Kiedy Disney ogłosił, że zrealizuje aktorską wersję Małej syrenki, w sieci zawrzało. Wytwórnia od lat odświeża najlepsze bajki ze swojej biblioteki, podążając za zasadą, że najbardziej lubimy te rzeczy, które już znamy, a jej decyzje niezmiernie budzą ożywione reakcje fanów animacji. Czy i tu obawy były słuszne?

Przeczytaj także: Murina

Mała syrenka: prosta opowieść o otwartości na innych

Mała syrenka opiera się na prostych schematach i założeniach. Dorastająca dziewczyna chce wyrwać się spod ojcowskiej kurateli, poznać świat i ludzi. Wychowywana w głębinach oceanu syrenka z ufnością podchodzi do wszystkich stworzeń. W przeciwieństwie do pozostałych członków morskiej rodziny, wierzy w dobroć znienawidzonego przez nich gatunku. My kontra obcy, znane kontra nieznane, ufność kontra strach – przeciwieństwa się ze sobą ścierają, a Arielka (Halle Bailey) podążą za swoją ciekawością i odwagą w odkrywaniu nowego świata. Rob Marshall daje wybrzmieć tym wątpliwościom, pokazując, że lęk przed obcymi (innej rasy czy wyznania) jest wciąż w nas silny, a tak naprawdę wystarczy poznać drugą istotę, by wyjść poza utrwalone stereotypy i przekonania. Na tej płaszczyźnie Mała syrenka spełnia swoją edukacyjną rolę, by nie oceniać grupy na podstawie jednostek i smutnych wydarzeń z przeszłości. 

Przeczytaj także: Dzień Matki

Ta filmowa opowieść to również historia dojrzewania, odnajdywania siebie i prawdziwej miłości. Marshall zostawia konserwatywny ton Małej syrenki. To wierny aktorski remake, który upragnionego szczęścia upatruje w ślubie i stworzeniu rodziny. Arielka dąży do “żyli długo i szczęśliwie”, decydując się na oddanie cząstki siebie, by być z ukochanym mężczyzną. I choć poruszamy się po wodach banału, trzeba przyznać, że miłość syreny i człowieka ma w sobie odrobinę uroku. Duża w tym zasługa Halle Bailey i Jonaha Hauer-Kinga (książę Eryk), którzy mają ekranowy wdzięk, a między nimi jest widoczna chemia. W końcu zakochali się w sobie po pierwszym spotkaniu, a ich uczucie rozkwitło bez słów. Wiarygodne zbudowanie relacji między nimi było jednym z ważniejszych elementów filmu i trzeba przyznać, że aktorzy stanęli na wysokości zadania. Bailer powinna rozwiać wątpliwości wszystkich tych, którzy buntowali się po ogłoszeniu obsady. Zabawne, że część widzów nie ma problemu, by uwierzyć w istnienie syren, ale ich kolor skóry staje się solą w oku. 

Melissa McCarthy as Ursula in Disney’s live-action THE LITTLE MERMAID. Photo courtesy of Disney. © 2023 Disney Enterprises, Inc. All Rights Reserved.

Przeczytaj także: „Skołowani”, reż. Jan Macierewicz (2022)

Reżyseria obsady w Małej syrence spisała się na medal. Bailey czaruje swoim wdziękiem i świetnie wypada w podwodnych sekwencjach. Jej wokal zasługuje na uznanie, a piosenki z łatwością wpadają w ucho. Co prawda aktorka nieco gorzej radzi sobie na powierzchni, a jej powściągliwa gra nie dostarcza wszystkich emocji. Mimo wszystko u boku Hauer-Kinga rozkwita i tworzy piękną relację. Ten film to jednak nie tylko para głównych bohaterów, ale niezwykle barwny drugi plan. Tu prym wiedzie inspirująca się drag queen Melissa McCarthy jako Ursula. Demoniczna i zatracona w żądzy zemsty jest narysowana grubą kreską, ale wypada w tym niezwykle dobrze. Javier Bardem jako król Tryton subtelnie pokazuje ojcowski konflikt między troską i strachem a zaufaniem do pragnącej wolności córki. Z towarzyszy Arielki w pamięci zapada świetna Awkwafina jako Blaga. To źródło humoru i lekkości, które świetnie rozluźnia atmosferę.

Marshall zaprasza do syreniego świata i robi to niezwykle urokliwie. Ten film nie oferuje nowych interpretacji, nie przekracza żadnych granic, a wiernie podążą za pierwowzorem. Staje się w ten sposób lekką i przystępną rozrywką, która – dla widzów znających tę historię – będzie przyjemną ciekawostką. Mała syrenka może przyciągnąć nowe pokolenie i stać się ich wersją tej historii. Wizualnie dopracowany, mieniący się feerią barw obraz spełnia swoją obietnicę dobrze spędzonego czasu. Poprawne i zachowawcze kino, które otula, bawi i potrafi zauroczyć, ale raczej nie zostaje w głowie na dłużej. 

daję 6 łapek!

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply