– daję 7 łapek!

Elia Suleiman lubi bawić się konwencją. Opowiada o świecie, który bacznie obserwuje i mówi o nim w sposób, który wydaje mu się najodpowiedniejszy. Po raz kolejny nie tylko reżyseruje swój refleksyjny obraz, ale też sam umiejscawia siebie w kadrze.

Bohaterowie filmu nie mają imion i historii. Nie dbamy o ich przeszłość ani przeszłość. Czasami pojawiają się na ekranie tylko na chwilę. Są uniwersalni – symbolizują ludzkość. Nic nie mówią, albo mówią o wiele za dużo. W różnych językach. Obserwujemy ich i pozwalamy sobie na urocze konstruktywne zdziwienie.

Kadr z filmu „Tam gdzieś musi być niebo”.

Główny bohater przygląda się światu. Być może celem jest poznanie samego siebie. Kim jest? Sąsiadem, reżyserem i… Palestyńczykiem. Czy narodowość determinuje tożsamość?

Czas wyjechać z rodzinnego Nazaretu. Mężczyzna próbuje zaznać lepszego życia w Paryżu. Przechadza się uroczymi uliczkami, obserwuje ekstrawagancko ubranych mieszczan. Staje się świadkiem codziennej miejskiej komedii. Następnie ucieka do Nowego Jorku. Mógłby odnaleźć swoje miejsce właśnie tutaj. Gdyby tylko Palestyna nie była wciąż tak blisko niego – o wiele bliżej niż mogłoby się wydawać.

Kadr z filmu „Tam gdzieś musi być niebo”.

Czy nie jest prawdą, że lepsze jest wrogiem dobrego? Uciekasz z domu, szukasz. Co spodziewasz się znaleźć? W jaką inność wierzysz? Dlaczego nowe miejsce ma być dla ciebie bardziej odpowiednie?

Czy ludzie w różnych częściach świata rzeczywiście funkcjonują różnie? A może kierują nimi te same mechanizmy? Sceneria się zmienia, ale ludzki umysł tak naprawdę pozostaje taki sam. Czy słabości i ułomności człowieka znają pojęcie granic terytorialnych? Podobne paradoksy, podobne absurdy. A jeśli wszyscy jesteśmy tacy sami, to jest to nudne czy groźne?

Kadr z filmu „Tam gdzieś musi być niebo”.

Fabularny film ma w sobie nutkę szczerości dokumentalnej. Można się domyślać, że życie Suleimana niewiele różni się od rzeczywistości jego bohatera. Obywatel świata naznaczony bolesną historią swojego kraju. Artysta, walczący o wolność i siłę swoich słów – pozbawiony funduszy na kolejne dzieła.

Całe szczęście oszczędzono nam nachalnego narratora. Wędrujemy w ciszy i obserwujemy życie. Zahaczamy o branżę filmową, niepokoi nas sytuacja polityczna i zmilitaryzowanie świata. „Tam gdzieś musi być niebo” prowadzi nas przez świat, pokazując nam piękne miejsca, dziwnych ludzi i zabawne sytuacje.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply