-daję 8 łapek!

Martin Scorsese ponownie przenosi się nas do gangsterskiego świata i robi to w wielkim stylu. Irlandczyk to historia życia Franka Sheerana (Robert De Niro), weteran wojennego wplątanego w mafijne intrygi. Bez zbytniego rozmachu i efekciarstwa twórca Inflitracji  przenosi nas w niebezpieczne rejony Detroit, próbuje rozwiązać nierozwikłane zagadki i przyjrzeć się życiu postaci kroczących ze złem pod ramię.

Przeczytaj także: Zabójczy rejs

Sheerana poznajemy jako starszego pana na wózku, który zaczyna opowiadać historię swojego życia. Po zakończeniu służby w wojsku, walce w Europie podczas II wojny światowej, powrócił do Ameryki i założył rodzinę. Wkrótce zaangażował się w działalność mafijną i zaprzyjaźnił – jeśli tak można nazwać tego typu związki – z Russellem Bufalino (Joe Pesci). Od tego momentu stał się trybikiem w dobrze funkcjonującej maszynie. Bez pytań i wielkich wątpliwości wypełnia zadania i polecenia. Nie cofnie się przed kradzieżą mięsa, podpaleniem kilku taksówek czy finalnie „pomalowaniem ścian” (co w gangsterskich opowieściach jest równoznaczne z zabójstwem). Człowiek od brudnej roboty.

Scorsese doskonale buduje świat pełen niedopowiedzeń, dwuznaczności i metaforyki, która ma opisywać brudny i zły świat. Za główny motyw swojej historii obiera niewyjaśnione zaginięcie Jimmy’ego Hoffa (Al Pacino), słynnego przywódcy związku zawodowego Teamsters International. Nie wydaje jednoznacznych tez. Z powodzeniem możemy się zastanawiać, co jest prawdą, a co kłamstwem. Ale przede wszystkim przyciągnie nas klimat mafijnego półświatka i dylematy głównego bohatera. 

Przeczytaj także: Klaus

Jeśli spodziewacie się przejmującej i dynamicznej opowieści pełnej gangsterskich fajerwerków rodem z Chłopców z ferajny czy Infiltracji, możecie być trochę zawiedzeni Irlandczykiem. Martin Scorsese stawia tutaj na moc historii i głównego bohatera. To kino pełne kontemplacji dalekiej od zachwytów balansowaniem na krawędzi życia i śmierci. Gangsterki świat został obdarty z glamouru i wystawnego życia, nie czeka nas też kanonada wystrzałów. Frank Sheeran wprowadza nas w szarą rzeczywistość, którą po latach wypełnia pustka.

Irlandczyk rozgrywa się na przestrzeni wielu lat, zachwyca rozmachem wizualnym i dopracowaniem postaci, ale jest przy tym niebywale kameralny i melancholijny. Znajome dźwięki i motywy towarzyszą nam od samego początku i niosą w sobie spore pokłady smutku. Robert De Niro i Al Pacino wznoszą się na wyżyny swoich aktorskich możliwości i nie jest w stanie ich przysłonić odmładzające CGI. 

Przeczytaj także: Ptak, który zwiastował trzęsienie ziemi

Martin Scorsese tworzy film kompletny i z duszą. Irlandczyk  opatula spokojem opowiadania, wciąga w niesamowity klimat i pokazuje niesamowity warsztat reżysera. I choć trzy i pół godziny to wymagający seans, na który zdecydowanie nie powinniśmy patrzeć jednym okiem, warto spędzić ten czas z amerykańskim twórcą. 

Related Posts

„A Different Man” Aarona Schimberga z łatwością mógł stać się nowym filmowym odczytaniem „Pięknej...

Gangster składa ambitnej prawniczce propozycję nie do odrzucenia. Kobieta wyrusza na misję, która...

Piętno znanego nazwiska może ciążyć, paraliżować, bądź prowokować do działania. Simona Kossak...

Leave a Reply