– daję 7 łapek

Martin Scorsese powraca na duży ekran! Z obrazem niewątpliwie wyjątkowym. Takim, obok którego nie można przejść obojętnie.

Jest problematyczny dla widza i dla recenzenta. Trudno o nim opowiedzieć osobie, która nie miała jeszcze z nim do czynienia. Nic dziwnego – w obliczu faktu, że trudno o nim porozmawiać nawet z samym sobą. A faktycznie jest „Milczenie” filmem, który prowokuje do stawiania sobie pytań i poszukiwania odpowiedzi we własnym wnętrzu.

W XVII wieku jezuici przebywali z misją w Japonii. Nawracali buddystów, głosili Słowo Boże. Nie było im łatwo, ponieważ w Kraju Kwitnącej Wiśni nasilały się w tym okresie prześladowania chrześcijan. Władca Tokugawa już w 1614 roku zakazał chrześcijaństwa, wydalił europejskich misjonarzy i zaczął mordować japońskich chrześcijan.

Kadr z filmu „Milczenie”.

Scorsese przenosi nas do Japonii w 1633 roku. Ojciec Cristóvão Ferreira (Liam Neeson) obserwuje niewypowiedziane cierpienia. Na rozkaz naczelnika i inkwizytora chrześcijanie są wieszani na palach, polewani wodą z gorących źródeł, bici, paleni, topieni.

Duchownemu trudno jest na to patrzeć, jednak lata posługi bożej sprawiają, że wśród jezuitów uchodzi on za niezłomnego. Jest jasną gwiazdą, wskazującą jego uczniom kierunek. Wzorem, autorytetem. Tym bardziej niewiarygodne wydają się informacje, docierające do Portugalii wraz z ostatnim listem ojca Ferreiry. Posłaniec twierdzi, że ksiądz wyparł się wiary. Przeklął Boga i stał się buddystą. Żyje teraz pod japońskim nazwiskiem i z japońską żoną.

Dwóch jezuitów nie chce zawierzyć plotkom i uprasza przełożonego o możliwość odszukania swojego mistrza i przewodnika. Utrzymują, że nawet jeśli Ferreira rzeczywiście wystąpił przeciw Bogu, to oni są w obowiązku ocalić jego duszę. Sebastião Rodrigues (Andrew Garfield) i Francisco Garupe (Adam Driver) stają się „dwuosobową armią” – ostatnimi księżmi wysłanymi do Japonii.

Kadr z filmu „Milczenie”.

Scorsese stawia wiele pytań, na niewiele odpowiada. Na niektóre otrzymujemy nawet opozycyjne względem siebie odpowiedzi.

Po co ludziom chrześcijaństwo? Ojciec Rodrigues twierdzi, iż daje im nadzieję, że ich ziemskie cierpienia mają sens. Że po śmierci czeka ich zbawienie. Czy naprawdę wierzą? Czy kochają Chrystusa, czy też jedynie egoistycznie szukają ukojenia w ucieczce do innego świata?

Czy chrześcijaństwo  jest religią uniwersalną? Ma szansę przyjąć się wszędzie? Może stanowi nasienie, dla którego nie każdy rodzaj gleby jest odpowiedni? Naczelnik Inoue przyznaje, że jezuickie nauki mogą okazać się prawdziwe w Hiszpanii czy Portugalii, ale w Japonii już nie mają racji bytu. Czy Japończycy rozumieją chrześcijańskiego Boga, czy też ich pojmowanie świata kończy się na siłach natury?

Czy należy obawiać się śmierci? Dlaczego ksiądz pragnie jej uniknąć, a młoda Japonka ze spokojem oczekuje na wstąpienie do Raju?

Scorsese balansuje na cienkiej krawędzi. Jestem skłonna nienawidzić za cierpienie tysięcy niewinnych chrześcijan, by po chwili pytać zuchwale: „Ale na co ci misjonarze im się tam do tej Japonii pchają? Nie mogą uszanować ich odmienności kulturowej?”.

Kadr z filmu „Milczenie”.

Film jest nierówny. Czułabym się komfortowo, mogąc oceniać go segmentami. Niektóre zasługują na miano arcydzieła, inne wydają się wręcz karykaturalne. Meandrujemy pomiędzy prostym i klarownym przekazem (który momentami oskarżałam nawet o prymitywizm) a wielopłaszczyznową filozofią wiary i kultury. Zadowalają zdjęcia (nominacja do Oscara) i perfekcyjne aktorstwo – Garfielda, Drivera i japońskiego artysty Yôsuke Kubozuki.

Przez pewien czas jesteśmy oderwani od postaci, które obserwujemy. Narrację stanowią kolejne listy do Portugalii i trudno o związek emocjonalny z bohaterami. W końcu Scorsese łapie nas w sidła. „Milczenie” trochę przypomina w formie stare dobre kino gangsterskie (tylko bez gangsterów). To film długi, powolny, pozwalający widzowi zatopić się w fabule. Wnikamy w świat przedstawiony na tyle głęboko, że przez kolejne dni po seansie trudno się z niego wydostać.

To produkcja, którą pragnę zobaczyć po raz kolejny. Uważam, że w tym przypadku nie można poprzestać na jednym seansie. Być może warto też sięgnąć po powieść „Chinmoku”, którą inspirowany jest film? Japoński pisarz Shūsaku Endō był katolikiem, żyjącym w buddyjskim społeczeństwie. Czy wiarygodnie przedstawił tytułowe milczenie, za którym Bóg chowa się pośród chrześcijan, oddających życie za wiarę w Niego?


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Po festiwalu w Toronto Przysięga Ireny zbierała dobre recenzje. Niestety nie będę podzielać tego...

Amy Winehouse była artystką, która potrafiła wejść głęboko w serce. Jej muzyka była pełna emocji,...

Alex Garland zabiera nas w centrum wojennego piekła niczym na rodzinną przejażdżkę na piknik....

Leave a Reply