-daję 9 łapek!

Orfeusz wychodzi z piekielnych ciemności. Ostatnie kroki dzielą go od opuszczenia Hadesu i szczęśliwej przyszłości z Eurydyką. Niestety nie wytrzymuje i obraca się, by spojrzeć na ukochaną. W tym momencie oboje są straceni, jedyny zakaz zostaje złamany, a ich miłość spisana na straty. Miłosnego cierpienia można było uniknąć, a może pierwszym krokiem do zguby było samo zakochanie? Portret kobiety w ogniu meandruje wokół greckiego mitu, opowiadając o uwikłaniu w konwenanse, wybuchu namiętności i cierpieniu po stracie.

Portret kobiety w ogniu
Przeczytaj także: Wysoka dziewczyna

Céline Sciamma, laureatka Złotej Plamy w Cannes za scenariusz, ubiera nas w kostium, wciska w ramy pełne obostrzeń i niewygodnej etykiety, by zachwycić intensywnością emocji. Podobnie jak Yorgos Lanthimos w Faworycie  czy Sofia Copolla w Na pokuszenie  francuska reżyserka wyrusza do innej epoki, gdzie pod krynoliną i ciasnymi gorsetami można dokopać się do kiełkującej feministycznej myśli. W pozornym więzieniu rozkwita wolność kochania, patrzenia i odbierania świata. I choć bohaterki zdaja się płonąć z niemożności przekroczenia Rubikonu, obie wyzwalają się z więzów, by poczuć coś naprawdę. Sciamma doskonale potrafi uchwycić ich wzajemną fascynację, strach i solidarność w stawianiu czoła przeciwnościom.

Portret kobiety w ogniu  mówi o spotkaniu, które może odmienić całe życie. Marianne (Noémie Merlant) jest malarką, która dostaje nietypowe zadanie – stworzyć portret Héloïse (Adèle Haenel) bez jej wiedzy. Obraz ma być przedmiotem przedmałżeńskiej transakcji, na którą nalega ciotka dziewczyny. Ciche obserwacje, namiętne zapamiętywanie szczegółów twarzy i gestów buduje aurę tajemniczości i niewypowiedzianego oczekiwania na rozwój ich relacji. Héloïse zakochuje się w swojej opiekunce. Czy to tylko odpowiedź na zainteresowanie a może realne, płomienne uczucie na lata?

Portret kobiety w ogniu
Przeczytaj także: Proxima

Jednak Sciamma nie skupia się w pełni na homoseksualnej miłości, a poszukiwaniu definicji kobiecości i siostrzeństwa. Marianne, Héloïse wraz z Sophie (Luàna Bajrami), pomocą domową, tworzą swój mały świat. Oderwane od rzeczywistości, zamknięte na odległej wysepce spędzają czas ze sobą i z innymi mieszkankami. Nie poszukują pomocy na zewnątrz – same potrafią rozwiązać własne problemy. A miłość jest tylko jednym z elementów tego fascynującego świata. Oprócz tego pojawia się temat niechcianej ciąży (otrzymamy jedną z mocniejszych i bardzo poruszających scen aborcji), samotności, wolności, depresji czy aranżowanych małżeństw. I choć kobiety portretowane przez Sciammę pochodzą z różnych klas, wydaje się, że nadają na tych samych falach i przeżywają podobne trudny codzienności. W jednej scenie przy ognisku, kiedy wspólnie odśpiewują pieśń, można poczuć niebywałą nić porozumienia i nieustającą jedność. Podobna unię kobiecości sportretował Ari Aster w Midsommar. W biały dzień. Wspólnota odczuć i przeżyć.

Przeczytaj także: Midsommar. W biały dzień

Portret kobiet w ogniu  wizualną precyzją przywodzi na myśl Opowieść podręcznej. Niemalże każde ujęcie mogłoby funkcjonować jako piękny obraz. Sciamma potrafi ubrać myśli w kadry, nie wypluwa z siebie nadmiaru słów i buduje całość na niedopowiedzeniach. Budzenie się wzajemnej fascynacji dwóch kobiet jest piękną grą zmysłów i spojrzeń. Spojrzeń, które potrafią dawać rozkosz, a także ranić. Ten film potrafi wciągnąć nie tylko na poziomie opowieści, ale również formalnych rozwiązań. Hermetyczny świat, niemalże pozbawiony dodatkowych ozdobników, skupia się na tym co tu i teraz. Diegetyczna muzyka potrafi rozpalić zmysły, a symfonia Vivaldiego zyskuje piękny metaforyczny wydźwięk.

Portret kobiety w ogniu

Miłość i przyjaźń dalekie są w Portrecie kobiety w ogniu od jednoznacznych klasyfikacji. Emocjonalna i fizyczna intensywność budują napięcie godne thrillera, a melodramatyczne aspekty nie uwierają niczym za ciasny gorset. Sciamma podpala swoje bohaterki intensywnym uczuciem, dodaje garść rozpaczy i tęsknoty do wolności decydowania o samej sobie. Emancypacja jeszcze się nie rozpoczęła, ale pierwsze kroki zostały postawione. Pytanie, czy nie zostanie się pochłoniętym przez nadmierne pragnienie miłości. Orfeusz nie wyszedł ze swej walki o ukochaną zwycięsko. 

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply