Filmy o czarach mogą być barwną wizualizacją starej mistycznej baśni lub udawać obrazy rzeczywiste, w których zdolności czarodzieja paradoksalnie próbuje się logicznie wytłumaczyć.

Te pierwsze to fantasy pełne trolli, hybrydycznych istot, pradawnych mocy. Pozostałe są produkcjami osadzonymi tu i teraz. Ich bohaterów teoretycznie moglibyśmy się spodziewać spotykać pośród nas na co dzień. Dziś bardziej o tych drugich, choć płaszczyzny te przenikają się na tyle, że trudno o wyraźne wyodrębnienie osobnych kategorii.

Filmy o czarach i iluzjonistach – top 10


  • „Prestiż”, reż. Christopher Nolan (2006)
    8 łapek!– daję 8 łapek!

Jeden z najlepszych filmów jakie wydało na świat Hollywood. Ma wszystko, czego trzeba do osiągnięcia komercyjnego sukcesu: wizjonerski reżyser, gwiazdorska obsada (Christian Bale, Hugh Jackman, Michael Caine, David Bowie, Scarlett Johansson, Rebecca Hall), intrygująca historia, budowanie napięcia, wątek miłosny, prowadzenie figlarnej gry z widzem, zaskakujące zakończenie, próba moralizowania.

Dwóch iluzjonistów – niegdyś przyjaciół i współpracowników – po śmierci żony jednego z nich staje się śmiertelnymi wrogami. Zdaje się, że rywalizują ze sobą jedynie na płaszczyźnie zawodowej, ale naprawdę chodzi o wiele więcej. Ryzykują życie, by dowieść swojej przewagi nad przeciwnikiem.

„Prestiż” to absorbujący spektakl, którego zakulisowe mechanizmy poznajemy na tyle powoli, by zdążyć zachwycić się genialną mistyfikacją.


  • „Harry Potter”, reż. Chris Columbus, Mike Newell, Alfonso Cuarón, David Yates (2001-2011)
    8 łapek! – daję 8 łapek!

W 1997 roku brytyjska młodzież pokochała młodego czarodzieja narodzonego spod pióra J.K. Rowling. Chwilę później na jego punkcie zwariował cały świat.

Pierwsza ekranizacja ujrzała światło dzienne w 2001 roku. Przez dekadę na kolejnych filmach wychowywały się tysiące dzieciaków. To jeden z elementów, skazujących serię na sukces. Późniejsze części mogły być słabsze warsztatowo, ale wygrywały dzięki sentymentowi widza, czekającego latami na następny film kojarzony z beztroskim dzieciństwem.

Początkowe odsłony są niewinne, naiwne, wyraźnie skierowane do młodych odbiorców. Filmy dorastały wraz z publicznością. Stawały się bardziej mroczne, obnażały ludzką zazdrość, zawiść, epatowały przemocą. Całość jednak pozostaje spójna kompozycyjnie i treściowo. Budzi ogromne emocje i stanowi piękny spektakl wizualny.

Na fali popularności „Harrego Pottera” zaplanowano pięcioczęściowy spin-off, którego pierwszą odsłoną jest film „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”. Obraz nie zrobił już na mnie takiego wrażenia jak oglądane kilkanaście lat temu przygody Pottera, ale dostrzegam w nim to, co może absolutnie porwać obecne dzieciaki i bliźniaczo rozkochać je w serii.


  • Sekrety morza”, reż. Tomm Moore (2014)
    8 łapek! – daję 8 łapek!

Lubię filmy, które ukazują moralny dylemat. Pozostawiają na rozdrożu i każą wybierać. Widz ma okazję postawić się na miejscu bohatera i spróbować podjąć własną decyzję – oraz radować się, że tak naprawdę owej podejmować nie musi.

„Sekrety morza” przedstawiają tragiczną sytuację, w której jednostce przychodzi wybierać pomiędzy szczęściem rodzinnym a dobrem ogółu. Matka Sirszy została naznaczona i jej egzystencja ma służyć wyższym celom.

Oprócz wielopłaszczyznowej treści, produkcja zachwyca także walorami estetycznymi. To piękna, pełna barw i różnorodnych kształtów bajka. Bawi się nami i mami zmysły delikatnymi dźwiękami, szumami, szeptami. Muzyka hipnotyzuje i czaruje nietypowa kreska. Bez względu na treść – w tej animacji jest magia już na samym poziomie realizacji.


  • Iluzja”, reż. Louis Leterrier (2013)
    8 łapek! – daję 8 łapek!

Czworo młodych ludzi trudni się ulicznym prezentowaniem magicznych sztuczek. Występują gdzie się da, rozpaczliwie próbują pozyskać publiczność. Nie wiedzie im się najlepiej, dopóki ktoś nie postanawia połączyć ich sił. Zaczynają pracować dla tajemniczej organizacji i odnoszą coraz większe sukcesy.

„Iluzja” to feeria barw, dźwięków i świateł, którą oglądamy z perspektywy posiadacza biletu na show. Możemy rozsiąść się w fotelu i śledzić spektakl pełen tajemnic i zaskoczeń. Próbujemy samodzielnie zdemaskować iluzjonistów, a kiedy nam się to nie udaje – oni sami tłumaczą nam zastosowane mechanizmy.

Oprócz owego biletowanego spektaklu, doświadczamy też thrillera i filmu akcji. I chodź całość jest w swej wymowie naiwna i nie pozostaje w naszej pamięci na lata – jak w przypadku chociażby „Prestiżu” – to obraz stanowi przykład dobrego kina rozrywkowego. Nie traci łapek także dzięki obsadzie. W „Iluzji” grają m.in. Michael Caine, Morgan Freeman, Woody Harrelson czy Mark Ruffalo.


  • „Mary Poppins”, reż. Robert Stevenson (1964)
    8 łapek! – daję 8 łapek!

Ten film to czyste szaleństwo! Po seansie ja i mój towarzysz długo nie mogliśmy dojść do siebie. Dziewięciokwadransowy mix wymagał od nas zbyt dużej tolerancji na niepojęte, dziwne, absurdalne. A jednak – w tym szaleństwie jest metoda!

Jane i Michael to urocze rodzeństwo. Szykowna pani Banks szuka guwernantki dla swoich pociech. Kiedy sytuacja wydaje się już być beznadziejna, w ostatniej chwili na horyzoncie pojawia się Mary Poppins. Nowa niania obdarzona jest niewyczerpalnymi pokładami cierpliwości do niesfornych dzieciaków, bogatą wyobraźnią oraz… magicznymi zdolnościami. Czaruje nie tylko uśmiechem, błyskiem w oczach i wesołymi piosenkami, ale też przenosi Jane i Michaela do magicznej alternatywnej rzeczywistości.

„Mary Poppins” to obraz specyficzny, na ścierpienie którego w całości nie każdy może sobie pozwolić. Bez względu na to, czy uda Wam się obejrzeć film Disneya z lat 60. – koniecznie zobaczcie „Ratując pana Banksa” z Emmą Thompson, Tomem Hanksem i Colinem Farrellem, ukazujący historię powstawania rzeczonej szalonej produkcji.


  • „Ruchomy zamek Hauru”, reż. Hayao Miyazaki (2004)
    8 łapek! – daję 8 łapek!

Sophie jest młodą, pełną życia dziewczyną. Osiemnastolatka pracuje w rodzinnym sklepie z kapeluszami. Pewnego dnia odwiedza go Wiedźma z Pustkowia. Rzuca ona na dziewczynę klątwę – zamienia Sophie w pomarszczoną i posiwiałą staruszkę. Ofiara okrutnych czarów ucieka z domu. Strach na Wróble pomaga jej dotrzeć do Ruchomego Zamku Hauru.

Dzieło współzałożyciela Studia Ghibli powinno zrobić wrażenie także na odbiorcach niebędących fanami anime. Barwny film utrzymany jest w atmosferze tajemniczości i niepokoju. Odwołuje się do ponadczasowych wartości. Oprócz wszechobecnej magii i odrobiny grozy cechuje go także poczucie humoru.

Nie bez powodu „Ruchomy Zamek Hauru” wyróżniono nominacją do Oscara.


Obraz miał w tym roku szansę na dwa Oscary. Mógł zostać okrzyknięty najlepszym długometrażowym filmem animowanym, ale doceniono go także za efekty specjalne, które rzeczywiście zrobiły na mnie duże wrażenie.

„Kubo i dwie struny” to baśniowa opowieść o tytułowym chłopcu, który żyje na pograniczu fikcji i rzeczywistości. Życie go nie rozpieszcza. Wcześnie stracił ojca, nawet go nie pamięta. Matka zachowuje się jakby postradała rozum. Kubo wie, że bardzo go kocha, ale bardziej to on opiekuje się nią niż ona nim. Opowiada mu tylko przeróżne historie, które chłopiec powtarza zaciekawionym mieszkańcom wioski.

Kubo ma przykazane, by nigdy nie znajdować się poza domem po zmroku. Zniecierpliwiony łamie ten zakaz, przez co staje się widoczny dla poszukujących go od dawna złych ciotek. Te pragną jego śmierci. By je pokonać, Kubo wyrusza na poszukiwanie legendarnej zbroi. W podróży towarzyszą mu gadający małpa i żuk.

Choć film miewa dziury fabularne, to czaruje formą. Piękna animacja poklatkowa sprawia, że wśród widzów „Kubo i dwie struny” uchodzi za najlepszy film spod szyldu studia Laika.


  • „Parnassus”, reż. Terry William (2009)
     – daję 7 łapek!

Ten film to dla mnie bardziej wrażenia niż treść. Nie odnajduję w pamięci ciągu przyczynowo-skutkowego, będącego filarem fabuły. Pamiętam jednak kolory, dźwięki, rozbieganą mimikę bohaterów, ich okrzyki i dynamiczną grę ciał.

„Parnassus” jest nierówną produkcją. Twórcom szyki pokrzyżowała nagła śmierć odtwórcy głównej roli Heath Ledgera. Konieczne było przeredagowanie scenariusza podczas realizacji zdjęć. W myśl nowej koncepcji w postać tę wcielali się kolejno Johnny Depp, Jude Law i Colin Farrell. W filmie grają również Christopher Plummer, Andrew Garfield i Lily Cole.

To m.in. za sprawą tej ostatniej widz pozostaje w ciągłym napięciu. Jej przypominająca porcelanową lalkę aparycja sprzyja nastrojowi niepokoju i tajemniczości. Wszystko w Imaginarium Doktora Parnassusa jest dziwne i niepewne. Parnassus jeżdzi wraz ze swoją świtą po Londynie od dzielnicy do dzielnicy i zaprasza klientów do odwiedzenia świata wyobraźni…


  • „Iluzjonista”, reż. Neil Burger (2006)
     – daję 7 łapek!

Syn prostego rzemieślnika zakochuje się w pięknej arystokratce. Narzeczona austro-węgierskiego księcia zdaje się odwzajemniać zainteresowanie mężczyzny, ich drogi się jednak rozchodzą. Książę Leopold pozna Eisenheima (Edward Norton) już jako wielkiego iluzjonistę rozpoznawalnego w całym Wiedniu. Arystokrata pragnie zdemaskować oszusta, wykorzystując do tego piękną księżną Sophie von Teschen (Jessica Biel).

Znajdujący się u szczytu tego rankingu „Prestiż” powstał w tym samym roku co „Iluzjonista”. Filmy te często są do siebie porównywane i to „Iluzjoniście” zarzuca się próbę dorównania „Prestiżowi”, choć produkcja z Nortonem miała swoją światową premierę prawie pół roku wcześniej. Mimo to lubię żartobliwe określenie, iż „Iluzjonista” jest „upośledzonym kuzynem” „Prestiżu”. Seans nie zaangażował mnie choćby w połowie tak jak ten z Christianem Balem i Hugh Jackmanem.

 


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Powiedzieć, że mam trudną relację z filmami Christian Petzolda, to jak nic nie powiedzieć....

To był mocny rok pod kątem aktorskich występów na dużym ekranie. Kilka z nich zostało w mojej...

Przygotowanie podsumowań roku nie należy do najłatwiejszych. Zazwyczaj toczę bitwę między...

Leave a Reply