Jóhann Jóhannsson urodził się 19 września 1969 roku w Reykjavíku. Zmarł 10 lutego 2018 roku.





Żył i komponował w Berlinie. W wieku 11 lat zaczął grać na fortepianie i puzonie, jednak przerwał naukę muzyki i studiował literaturę i języki. Po latach wrócił do pasji, rozpoczynając pracę z zespołem grającym indie rock. Uważał, że muzyka jest dla niego bardzo ważna, jednak nie definiuje ona tego, kim Jóhann jest.

Johan Johanson

Tworzył nie tylko na potrzeby kinematografii – miał na swoim koncie 7 niezależnych albumów. Pierwszy z nich – „Englabörn” – ukazał się w 2002 roku. Komponował też dla teatrów w Norwegii, Dani, Islandii czy Australii. Jego utwory były także wykorzystywane w sferze tańca współczesnego.

Jóhannsson często łączył elektronikę z klasycznym brzmieniem orkiestry. Kiedy występował na żywo, najczęściej zespół muzyków liczył sześć osób. Na scenie pojawiały się wtedy altówka, skrzypce i wiolonczela, ale przy obecności perkusji. Koncertom Jóhannssona towarzyszyły wizualizacje Magnúsa Helgasona.





Kitty Empire stwierdziła na łamach brytyjskiego tygodnika „The Observer”, że jego twórczość trudno sklasyfikować: „To coś pomiędzy nastrojową muzyką klasyczną a eksperymentalnymi ścieżkami dźwiękowymi”. Sam Jóhannsson mówił, że przyczepianie etykietek, na czym niektórym zdaje się tak zależeć, nie jest potrzebne.

To pierwszy Islandczyk, który zdobył Złotego Globa – za kompozycje do filmu „Teoria wszystkiego”. Za tę ścieżkę nominowano go także do Grammy i kilku innych nagród. Historia genialnego naukowca Stephena Hawkinga z pewnością nie zrobiłaby na widzach takiego samego wrażenia bez cudownej oprawy muzycznej. Nieznany mi bliżej Jóhannsson był wtedy moim faworytem spośród kandydatów do Oscara. Statuetkę sprzątnął mu jednak sprzed nosa jeden z najbardziej uznanych współczesnych kompozytorów Alexandre Desplat za „Grand Budapest Hotel”.

W kolejnym roku Jóhannsson miał szansę otrzymać Oscara za „Sicario”. Film przedstawia operację CIA przeciw meksykańskiemu kartelowi narkotykowemu. Muzyka może się podobać, ale uważam, że kompozytorowi nie udało się powtórzyć zabiegu prowadzenia fabuły dźwiękami. Nie dziwi mnie, że rywalizację tę przegrał z Maestro Ennio Morricone.

Jóhann Jóhannsson mógł jeszcze wiele zdziałać na rynku muzycznym i filmowym. Jego zdrowe podejście do show-biznesu pozwalało mu na sprawne odnajdowanie się w brutalnym świecie przemysłu rozrywkowego. Islandczyk przedwcześnie odszedł, ale z widzami i słuchaczami na zawsze pozostaną jego kompozycje.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Jeden z najbardziej charyzmatycznych i interesujących aktorów pochodzących ze Szkocji. James...

Charlotte Gainsbourg subtelnie łączy w sobie ulotną efemeryczność i niezmierzoną siłę. Przyciąga...

Ryan Reynolds jest obecnie w najlepszym momencie swojej kariery. Niezależny, może realizować...

Leave a Reply