Półnaga kobieta zastyga w erotycznych pozach. Wodzi dłonią po nagim biuście, dwuznacznie bawi się butelką coli i z wdziękiem podrzuca jabłko. Bruce Conner amerykański artysta i reżyser stworzył awangardowe dzieło, które stało się eksperymentem nie tyle formalnym, co społecznym i psychologicznym. „Marilyn Times Five” jest niczym senne marzenie, pokazujące bezbronną gwiazdę, której pragnęli wszyscy. Przybrudzone, niewyraźne zdjęcia i powtarzalne ujęcia tylko potęgują tajemniczość i wiarę widza w to, że właśnie ogląda Marylin Monroe.

Marilyn Five Times

Marilyn Five Times

Marilyn Times Five – prawda czy kłamstwo?

„Marilyn Times Five” to klasyczny obraz found footage. Film powstał w 1973 roku i składa się z czarno-białych materiałów pochodzących z sieci pornograficznej Apple Knockers and Coke z końca lat 40. Na nagraniu można zobaczyć Arline Hunter, która jest niezwykle podobna do amerykańskiej aktorki. W tle rozbrzmiewa utwór „I’m Through With Love” wykonywany przez Marilyn Monroe. Piosenka pochodzi z filmu „Pół żartem, pół serio” Billy’ego Wildera. W produkcji Connera zostaje zapętlona i odtworzona pięciokrotnie stąd też tytuł – „Marylin Times Five”.

Film składa się z ziarnistych obrazów, krótkich ujęć przedstawiających Hunter. Kobieta ma na sobie tylko majtki i przybiera różne erotyczne pozy. Można zobaczyć, jak leży i bawi się włosami, ściąga spódnicę, pije colę z butelki, dłonią gładzi po szyi i piersi, bawi się jabłkiem czy wije w lubieżnych pozach. Conner co jakiś czas przerywa obraz czarnym ekranem, zwiększając ciekawość widza i wzbudza pragnienie zobaczenia więcej i więcej. Przedstawiane fragmenty są zapętlane, odtwarzane wielokrotnie, przechodzą od bardzo krótkich ujęć do nieco dłuższych coraz bardziej erotyzujących i obiektywizujących ciało aktorki. Reżyser uzyskuje takie wrażenie, dzięki precyzyjnym cięciom i rozmieszczeniem zdjęć, przywiązując wagę do ciała aktorki przy minimalnej ekspozycji twarzy.

Marilyn Times Five

Marilyn Times Five

W odbiorze filmu dość istotny jest jego tytuł oraz sugestia, jaką w sobie niesie. Marilyn Monroe była ikoną kina, ale również seksapilu. Powiązanie jej nazwiska z tym projektem, automatycznie ukierunkowuje uwagę widza, który doszukuje się elementów potwierdzających tożsamość artystki. Przekraczanie granicy prywatności wcale nie powoduje, że chce się wyłączyć prezentowany film, ale przy pojawiającym się ciemnym ekranie narasta pragnienie zobaczenia więcej. Conner perfekcyjnie bawi się zmysłami widzów, potęgując napięcie przez zwielokrotnienie ujęć i przerywanie ich przez zaciemnienie. W ten sposób zdaje się krytykować wojeryzm w odniesieniu do kobiecego ciała. Potrafi z przyjemnością zaspokoić ciekawość, aby w kolejnym momencie doprowadzić do przykrej świadomości podglądactwa i refleksji nad tą przyjemnością. Właśnie dzięki tej powtarzalności ujęć przechodzimy od zaangażowania do krytycznej postawy wobec naszego zainteresowania.

„Marilyn Times Five” eksploruje tematy erotyzmu, sławy, jak i uprzedmiotowienia ciała. Conner dobiera miłosną piosenkę oraz wybiera na filmową bohaterkę ikonę seksu, dzięki czemu zmusza do refleksji nad odbiorem kobiety przez pryzmat jej seksualności. Jego film staje się środkiem do postawienia pytań o granice przyjemności i grzechu, który niesie w sobie wojeryzm. Produkcja staje się jawną krytyką manipulacji i bezrefleksyjnego odbioru pokazywanych widzom obrazów.

Marilyn Times Five

Marilyn Times Five

Od strony technicznej film jest pokazem zdolności amerykańskiego reżysera do obrazowego recyclingu. Wykorzystując ścinki, tworzy obraz zmuszający do refleksji. Jego siła tkwi w umiejętnym zestawianiu ujęć, długości i powtórzeniach. Krótki materiał wyjściowy zostaje rozciągnięty do prawie 14 minut, prowadząc do nastroju napięcia, a w rezultacie znużenia.

 

„Marilyn Times Five” to film kompilacyjny uważanym za awangardowy. Psychologiczna gra z nastawieniem i oczekiwaniem widza, która, pomimo przyjemności podglądania, przynosi refleksje o kulturze kultywującej ciało i seksualność kobiety. W kontekście życia i śmierci Marilyn Monroe trudno uciec od negatywnego spojrzenia na sprowadzenia człowieka do obiektu, który dostarcza przyjemności patrzącej osobie. Bruce Conner przyniósł opowieść, która świeżym spojrzeniem i eksperymentalną formą wykracza poza przedstawioną treść.

Wideo:

Related Posts

Powiedzieć, że mam trudną relację z filmami Christian Petzolda, to jak nic nie powiedzieć....

To był mocny rok pod kątem aktorskich występów na dużym ekranie. Kilka z nich zostało w mojej...

Przygotowanie podsumowań roku nie należy do najłatwiejszych. Zazwyczaj toczę bitwę między...

Leave a Reply