Trzeba przyznać, że polskie kino radziło sile świetnie w 2020 roku. Liczne nagrody dla 25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy, zachwyt nad Sala samobójców. Hejter czy Śniegu już nigdy nie będzie w Konkursie Głównym w Wenecji. A co jeszcze się działo na naszym rynku? Zobaczcie najlepsze polskie filmy 2020 roku.

Śniegu już nigdy nie będzie

Małgorzata Szumowska łączy reżyserskie siły ze swoim operatorem Michałem Englertem i tworzy niezwykle magiczny film Śniegu już nigdy nie będzie. Metafizyczna opowieść o ulotnych chwilach, codzienności i zmaganiu z własnymi demonami. Po raz kolejny przygląda się polskiej rodzinie, ale tym razem oczami obserwatora z zewnątrz. Smutek miesza się z komizmem, a duchowość z postmodernistyczną rzeczywistością.

Ten film ma w sobie magię i urok, który poznaliśmy w Body/Ciało, choć jest nieco bardziej poważny i podniosły. Mimo wszystko Szumowska nie traci poczucia humoru i odrobiny ironii. Śniegu już nigdy nie będzie zachwyca artystyczną konsekwencją, pięknymi zdjęciami i trafnymi spostrzeżeniami. Taką Szumowską i Englerta chcę oglądać.

W lesie dziś nie zaśnie nikt

W lesie dziś nie zaśnie nikt to pierwszoligowy horror, który z powodzeniem mógłby być pokazywany w amerykańskich kinach, a na midnight madness robiłby furorę. W zielonym i spokojnym lesie leje się krew i odcina się kończyny, punktuje ludzkie przywary. Nastolatkowie, choć zbudowani na stereotypach i schematach, potrafią zaskoczyć zaradnością. Kowalski umiejętnie prowadzi bohaterów, wydobywa z nich wszystko co najlepsze i sprawia, że aktorzy odkrywają przed nami do tej pory nieznane twarze. Michał Lupa jako Julian skrada całą uwagę i doskonale miesza grozę z poczuciem humoru. 

25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy

Głośny temat, emocjonująca opowieść i doskonały materiał na wyborny dramat filmowy. Sprawa Tomka Komendy może chwytać za serce, ale również prowokować do wielkich słów i nośnych inscenizacji. Na szczęście debiutujący jako reżyser Jan Holoubek nie tworzy emocjonalnej szarży, bliżej mu do Kennetha Lonergana i jego Manchester by the sea, gdzie ludzki dramat rozgrywa się gdzieś między słowami. 

Sweat

Sweat historia jest opowiedziana skromnymi środkami, w dużych zbliżeniach i silnym osadzeniu w naszej rzeczywistości. Von Horn buduje udane analogie i nie zmierza w żadnym momencie w stronę paszkwila na świat celebrytów prosto z internetu. A bliskość bohaterki, podążanie za nią sprawia, że to bardzo wyjątkowy i świetny obraz. Obserwujemy, ale też spoglądamy na świat jej oczami. Czerpiemy wiele z małych momentów, by dowiedzieć się więcej o bohaterce i poznać jej prawdziwą twarz – nie tę, którą uwielbiają sponsorzy czy fani. Niesamowicie wypada przypadkowe spotkanie z koleżanką z liceum, której Sylwia raczej nie pamięta, ale w rozmowie z nią zdaje się łapać każdy moment unikalnego i szczerego kontaktu z drugim człowiekiem. 

Sweat sprawia, że pocimy się razem z Sylwią podczas energetycznych ćwiczeń, a także wtedy, kiedy powoli zaczyna pękać i mówić o swojej potrzebie bliskości i odczuwanej samotności. Magnus von Horn po raz kolejny nie bierze jeńców, wyciska emocje jak cytrynę i w subtelnych elementach określa świat i bohaterów. Trzeba przyznać, że to może być jedna z najciekawszych premier, kiedy w końcu pojawi się na dużych ekranach. I choć całość jest spójnie i wciągająco zrealizowaną produkcją, to największe brawa należą się Magdzie Koleśnik. Tych oczu nie można zapomnieć!

Eastern

Polska w filmie Piotra Adamskiego przypomina Dziki Zachód, świat mafiosów i rodzinnych porachunków. Przedziwna wendeta nabiera na sile, a działanie na zasadzie oko za oko zdaje się nie mieć końca. Eastern zabiera nas do patriarchalnej rzeczywistości, gdzie ponad wszystko przestrzega się kodeksu honorowego. Broń jest łatwo dostępna, a za spust sięgają nawet najmłodsi.

Eastern jest obiecującym debiutem, który daje przestrzeń na pokazanie indywidualnego stylu Adamskiego. Choć film nie unika drobnych błędów i potknięć, kreśli ciekawy portret rzeczywistości, która może wydawać się całkiem od nas odległa, ale opowiada sporo prawd o współczesnym społeczeństwie. Co prawda Dziki Zachód jest tutaj całkiem uporządkowany i brak mu jakiegoś indywidualnego rysu, a fabułę można by nieco skondensować, produkcja Adamskiego jest bardzo dobrą inauguracją projektu Studia Munka na pełnometrażowe debiuty.

Sala samobójców. Hejter

© Fot Jaroslaw Sosinski

Wyjątkowo realistyczny obraz bezgranicznego zatracenia i nienawiści. Jan Komasa w duecie ze scenarzystą Mateuszem Pacewiczem pokazuje, że ma nosa do fascynujących portretów. Sala Samobójców. Hejter to kino intensywne, kipiące od trudnych emocji, w którym możemy przejrzeć się jak w zwierciadle. A to, co zobaczymy nie zawsze jest ładne i przyjemne. W końcu odrzucenie i brak zrozumienia mogą obudzić w nas prawdziwe demony.

Jak najdalej stąd

Piotr Domalewski postawił sobie wyjątkowo wysoko poprzeczkę filmowym debiutem. Cicha noc zachwyciła krytyków trafną diagnozą polskości i problemów, które trawią polską rodzinę. Jak najdalej stąd utrzymuje poziom, a reżyser udowadnia, że jest naprawdę sprawnym obserwatorem rzeczywistości. Staje z kamerą bardzo blisko problemów swoich bohaterów i nie spuszcza z nich oka. Dokumentuje emocjonalne zmagania i daje szanse na wzloty i upadki.

Jak najdalej stąd na największą uwagę zasługuje debiutująca Zofia Stafiej. To na jej barkach spoczywa ciężar filmowej opowieści, ale dźwiga go i niesie bez zadyszki. Drobna strongmenka potrafi przedstawić wachlarz emocji od wybuchu złości aż po ciche przeżywanie rozczarowania i smutku. W jej występie tkwi ogromna siła i delikatność. Umiejętnie łączy sprzeczne emocje, pokazując dziewczynę, która nieustannie stara się pogodzić serce z rozumem.

Related Posts

Nowe Horyzonty 2024 ruszają już 18 lipca we Wrocławiu. To już 24. edycja tego święta kina, podczas...

Filmowy społecznik nie odwraca wzroku od bolesnych spraw bieżących. Ken Loach od lat przygląda się...

Powiedzieć, że mam trudną relację z filmami Christian Petzolda, to jak nic nie powiedzieć....

Leave a Reply