Michel Hazanavicius kocha kino i potrafi się nim bawić. Zdobywający Oscara Artysta był prawdziwym hołdem dla kina niemego i początków kinematografii. W Cięciu! francuski twórca puszcza wodze fantazji i wytrawnie bawi się schematami kina klasy B. Są zombie, leje się krew, a ekranowe szaleństwo nie ma końca. To film pełen zaskoczeń.

Cięcie! Zombie akcja!

Ekipa filmowa realizuje niskobudżetowy film o zombie. Zapaleńcy opętani szałem filmowej realizacji oddają całą swoją energię temu projektowi. Reżyser w szaleńczym tańcu nakręca aktorów do realistycznej gry, przekraczając wszelkie granice. Prawdziwe nieumarlaki pojawiają się na planie, sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Film, choć niebywale ważny, pozornie schodzi na drugi plan, kiedy liczy się walka o przetrwanie. Hazanavicius wytrawnie wodzi nas za nos, by po trzydziestu minutach zmienić konwencję o 180 stopni i na nowo rozstawić pionki na filmowej szachownicy. 

Przeczytaj także: Turkusowa sukienka

Cięcie! to prawdziwa zabawa X Muzą i jazda bez trzymanki, która odwołuje się nie tylko do kina zombie, ale z powodzeniem odnajdziemy tu elementy gore i dramatu. To autotematyczna opowieść o pasji do kina o powstawaniu najbardziej odjechanych historii. Hazanavicius tworzy tu film w filmie, budując satyryczny obraz zapaleńców gotowych do poświęceń w imię sztuki. Bywa zabawny, autoironiczny, ale też przerysowany z rubasznym (fekalnym) żartem. Nie wszystkich przekona takie poczucie humoru, ale trzeba przyznać, że skutecznie opowiada o pasji, poświęceniu i wspólnocie. W końcu Remi (Romain Duris) dostaje zadanie nie do wykonania i z lekkim przerażeniem podejmuje się wyzwania – nakręcenie remaku japońskiego show o zombie, w którym gromada filmowców tworzy dzieło na żywo i na jednym ujęciu.  

W Cięciu! znajdzie się miejsce na zabawne tyrady o tym, co reprezentuje zombie w popkulturze. Jeden z bohaterów punktuje ich jako metaforę kapitalizmu, który wysysa ludzkie dusze. Aktorzy z zaangażowaniem wchodzą w role, zatracając się całkowicie w stworzonej chwili. Choć Hazanavicius świetnie bawi się filmową materią, o wiele lepiej wypada w thrillerze o samym tworzeniu kina. Druga część wydaje się o wiele ciekawsza, gdy dekonstruuje wykreowaną rzeczywistości, pokazując wszystko to, co rozgrywa się poza kadrem. Właśnie wtedy daje prawdziwy wyraz swojej miłości do opowiadania historii. Potrafi być w tym niebywale szczery, ale też kąśliwy wobec bohaterów, którzy przedkładają zdrowie i bezpieczeństwo na rzecz realizacji. 

Przeczytaj także: Falcon Lake

Nie można filmowi francuskiego reżysera odmówić pasji i energii. Niestety ostrze satyry nie zawsze trafia tam, gdzie powinno. A całość nie zawsze przyciąga uwagę. Romain Duris i Berenice Bejo wypadają świetnie w mocnych i przerysowanych rolach gdzieś na granicy slapsticku. Jednak to kamera jest jednym z największych bohaterów tej opowieści. Długie i imponujące ujęcia. Pływanie między postaciami i lokacjami. Płynne przechodzenie pomiędzy inscenizacjami. Jonathan Ricquebourg zasługuje na uznanie.

Cięcie! to prawdziwe szaleństwo, które czasami zbyt mocno daje się ponieść emocjom. Niemniej jednak Hazanavicius tworzy barwne kino o wspólnym przeżywaniu filmowych historii. Pokazuje, że tworzenie to kolektywna praca daleka od czystej kalkulacji, ale pełna oddania. Wygrywa pasja i desperacja, by doprowadzić projekt do końca. Prawdziwy maraton, który może wprawić w zadyszkę.

daję 6 łapek!

Related Posts

Przerażona dziewczyna biegnie przed siebie co sił w nogach. Walczy o przetrwanie. Dobiega do...

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Leave a Reply