrillera czy kina gore.
Przeczytaj także: Jay Kelly
Emma Stone i Jesse Plemons są dla siebie wytrawnymi kompanami. Choć ich postaci są zarysowane grubą kreską, znajdują przestrzeń na niuanse. Trudno patrzeć z góry na zdesperowanego Teddy’ego. Choć jego teorie zdają się być absurdalne, Lanthimos nie jest do końca tego pewien. Twórca Biednych istot wodzi widzów za nos i kiedy wszystko wydaje się oczywiste, wytrąca z ręki wszystkie skrupulatnie zbierane argumenty. Zadaje pytanie, czy aby na pewno sami nie jesteśmy w kosmosie. Daje przestrzeń, by wątpliwości narastały i w swoim stylu prowokuje oraz zaskakuje.
Bugonia bawi się konwencjami i po raz kolejny pokazuje, że Lanthimos i Stone są doskonałym połączeniem. Amerykańska aktorka może wychodzić poza utarte ścieżki, bawi się swoim emploi i widać, że z radością rzuca się na nieznane wody. To do tej roli ogoliła włosy – ryzyko przyniosło efekty. Jej bohaterka przyciąga wzrok, zyskuje pewną surowość i odwagę, a także uniwersalność.
Ten film to opowieść o desperacji i poszukiwaniu odpowiedzi. Lanthimos ponownie przygląda się ludzkiej kondycji i w przewrotny sposób mówi o unicestwieniu.
Bugonia to obraz, który łączy groteskę z egzystencjalnym pytaniem o nasze miejsce we wszechświecie. To kino niejednoznaczne, które zmusza do myślenia i nie daje prostych rozwiązań. Lanthimos udowadnia, że wciąż potrafi zaskakiwać i prowokować, a jego kino nie daje się łatwo zaszufladkować. W końcu w każdej teorii spiskowej jest odrobiny prawda. Czyż nie?

Follow

