Kino stawało się bardziej egalitarne, głównie dzięki modernizacji – ludzie zyskali więcej czasu na rozrywkę i konsumpcję dóbr społecznych. I choć nie uczymy się o twórcach produkcji nastwionych stricte na bawienie i uprzyjemnianie czasu odbiorcy, nie można zapomnieć o kinie atrakcji, które jest tak definiowane przez Toma Gunninga: „kino atrakcji bezpośrednio przyciąga uwagę widza, pobudzając ciekawość wizualną i dostarczając przyjemności poprzez ekscytujący spektakl – unikalne wydarzenie, czy to fikcyjne, czy dokumentalne, które samo w sobie jest interesujące [that is of interest in itself]. […] Tryb teatralnej prezentacji dominuje nad angażowaniem fabularnym, podkreślając bezpośrednią stymulację przez szok lub zaskoczenie, zamiast rozwijać historię lub tworzyć rzeczywistość diegetyczną”. Czy ten opis nie przypomina kina Hollywood, które od kilku lat – a właściwie od pierwszego filmu z serii Kina Nowej Przygody („Szczęki” Stevene’a Spielberga), szturmem zdobywa box office – ze swoimi efektami specjalnymi, nastawieniem na dynamiczną akcję i wyrazistych bohaterów?

Szczęki

Radość eskapizmu

Kino nie jest już tylko pokazem filmu w ciemnej sali, ale całym przemysłem, nastawionym na eskapizm, rozrywkę i zysk. Mówił o tym Charles Pathe: „Może i nie wynalazłem kina, ale to ja zamieniłem je w przemysł”. W jego ślad poszedł Walt Disney, bracia Warner, Harvey Wenstein, a współcześnie stosują i udoskonalają to podejście największe studia Hollywood – m.in. Paramount, Marvel (seria o superbohaterach i cały przemysł z tym związany) czy DC Comics. Współczesny kino amerykańskie głównego nurtu to cyrk nastawiony na efektywność, akcję, powtarzalność motywów i nieprzerwany pokaz komputerowych możliwości. Wielki przemysł, który kalkuluje i oblicza, przewidując potencjalne zyski i straty. Romantyczne rozumowanie kina jako Sztuki upada i nawet festiwale filmowe, uznawane niegdyś za mekkę kina niezależnego i autorskiego, stają się wielkimi biznesowymi targami i marketami.

Sztuka obecna w domu

Nad problemem kultury oglądania i odbioru sztuki filmowej dyskutowano głośno na niedawno zakończonym festiwalu w Cannes. Przewodniczący jury, Pedro Almodovar, jest przedstawicielem kina autorskiego – choć jego ostatnie produkcje można uznać za rozrywkowe – uważa, że film powinien być oglądany w kinie. Dużo kontrowersji wzbudziło zaprezentowanie produkcji przygotowanych przez platformę streamingową – Netflix, która przenosi kino w domowe pielesze. O ile niektórzy twórcy nabierają wody w usta odnośnie słuszności takiej formy oglądania i odbierania filmu, David Lynch już jakiś czas temu wypowiedział się dosadnie, że film jest autorską wypowiedzią przygotowywaną do oglądania na dużym ekranie, a nie na telefonie komórkowym. Czy przenikanie się nośników i możliwość samodzielnego podejmowania decyzji, co do formy odbioru filmu będzie miało wpływ na rozumienia kina jako sztuki bądź rozrywki? Czy film prezentowany na ekranie komputera wciąż może funkcjonować jako sztuka? Jakie warunki muszą zostać spełnione, żeby przypisać dany obraz do odpowiednie kategorii? A może ten podział powoli traci sens?

Milczenie

Milczenie

Obecna kultura odbioru filmów stawia przed filmoznawcami, krytykami filmowymi i odbiorcami liczne pytania, na które wciąż są poszukiwane odpowiedzi. Pewnym jest fakt, że historii kina nie można zamykać w linearnej opowieści o wynalazcach i odkrywcach, którzy przedostali się do szerszej świadomości. Przemysł filmowy rodził się i rozwijał na całym świecie i trudno ferować wyroki, kto wpadł na jakiś pomysł pierwszy i kto, spośród niezliczonej ilości twórców, zasługuje na uwagę. I pomimo powstania wielkich filmów, artystycznych formatów, w wyobraźni mas zazwyczaj króluje kino rozrywkowe, które pozwala odetchnąć po męczącym dniu i uwolnić umysł od problemów – widać to po ostatnich wynikach box office, w którym królują niewymagające produkcje typu „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” Patryka Vegi, a „Milczenie” Martina Scorsese przepada z kretesem.

We współczesnej kulturze dominuje kino jako rozrywka, cyrk atrakcji z własnymi clownami i akrobatami w postaci aktorów. I choć tkwią we mnie silnie idealistyczne przekonania o kinie jako sztuce, z którą obcuje się w zaciszu sali kinowej bez popcornu lub w festiwalowym pędzie, sama nie raz uginam kolana przed blockbusterowymi produkcjami wychodzącymi spod skrzydeł Marvela. A może da się pogodzić ze sobą te dwie skrajności?

Related Posts

Powiedzieć, że mam trudną relację z filmami Christian Petzolda, to jak nic nie powiedzieć....

To był mocny rok pod kątem aktorskich występów na dużym ekranie. Kilka z nich zostało w mojej...

Przygotowanie podsumowań roku nie należy do najłatwiejszych. Zazwyczaj toczę bitwę między...

Leave a Reply