– daję 4 łapki!

Od lutego, kiedy film Adiny Pintilie otrzymał Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie, nie ukrywam, że nie jestem fanką tej produkcji. Po kilku miesiącach postanowiłam jeszcze raz zmierzyć z trudnym i raczej niedającym przyjemności seansem Touch Me Not. Zdania nie zmieniłam – to ambitny pomysł, być może szlachetny cel, ale przede wszystkim emocjonalna katorga w sterylnie białych zainscenizowanych przestrzeniach.

Touch Me Not

Touch Me Not


Filmowa terapia bohaterów


Filmowy eksperyment o ludzkiej cielesność i próbie zrozumienia swojej seksualności. Mimo szacunku do pracy, która została wykonana i podejścia do bohaterów, nie potrafię pozbyć się wrażenia, że to niebywale wykalkulowany dokument. Pintilie eksploruje trudne rejony relacji psychiki i ciała, przekracza granice komfortu, ale prowadzi do pytania, na ile postaci są na usługach jej konceptu.



Spoglądamy na dojrzałą aktorkę, która ma problem z dotykiem drugiego człowieka, niepełnosprawnego mężczyznę, dla którego seksualność stała się drogą do zrozumienia siebie oraz mężczyznę wycofanego i zamkniętego w sobie zarówno za sprawą swojej cielesności (pozbawiony włosów na całym ciele), jak i relacji z bliskimi. Bohaterowie odbywają wędrówkę, przeprowadzają rozmowy ze sobą i ze specjalistami. Wchodzą w meandry swojej psychiki. Touch Me Not staje się formą terapii, ale reżyserka nastawia się na szok i wizualne dopracowanie.

Touch Me Not

Touch Me Not

W filmie może zachwycać precyzja inscenizacji, kreacyjność niektórych scen, co zdecydowanie odbiera autentyczności dokumentowi. Na ile patrzymy na rzeczywisty zapis procesu terapeutycznego, któremu poddani są bohaterowie, a na ile całość jest podporządkowana koncepcji twórcy? Trudno oprzeć się wrażeniu wystudiowanej manipulacji uczuciami widza. Spojrzenia w kamerę, ciasne kadry i sugestywna muzyka wzbudzająca uczucie niepokoju. Pintille kreuje podniosłą atmosferę, tworzy świat, w który wydarza się coś ważnego i nieuchwytnego.


Niekomfortowy eksperyment


Touch Me Not jest ciekawym doświadczeniem. Intrygującym pomysłem, z którym warto się zapoznać, aby wyrobić sobie własne zdanie. Ale to też momentami nudna i niekomfortowa pogadanka o ciele i miłości. Ten film ma o wiele większe znaczenie dla jego twórców niż dla odbiorców. Nie doświadczyłam emocjonalnego katharsis, a jedynie niezgodę na wciąganie mnie w intymny świat bohaterów.

Related Posts

Plotki o tym, że Wytłumaczenie wszystkiego to najbardziej polski węgierski film, nie są...

“Queer” to filmy, który jako pierwszy został wybuczany na pokazie prasowym. Nie oceniałabym go aż...

Pedro Almodovar debiutuje. “The Room Next Door” to jego pierwszy anglojęzyczny film, który z...

Leave a Reply