-daję 8 łapek!

Kochają, nienawidzą, pragną i marzą… Małe kobietki, choć osadzone w realiach końcówki XIX w., są na wskroś współczesne. Greta Gerwig po raz trzeci przenosi na ekran powieść Louisy May Alcott i robi to wyśmienicie, wpisując się w obecną dyskusję o feminizmie i kobiecości. Jej opowieść jest pełna życia, dynamiczna i wciągająca. I choć sukces można zawdzięczać fenomenalnie napisanym postaciom, amerykańska reżyserka dodała im swojego charakteru oraz dynamizmu działania i sprawiła, że kolejne pokolenie zyskało swoje małe kobietki.

Saoirse Ronan and Timothée Chalamet in Columbia Pictures’ LITTLE WOMEN.
Przeczytaj także: Lady Bird

Historia czterech sióstr March, których losy poznajemy w trakcie wojny secesyjnej, pozornie wydaje się banalna. Zwykła obyczajowa historia, a jednak ma w sobie coś, co sprawia, że z wypiekami na twarzy śledzimy poczynania Meg (Emma Watson), Jo (Saoirse Ronan), Beth (Eliza Scanlen) i Amy (Florence Pugh). Barwne kobiece postaci na pierwszym planie z odwagą mówią o swoich marzeniach, potrafią się uroczo złościć, ale też walczyć o swoje. Gerwig skupia się na ich postrzeganiu świata, ale wpisuje je w szerszy kontekst społeczny, ukazując pozycję kobiety w XIX w. Pozbawione większości praw miała ograniczone możliwości budowania swojej przyszłości. Małżeństwo nadal było nie tyle wyborem serca, co podpowiedzią rozsądku. Reżyserka Lady Bird punktuje te ograniczenia, pokazuje walkę o indywidualizm i wolność w podejmowaniu decyzji.

Przeczytaj także: Proxima

Małe kobietki to fascynujące spojrzenie na różne rodzaje kobiecości i oczekiwania wobec przyszłości. Meg marzy o małym domku i szczęśliwej rodzinie, Jo to niespokojny duch o talencie pisarskim, Beth jest delikatną artystką, a Amy doskonale bryluje w towarzystwie, marząc o przynależności do wyższych sfer. Każda z nich potrafi walczyć o swoje, pokazując uroki swojego charakteru. Dynamika relacji między siostrami stanowią serce całego filmu, a cały urok i poczucie humoru zawdzięczamy perfekcyjnie dobranej obsadzie. Watson, Ronan, Scanlen i Pugh stanowią zgrany zespół. Choć na pierwszy plan wysuwa się wyśmienita Ronan, stanowiąca alter ego pisarki, Florence Pugh po raz kolejny udowadnia, że jest niesamowitym aktorskim talentem. 

O aktorach pojawiających się w Małych kobietkach można by pisać bez końca. Grecie Gerwig udało się zgromadzić wyśmienite nazwiska. Doskonale wiedzieliśmy, że Meryl Streep nie zawiedzie. Kradnie każdą scenę, w której się pojawia, a Timothy Chalamet – w końcu – gra coś innego niż zazwyczaj. Jest idealnym Laurie, chłopcem z sąsiedztwa, który potrafi w sobie łączyć sporą dawkę melancholii i szaleństwa. Jedynie postać Laury Dern wydaje się tak krystalicznie dobra, że aż nierealna, a wielce nieobecny pan domu nie potrafi się odnaleźć w tej kobiecej energii. 

Małe kobietki to też ciekawe zabiegi formalne. Całą historię poznajemy z perspektywy Jo. Jednak Gerwig zaburza chronologię wydarzeń i doskonale meandruje w czasie i przestrzeni. Reżyserka potrafi sprawie przeprowadzać widza przez różne okresy życia sióstr za sprawą drobnych zmian w palecie kolorów czy fryzurze głównej bohaterki. Dzięki jej doskonałemu wyczuciu ani na moment nie tracimy orientacji, gdzie się znajdujemy i jakich czasów dotyczy dana scena. Zresztą ten film pełen są smaczków, soczystych dialogów i prawdziwie poruszających rozwiązań. 

Przeczytaj także: Portret kobiety w ogniu

Małe kobietki zawierają w sobie sporo pytań o ambicję, sprawy ekonomiczne i miejsce kobiety w świecie. Pokazują trudny siostrzanej miłości, drobne złośliwości, ale też wielkie oddanie. Greta Gerwig gra swoją filmową muzykę jak z nut i tylko momentami trafią się fałszywe nuty. Na szczęście jest ich na tyle mało, że szybko ulatują z pamięci. Drugi obraz amerykańskiej reżyserki pokazuje, że ma ogromne wyczucie i ambicje. Tak dalej!

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply