Wystąpiła w wielu znanych serialach telewizyjnych, takich jak „Belfer” czy „Barwy szczęścia”. W 2019 roku wcieliła się w rolę policjantki Magdy w nagrodzonym na Festiwalu Filmowym w Gdyni filmie Bartosza Kruhlika „Supernova”. Ostatnie widzowie mogli oglądać ją w ekranizacjach prozy Remigiusza Mroza: „Behawioryście” i „Wotum nieufności”.

Anna Mrozowska mówi o tym, że kino jest dla niej wielką pasją i czymś metafizycznym. Zdradza kilka tytułów, które warto zobaczyć i zabiera Was w serialową podróż. Rozmawiamy z aktorką o X Muzie.

Wotum nieufności

Czym dla ciebie jest kino?

Anna Mrozowska: Z pewnością jest wielką pasją. Taką przestrzenią, która pozwala oderwać się od wszystkiego, co nas otacza, jednocześnie zbliżając nas w pewien niezwykły sposób do świata. Ma w sobie coś metafizycznego. Często chodzę do kina, szczególnie rano w dni powszednie. Lubię tę atmosferę i samo doświadczenie kina. Ten specyficzny zapach… 

Co znaczy dla ciebie dobre kino?

To takie kino, które mnie motywuje do konfrontacji ze sobą. Niekoniecznie w łopatologiczny sposób, ale niesie w sobie pewien przekaz, nawet podprogowo. To również takie kino, które opowiada o uniwersalnych prawdach, przez co jest ponadczasowe i zawsze aktualne. 

Duże wrażenie wywarł na mnie film “Requiem dla snu” Aronofsky’ego. Uważam, że jest ponadczasowy i uniwersalny. Wtedy, kiedy go oglądałam go po raz pierwszy, w szkole podstawowej, był dla mnie porażającym doświadczeniem. Konfrontował mnie z elementami rzeczywistości, z którymi na tamtym etapie życia konfrontowałam się po raz pierwszy. Uważam, że niezwykle ważne jest to, kiedy spotykasz się z danym filmem. Za każdym razem możesz odbierać go inaczej. 

Przeczytaj także: Dookoła kina z Katarzyną Dąbrowską

Masz takich twórców, których lubisz oglądać?

Na pewno Urszula Antoniak jest taką reżyserką. Jestem fanką Quentina Tarantino, Jeana Luca Godarda, Gaspara Noe, zawsze wyczekuję nowych tytułów w reżyserii Ulricha Seidla. Cenię Romana Polańskiego jako twórcę, a jego kino w dużej mierze mnie kształtowało. Ważny był dla mnie Grzegorz Królikiewicz. Miałam to szczęście, że mogłam z nim pracować na studiach. Jestem wielką fanką Nowej Fali, również polskiej, choć jej praktycznie nie było, a według mnie Królikiewicz był jej przedstawicielem. Dla mnie możliwość obserwacji tego, jak pracuje, była niesamowitym przeżyciem. Przemawia do mnie ten rodzaj wrażliwości i wyobraźni. Jako profesor był wyjątkowy i absolutnie bezkompromisowy. Wierzę, że celowo prowokował i sypał solą w ranę, aby studenci dali z siebie wszystko, co mają w sobie najlepszego. Trzeba było być bardzo otwartym.

Czyli sprawdza się powiedzenie, że aktor powinien mieć wrażliwość motyla, a skórę słonia…

W dużej mierze tak. W tym zawodzie trzeba mieć twardy tyłek i umieć sobie poradzić z lekcjami, które odbywamy w spotkaniach z różnymi ludźmi. Przygotowania do castingów, spotkania, wytrwałość, by dostać tę jedną rolę. Trzeba mieć wielką odporność i wypracować w sobie system, aby traktować wszystko jako lekcję, a nie jako porażkę. To niezbędne by funkcjonować w tym zawodzie. To jest ta twarda skóra – umiejętność radzenia sobie z okolicznościami naszej pracy, z obcowaniem z innymi aktorami, reżyserami. Wszyscy jesteśmy wrażliwi, czasami wysokowrażliwi i każdy przychodzi ze swoimi bagażem doświadczeń. Wierzę, że trzeba się nauczyć swoich granic i skutecznie je stawiać, aby dobrze wykonać swoją pracę.  

Behawiorysta

Dobrze wykonana praca przynosi satysfakcję, ale też daje efekty na ekranie. Masz taką produkcję, którą lubisz i możesz do niej nieustannie powracać?

Chyba nie mam takiego filmu, do którego mogłabym wracać milion razy. Kino, które kocham i bardzo głęboko mnie porusza nie jest do wielokrotnego oglądania. Zazwyczaj jest to takie kino, które mieli mnie emocjonalnie. Ja to lubię. Wracam do takich filmów, ale niezbyt często. Świadomie je wybieram na powtórny seans i wiem, że potrzebuję potem dłuższej przerwy.

Przeczytaj także: Dookoła kina z Karoliną Bruchnicką

Jakie to są filmy?

“Kobieta pod presją” Cassavetesa, “Głód” McQueena, “Persona” Bergmana, “Melancholia” von Triera, “Nic osobistego” Antoniak czy “Laurence Anyways” Dolana.

Wzruszasz się na filmach? 

Bardzo. Ostatnio płakałam na “Powodzenia, Leo Grande”. Wybrałam się na ten film jak na komedię, którą polecili mi przyjaciele. Wiedziałam, że chcę go zobaczyć w kinie, a nie w domu na rzutniku, żeby nie przerywać, nie parzyć herbatki czy nie wychodzić w trakcie z psem. Pamiętam, że dość szybko zaczęłam płakać: Najpierw ze śmiechu, po chwili ze wzruszenia, w końcu z poruszenia i współczucia dla tych postaci. Dawno nie widziałam czegoś tak czułego, dobrego i jednocześnie lekkiego. To taki film, który dostarcza rozrywki, ale momentami też sprawia, że masz ochotę się zaszyć w domu pod kołdrą na kolejne trzy dni, żeby wyjść z tego doświadczenia.

A masz ulubionych aktorów, których oglądasz i chciałabyś z nimi współpracować?

Jest tak wiele osób, które robi na mnie wrażenie. Nieustannie jestem w zachwycie nad Agnieszką Żulewską. Nie znamy się osobiście, nie miałam okazji z nią współpracować, ale zawsze uwielbiałam ją na scenie. Chodziłam namiętnie oglądać ją w TR. Uważam, że była świetna w “Chemii”. Bardzo poruszyłą mnie jej rola w “Erotice 2022”. Ostatnio zrobiła na mnie ogromne wrażenie w “Wielkiej wodzie”. 

Z tego młodego pokolenia aktorów cenię Tomka Schuchardta. Wykonuje imponującą pracę. To jest aktor, który zmienił warunki, rozszerzył je. Nie chodzi mi o zmianę wyglądu fizycznego, ale wachlarz filmowych postaci. Już w “Jesteś bogiem” bardzo go podziwiałam. Wnosi nową jakość.

Z zagranicznych aktorów od razu na myśl przychodzi mi Gillian Anderson. Śledzę jej karierę od czasu seriali “Hannibal” i “Upadek”, choć właściwie wryła mi się w pamięć za sprawą “Sex Education”. Bardzo podobają mi się jej środki wyrazu i to, że ma ogromną elastyczność. Z jednej strony może zagrać matkę wariatkę, a z drugiej Żelazną Damę. W każdej roli jej wierzę i nie mogę oderwać od niej wzroku. Mam wrażenie, że oglądając ją, czegoś nowego się uczę.

W “Dark” zrobił na mnie wrażenie Andreas Pietschmann. Uwielbiam Madsa Mikkelsena. Ma w sobie coś niesamowitego i magnetyzującego dzięki swojej wrażliwości i dzięki temu, w jaki sposób się nią dzieli z widzem. 

Jaki jest idealny film na smutny dzień?

“Dobry rok” i “Kissing Jessica Stein”.

Oglądasz seriale?

Ostatnio obejrzałam “The Crown”. Zawsze czekam na kolejne sezony i nowe obsady. Interesuje mnie to, jak dobrali nową aktorską ekipę. Zaczęłam “1899”. Wróciłam do “Twin Peaks”. Spodobała mi się “Wielka woda”.

Na poprawę humoru doskonale sprawdzi się “Grace i Frankie”. Jestem ogromną fanką tego duetu i uważam, że to jedna z lepszych serialowych obsad. Polecam niemiecki serial “Cleo”. Akcja rozgrywa się w czasach Żelaznej Kurtyny, kiedy Niemcy są podzielone. Główna bohaterka jest tajną agentką rozdartą między pracą a tym, co naprawdę czuje.  

Jaki film zawsze polecasz?

Taki obejrzany w kinie, w samotności i skupieniu. 

Kto powinien zrobić film o tobie?

Mam nadzieję, że nikt nie będzie musiał robić takiego filmu (śmiech).

Related Posts

Sad dziadka czyli Wołyń ujęty zupełnie inaczej niż nas przyzwyczajono. Rozmawiamy z reżyserem...

„Nie myślę o „Słoniu” jako o filmie prowokacyjnym albo moralizatorskim. To czuła i delikatna...

Od początku wiedziałem, że chcę zostawić widza z nadzieją. Czułem, że nasza queerowa społeczność...

Leave a Reply