Jurij Gagarin był na ustach wszystkich. Pierwszy człowiek w kosmosie stał się symbolem triumfu ludzkiej siły i wizji, a także nadzieją na świetlaną przyszłość wśród gwiazd. Nie dziwi więc fakt, że na przedmieściach Paryża powstało osiedle na jego cześć. Modernistyczna budowla rozkwitła w latach 60., ale dobre lata dawno ma już za sobą. Mieszkania skupiają głównie migrantów, którzy wkrótce będą musieli znaleźć nowe miejsce do życia.

Przeczytaj także: DNA

Gagarine to opowieść o społeczności, zaprzepaszczonych nadziejach i marzeniu o wspólnocie, która dodaje skrzydeł. Fanny Liatard i Jeremy Trouilh w swoim filmie opowiadają nie tylko o nastoletniej walce o swoje ideały, ale w subtelny sposób zwracają uwagę na kryzys francuskiej polityki mieszkaniowej. Na ekranie patrzymy na kino w nieoczywisty sposób polityczne, które z dużą czułością patrzy na swoich bohaterów.

Youri (Alseni Bathily) całe swoje serce oddał temu osiedlu. Porzucony przez matkę znalazł na nim opiekunkę i prawdziwych przyjaciół. Kiedy pojawia się widmo rozbiórki, jest w stanie zrobić wszystko, by przywrócić budynkowi dawną świetność. Dokonuje małych remontów, wymienia żarówki i lampy. Jego majsterkowanie jest przyjmowane z dystansem przez pozostałych mieszkańców, którzy raczej z radością zamieniliby niszczejące lokale na nowe. Jednak w misji Youriego jest o wiele więcej romantyzmu niż nam się wydaje. Nastolatek wychował się na tym osiedlu i utożsamia się z doświadczonymi przez czas murami. To on jest Gagarinem, a Gagarin nim. W tej nierozerwalnej więzi tkwi magia opowieści Liatard i Trouilha. 

Przeczytaj także: Wróg doskonały

Patrzymy na interesujące postaci, które bez nachalnych środków niosą w sobie prawdziwe historie. Youri jest na pierwszym planie ze swoim marzeniem, by ocalić nie tyle blok, co społeczność. W jego nierównej walce towarzyszmy mu przyjaciel Houssam (Jamil McCraven) i dziewczyna, w której się podkochuje, Diana (Lyna Khoudri). Wszyscy z innym zapleczem rodzinnym odnajdują wspólne język w patrzeniu w gwiazdy. Nie chodzi tu tylko o marzenie o świetlanej przyszłości czy wygórowanych oczekiwaniach wobec świata, ale o przyziemne zachowanie bliskości w pędzącej rzeczywistości. Reżyserzy świetnie budują relacje między nimi, pokazując nastoletni świat bez krzyku i chaosu.

Gagarine to film nieoczywisty, który wciąga w swoją opowieść zaskakującymi metaforami. I choć można go czytać na różnych płaszczyznach, nie popada w przesadny artyzm. Dostajemy historię bardzo blisko bohaterów, wyciszoną, ale też dosadną tam, gdzie trzeba. Liatard i Trouilha wiedzą, jak opowiadać o ważnych rzeczach bez epatowania podniosła aurą i nadmuchaną atmosferą. Skromna i urocza opowieść, która potrafi otulać i przytulać. 

daje 7 łapek!

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply